To, że zaskoczenie i odwrócenie ról? Film dla inceli nienawidzących kobiet. Pewnie rechotali i podskakiwali z radości, że potwierdzają się ich przekonania. Bo przecież kobiety to wredne manipulatorki, którym nie można zaufać i wykorzystują biednych, porządnych mężczyzn. Ale, że krytycy w swojej większości też to robią, to się dziwię.
Szkodliwe, obrzydliwe, puste, bezmyślne filmidło.
Zaraz pewnie pojawią się komentarze: "Jeśli nie podoba się Agatonik, to znaczy, że dobry film".
Nie zauważyłem na LC czy czytałaś książkę o "incelach" Wieczorkiewicz i Herzyk, "Przegryw: mężczyźni w pułapce gniewu i samotności". Jeśli nie, to polecam.
Kupiłam, ale jeszcze nie zdążyłam przeczytać. Jest jeszcze jedna. "O mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet. Od inceli do artystów podrywu" Laury Bates. I raczej od tej zacznę.
Zrobiłem sobie przerwę w Pięciu Smakach i obejrzałem w końcu ten film. Nie napiszę więc "Jeśli nie podoba się Agatonik, to znaczy, że dobry film", ale nie napiszę też, że podzielam Twój punkt widzenia. Nie piszę o ocenie, bo to przecież sprawa subiektywna, ale o uzasadnieniu tej oceny.
Film jest kwalifikowany jako thriller, bardziej jednak sprawdza się jako czarna komedia. Jako thriller nuży, już w całej otwierającej sekwencji ucieczki ofiary przed oprawcą, pełnej - celowych, jak się domyślam - klisz, kuleje napięcie, potem też różnie z tym bywa. To zresztą jest ryzyko tego typu produkcji: jeśli widz spodziewa się, że znów jest nabierany przez reżysera, że to znów zabawa konwencją, to nie bierze wydarzeń na ekranie zbyt serio. Rutyna nie wzbudza napięcia. Film lepiej broni się jako krwawa zabawa stereotypami i oczekiwaniami bohaterów i widzów.
Ale czy bawią się tylko "incele nienawidzący kobiet", bo "potwierdzają się ich przekonania", że "kobiety to wredne manipulatorki"? Czy "rechotali"? Może tak, jednak oni do przekonania, że "kobiety to wredne manipulatorki" nie potrzebują żadnego filmu. Ale jeśli oni tak uogólniają, to dlaczego my też mamy to robić? Film jest przecież o konkretnej Electric Lady, a nie o kobietach w ogóle; to ona manipuluje, nie kobieta w ogóle, ona morduje, nie kobieta w ogóle, itd. Widzowi nie potwierdzi się, że każda kobieta jest morderczynią, nie potwierdzi się, że każda jest chora psychicznie, ale potwierdzi się, że każda jest "wredną manipulatorką"? Nie żartujmy. A nawet jeśli ktoś ("incel") tak pomyśli, to dlaczego jego punkt widzenia miałby być dla nas punktem odniesienia w postrzeganiu filmu?
Twórcy bawią się stereotypami i tylko można żałować, że nie poszli dalej i np. w scenie z policjantami to policjantka, a nie policjant, wyraża stereotypowe myślenie o kobiecie jako ofierze. Mogło być więc lepiej. Nie oczekujmy jednak od obficie posypanej cukrem pudrem kremówki, że będzie pożywnym daniem.
Już minęło trochę czasu od obejrzenia tego filmu. I nie zmieniłabym swojej oceny. Może trochę komentarz. W dalszym ciągu to dla mnie film o bezmyślnej przemocy. Bez względu na płeć.
Nie, to film o morderczyni. Gdyby role były odwrócone tak samo oceniłabym ten film. Jest po prostu pusty.
To zupełnie inny film. Z pogłębioną psychologią postaci, jej motywacją. Bardzo mi się podobał.
To ja tylko jeszcze w obronie inceli nienawidzacych kobiet, bo sam jestem incelem ale kochajacym kobiety. Wszystkim kobietom nienawidzacym inceli ktorzy ich nienawidza przydalby sie tak z miesiac w ich skorze i vice versa, im w waszej.
A czy umiałabyś sama dorysować sobie portret psychologiczny bohaterki, żeby ją pogłębić i uzasadnić to co robi?
Oczywiście, że mogę. wyobrazić sobie jej nieszczęśliwe dzieciństwo. gwałcącego ją ojca, akceptującą to matkę, przemocowe związki itp. Ale to nie daje prawa nikomu do zabijania wszystkich po kolei niewinnych ludzi. Mam się zachwycać tym, że bezmyślnie zamordowała małżeństwo, które jej pomogło? Nienawidzę romantyzowania gangsterów, złodziei, seryjnych morderców. Seryjnych morderczyń też.
przypominam, że nie chodzi o żadne romantyzowanie, którego tam oczywiście nie było, tylko o to, że to film "dla inceli nienawidzących kobiet (...) przecież kobiety to wredne manipulatorki, którym nie można zaufać i wykorzystują biednych, porządnych mężczyzn". w skrócie: powodem wystawienia jedynki jest obraza uczuć religijnych (przez kino gatunkowe) - po prostu Papież i kobieta by nigdy czegoś takiego nie zrobili <clenched fist>
no też religijnych, to nie można czcić Kobiety? pewnie, że można i się to robi, to zresztą bardzo stara zachodnia religia, która mimo braku formalnej organizacji potrafiła zachować tożsamość przez długie stulecia. kiedyś jej adeptów nazywano trubadurami, dzisiaj, chyba nieco pogardliwie, nazywa się SIMPami. inb4: kobieta też może być SIMPem, tak jak papież może być katolikiem. i jako katolik może bardzo cierpieć, kiedy ktoś go znieważa - nie z powodów osobistych, ale religijnych właśnie.
