Baby Rocket i przyjaciele skradli moje serce. Przepłakałam wszystkie tkliwe sceny.
Polecam film w IMAX.
Bardzo mi się podobał. Oczywiście dla dlamaturgii lepsze by było jakby Rocket i Quill zginęli, ale filmowi to nie ubywa, raz że nie byłoby powrotu StarLorda a dwa że Rocket musiał zastąpić Quilla.
Podoba mi się, że nie zostało wciśnięta kiczowata akcja w stylu "aaa nie jestem już tamtą Gamorą, którą kochałeś, ale przypomnę sobie o tym pod koniec filmu, żebyśmy odeszli zakochani". Po prostu podali sobie ręce i każde poszło w swoją stronę.
Kocham! Nie było żadnej postaci, która by mnie irytowała. Cudowne zakończenie trylogii.