Film fajny bardzo ale nie dla osób oczekujących porażających efektów specjalnych w stylu
transformers. Jest to film drogi kręcony w kategorii B stworzony przez 2 aktorów i reżysera
który przy okazji wszystko kręcił i montował. Jak się trochę w to wszystko zagłębić to idzie się
na film z innym nastawieniem. Postapokaliptyczna sceneria jest tu tylko tłem a na 1 planie
są (zresztą tak być powinno) ukazani bohaterowie i ich relacje względem siebie i otoczenia.
Są mega zdjęcia plenerów ale i kultury ameryki środkowej (reżyser kręcił po prostu sytuacje
zastane w mieście a więc jest autentycznie co często można wyczuć). Jak dla mnie film
rewelacja przy tak skromnym budżecie i zasobach powstało coś prawdziwego. Autentyczny
świat i autentyczne postacie. 9/10
Filmowi wystawiłem trochę niższą ocenę, ale zgadzam się z przedmówcą. Produkcja naprawdę warta obejrzenia. Ciekawa historia, świetna i nastrojowa muzyka. Film również bardzo dobry pod względem technicznym przy bardzo niskim budżecie. Jeśli ktoś szuka czegoś więcej niż rozwałki vide Wojna Światów to powinien obejrzeć. Polecam.
gdzie ty tam widziałeś autentyczny świat i KULTURĘ ameryki środkowej? przez 90% filmu widać albo drogę albo dżunglę albo jest mrok i nic nie widać.. czy postacie są autentyczne? jakoś mnie nie przekonuje ta wielka miłość która narodziła się głównie ze spojrzeń - bo tak naprawdę to co oni mają ze sobą wspólnego? dlaczego na końcu nie chcą wracać do domu? czy ten taniec godowy kosmitów był aż tak magiczny? czy naprawdę to ma być alternatywa dla prawdziwego świata? trochę to wszystko banalne i ponaciągane - 5/10
W jakimś stopniu bohaterowie byli ze sobą związani. Kaulder pracował dla ojca Sam, który był właścicielem dosyć poczytnej gazety. Żeby zarobić musiał dostarczyć mu zdjęcia potworów, czyli zarabiał na niedoli innych. "Za zdjęcie uśmiechniętego chłopca twój ojciec mi nic nie płaci". Sam w jakimś stopniu była rozpieszczoną córeczką tatusia, która miała poślubić jakiegoś wpływowego synka jego kolegi. Dla Kauldera odwiezienie Sam przekształciło się ze zwykłego polecenia szefa w coś więcej. Narodziło się jakieś uczucie spowodowane przeżyciami i samotnością i ja to osobiście kupuję. Film za 300 tys. dolarów okazał się naprawdę niezłym filmem, w którym była i historia i nastrojowa muzyka i świetny montaż i efekty (mało bo mało, ale przy tym budżecie i tak wielki szacun). Produkcja dosyć nietypowa, na pewno nie dla wszystkich. Szczególnie nie polecam fanom wojny światów czy dnia niepodległości (chociaż ten film akurat bardzo lubię).
"Film za 300 tys. dolarów"
"Budżet filmu "Strefa X": $500,000" - www.kinomaniak.pl
"Biorąc pod uwagę tak mały budżet produkcji (800,000 dolarów na film o inwazji obcych!)" - www.filmtok.pl
To w końcu ile ten budżet wynosił?
moim zdaniem to w ogóle nie ma znaczenia ile kosztował.. oglądając film nie mam zamiaru zastanawiać się nad jego budżetem i analizować co można było zrobić za taką kasę.. o tym ma myśleć reżyser - jeśli efekty specjalne były drogie można było z nich zrezygnować.. nie kupuję uczucia wywołanego przeżyciami i samotnością (na bezrybiu i rak ryba?).. tym bardziej, że zagrożenie było nieco śmieszne (pełzające macki ośmiornicy przez parę minut filmu), a i Sam nie wyglądała raczej na rozpieszczoną córeczkę tatusia i wydawała się bardziej rozsądna od Kauldera (spanie z przygodnie poznaną dziewczyną, utrata paszportu).. .. nadal upieram się, że uczucie miedzy bohaterami było zupełnie niewiarygodne.. generalnie nie za bardzo wiadomo co reżyser chciał przekazać bo nie wyszedł z tego ani dreszczowiec ani melodramat.. może i ten mur mający chronić przed obcymi symbolizował politykę USA - ale tym bardziej to wszystko banalne: bo co - chcemy zostać za murem z potworami bo tak widowiskowo kopulują?
Bardzo dobrze powiedziane "Postapokaliptyczna sceneria jest tu tylko tłem" - równie dobrze zagrożeniem mogła być szalejąca epidemia albo partyzanci - chodzi o atmosferę zagrożenia i relacje międzyludzkie. Jak sobie zdamy sprawę że w niektórych rejonach świata ludzie żyją w warunkach zbliżonych do panujących w okolicy Strefy Skażenia to już zupełnie dobrze będziemy wiedzieli o co w tym filmie chodzi. Btw troszkę skojarzyło mi się z Mgłą z 2007 r. - potwory z innego świata żyją własnym życiem a że akurat natrafiają na człowieka który życie im utrudnia - jeśli da się go zjeść lub zgnieść to starają się to zrobić.
Dokładnie tak!
To nie jest ani s-f, ani romans tak naprawdę. To NIESAMOWITY dokument o USA i ich polityce zaprezentowany za pomocą przenośni. Film jest po prostu PIĘKNY