Arcyciekawe. Nie wiedzialem o trubadurach, simpingu ani nawet o skrocie inb4. Dziekuje za oswiecenie. Ciekawi mnie jednak czy sama Agatonik nie wolalaby obrazy zwyklego feminizmu.
Nikt nie podskakiwał, ani nie rechotał na seansie, na którym byłem. Zresztą większość widowni stanowiły kobiety, które odebrały film pozytywnie.
A jeśli chodzi o krytyków, przyjrzyjmy się tylko kobietom na filmwebie:
"Pyszna, myląca tropy, gatunkowa zabawa" A. Pilacińska 7/10
"Film-gra dla widza, bawimy się pięknymi, kolorowymi puzzlami, niestety poziom trudności jest dostosowany do najmłodszych dlatego sprawia radość, ale krótko." M. Chylińska 7/10
"Kici kici bądźmy nieprzyzwoici!" M. Płaza 9/10!
"Nieobliczalna zabawa gatunkiem thrillerów o seryjnych mordercach, która wnosi od siebie coś zupełnie nowego" Z. Tomaszewicz 8/10
M. Mikołajczyk 7/10
J. Krygier 6/10
M. Czop 7/10
oraz
""Mam taśmę 35mm i jestem taki edgy, kultura woke mi nie podskoczy". Aha. Spragnionym Willi Fitzgerald z zimnym błyskiem w oku polecam serial "Dare Me"" K. Cykorz 2/10
Ta ostatnia być może się z tobą zgadza, ale może, któraś z pozostałych wyjaśni ci skąd te zachwyty.
To, że kobiety recenzentki tak odebrały ten film zaskakuje mnie podwójnie. Może mi wyjaśnią. Niezaprzeczalnie, jak zobaczyłam ocenę Klary Cykorz lekko odetchnęłam.
Co w tym zaskakującego? Najwyraźniej obejrzały film bez uprzedzeń. Rozumiem, że stereotypowe myślenie może spowodować u kogoś całkowite odrzucenie treści. Ale można docenić jeszcze formę. Naprawdę nie widzisz w tym filmie nic co zasługiwałoby na wyższą ocenę?
Rozumiem, że mówisz o sposobie realizacji. Gdy w filmie nie ma treści, to kwestie techniczne mnie mało obchodzą. Gdy moje emocje krzyczą "nie!!!, nie chcę takiego kina" - tym bardziej. Zdaję sobie sprawę, że to niesprawiedliwe, ale ocena to tylko wyraz mojej niezgody. Nic więcej.
Filmu nie widziałem i ravzej nie obejrzę, chciałem tylko poczytać kilka recenzji - ale czym ty się różnisz od takiego incela? Wystawiając jedynkę, bo (sugerując się komentarzami) kobieta na końcu filmu okazała się być tą zła? Spójrz na siebie, bo sama jesteś zwykłym femcelem - niczym się nie różnisz od tych chłopaczków, którzy jedynki wystawiają filmom z dozą feminizmu, bo baby złe xd "to wyraz mojej niezgody" haha to jaki tam na końcu plot twist jest? Że aż tak cie to zabolało?
Nie, nie dlatego, że kobieta okazała się złą. Dlatego, że film jest zły. I obojętnie, czy jest o bezmyślnym mordercy czy morderczyni jest po prostu pusty i nic nie wnosi.
Lubisz jak ktoś kogoś zabija na ekranie? Gdzie przemoc jest nieuzasadniona, psychologa czas zacząć szukać…
SPOILER Osobiście byłabym wdzięczna za oznaczenie tekstu jako spoiler lub wyrzucenie z niego pierwszego zdania, dzięki któremu spojrzawszy na twoją ocenę PRZED obejrzeniem filmu dowiedziałam się, kto jest mordercą. Nie psuj innym zabawy, pls.
czyli jak kobieta jest oprawcą, to od razu dla ciebie to film dla inceli? XDD współczuję takiego czarno-białego podejścia do życia i zachęcam do wizyty u psychologa
Nieważne jakiej płci jest morderca. Dałabym taką samą ocenę dla tego filmu, gdyby był nim mężczyzna
Wskaż mi proszę w którym momencie oceniłaś film:
" Film dla inceli nienawidzących kobiet. Pewnie rechotali i podskakiwali z radości, że potwierdzają się ich przekonania. Bo przecież kobiety to wredne manipulatorki, którym nie można zaufać i wykorzystują biednych, porządnych mężczyzn. Ale, że krytycy w swojej większości też to robią, to się dziwię.
Szkodliwe, obrzydliwe, puste, bezmyślne filmidło."
Ale od razu zastrzegę że epitety (obrzydliwe, puste…) nie poparte argumentacją to nie jest ocena.
Mamy tu natomiast własną projekcję zachować i myślenia innych ludzi. I właściwie nic poza tym.
A poświęcam Twój i mój czas na tą dyskusję tylko dlatego, że czasem wchodziliśmy w polemikę na temat różnych filmów w przeszłości i nawet jak się nie zgadzałem, to nigdy nie byłem rozczarowany poziomem Twojej argumentacji.
Obrzydliwe i puste oznacza, że jest bardzo dużo niepotrzebnej przemocy, bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Brak jakiejkolwiek charakterystyki bohaterów, brak motywacji, brak przesłanek dla mordowania ludzi, szczególnie tych, którzy udzielali pomocy. Krew leje się z ekranu strumieniami. I od razu dopowiem. Moja ocena byłaby dokładnie taka sama, gdyby mordercą był mężczyzna.