Ponure, opustoszałe miasteczko, w której zamknieta społecznosc skrywa mroczne tajemnice przeszlości. Jak się okazuje dopasowanie się człowieka z zewnątrz do jego mieszkancow będzie slono kosztowac. Pytanie tylko czy warto bylo dopasowywac się i stać się takim jak oni. Nie zdradzam wiecej. Ciekawy film, z uplywem czasu coraz bardziej wciąga. Zupełnie jak bagno....:)
Właściwie to specjalnie nie musiał się dopasowywać, chyba trafił w odpowiednie dla siebie miejsce...
Myśle, ze musiał. Pierwsza scena w ktorej jest to pokazane to ta kiedy wiesza pranie...ludzie z miasteczka robili to w jeden okreslony sposób, kolejnakiedy zlał chłopca za kradzieże w sklepie i sprzedawca zasugerował mu, aby dla nauczki dał chłopakowi w twarz pięścią. Był to dla niego szok, ze tak się tu rozwiazuje te sprawy, ale w koncu "jesli wejdziesz tam gdzie wrony...musisz.."
Całkowite dopasowanie pokazują w koncowej scenie - kiedy mimo, ze nie przepadał za gra w karty, gra z nimi.
Tak, oczywiście, w pewnym sensie musiał ale miał ku temu konkretne predyspozycje. Może początkowo próbował się przed tym bronić ale koniec końców się dał się ponieść... i nie sprawiło mu to zbyt dużego problemu, stąd mój wniosek, że tak naprawdę nie do końca przeszkadzało mu urządzenie życia w tej społeczności skoro w tak względnie krótkim czasie zdołał złapać jego rytm... poza tym ostatnia scena sugeruje chyba, że zaopiekował się Dorthe która jest w pewnym równoważy jego potrzebę opieki nad córką w Kopenhadze... Gra w karty chyba też zaczyna mu się podobać - w końcu się uśmiechnął :) pozdrawiam
Bardziej skłaniam się ku temu, ze to byla pewna bezsilnośc i konieczność. Zycie zmusiło go do zostania w tym miasteczku i dopasowania się do ludzi. A jesli juz został zmuszony, by tam zostac musiał się przemoc, by stosowac ich zasady i zyc jak oni. Inaczej nie miałby tam spokoju. On juz duzo przezył w zyciu i nie miał siły walczyc. Zauwaz jaki byl szok kiedy sprzedawca kazał mu zbic chłopca za kradzież. On został zmuszony sytuacją, w innych warunkach pewnie by tego nie zrobił. Nie chciał miec dodatowych kłopotow, był juz bezsilny.
Zgadzam się z Tobą w kwestii bezsilności i przymuszenia całą ekstremalną sytuacją do zachowania się w taki a nie inny sposób. Faktycznie był zszokowany gdy musiał uderzyć tego dzieciaka, faktycznie w pierwszym odruchu chciał się przyznać do zabójstwa... niemniej jednak uderzył dzieciaka i nie przyznał się do zabicia człowieka. Późniejszy rozwój wypadków był już tylko wynikiem tego uderzenia... Być może w jego przypadku instynkt samozachowawczy wziął górę nad szeroko rozumianym sumieniem (jeśliby rozpatrywać tę kwestię w takim wymiarze ale to już chyba inna historia). Być może większość osób w takiej sytuacji zachowałaby się podobnie, trudno powiedzieć. Tak czy inaczej ja raczej obstaję przy tym, że wpasowanie się w ten chory klimat nie nastręczyło mu przesadnych kłopotów z uwagi na jego własną naturę. Zbyt szybko przeszedł nad całą sytuacją do porządku dziennego. Myślę, że to, że potrafił żyć w tym miejscu z takim bagażem doświadczeń dużo mówi o nim samym.
Niezbadana jest tak do końca ludzka natura....klimat filmu był taki, ze nie potrafiłam potępic jego postepowania... przeciez bylo złe
Film siedzi mi w głowie ostatnio bez przerwy..mysle, ze z raz jeszcze go obejrzę