W tym filmie najbardziej wymowne jest to, czego nie widać i to, co wybrzmiewa w krótkich scenach, które łatwo przeoczyć.
- troska o krzewy bzu, które mają być ozdobą obozu, w opozycji do tego, co w tym obozie robi się ludziom,
- matka Hedwig, która zastanawia się czy w obozie jest Żydówka, u której kiedyś sprzątała i której zasłon nie udało jej się kupić na ulicznej licytacji (pokazanie awansu społecznego Hedwig – z córki sprzątaczki staje się „panią na włościach”)
- przechwałka Hedwig, że mąż nazywa ją „królową Auschwitz” (z naszej perspektywy równie dobrze mógłby ją nazywać królową śmierci, wydźwięk byłby ten sam)
- ucieczka matki Hedwig, która uświadamia sobie, co się dzieje za murem i w przeciwieństwie do córki nie jest w stanie znieść tej wiedzy i być może bestialstwa, jakie dostrzegła w córce i zięciu
- popiół z krematorium płynący w rzece, w której kąpie się Rudolf z dziećmi i później scena szorowania dzieci w wannie
- kontrast między Rudolfem komendantem obozu koncentracyjnego a Rudolfem troskliwym ojcem
- scena podziału łupów – futra i sukienek (wybranie przez jedną z kobiet sukienki po Żydówce mniejszej od niej o połowę będzie mobilizacją do schudnięcia)
- Rudolf mówiący Hedwig komplement, że pięknie pachnie. Kobieta odpowiada, że to francuskie perfumy (perfumy odebrane przywiezionej więźniarce)
- Hedwig „zamawiająca” u Rudolfa czekoladę
- scena, w której Hedwig mówi do polskiej służącej Anieli, że gdyby tylko chciała, to jej mąż rozsypałby prochy Anieli na polu (w punkt nawiązuje do tego, że Hedwig jest „królową Auschwitz”, królową życia i śmierci, której jedno słowo może odebrać życie i ona doskonale o tym wie)
- scena z kałużą wody na podłodze, w której rozzłoszczona Hedwig wykrzykuje do polskiej służącej, że niech pamięta, jak dobrze jest u nich traktowana
- wrażliwość najmłodszego z synów Hossów, który jako dziecko ma jeszcze ludzkie odruchy – podgląda scenę prawdopodobnie zabicia więźnia za bójkę o jabłko i widać, że to co widzi go porusza. Mówi do siebie, że nie wolno mu patrzeć (być może tak uczyli go rodzice). Wystarczy nie patrzeć i ignorować – remedium na otaczające go zło.
- Sceny w noktowizji początkowo początkowo zbiły mnie z tropu – myślałam, że to sny lunatykującej córki Hossów. Dopiero wejście dziewczyny do domu, gra na pianinie kompozycji więźnia, a później podglądanie przez chłopca sceny konsekwencji bójki o jabłko uświadomiły mi, że to jedyne sceny ludzkich, współczujących odruchów dziewczyny z Oświęcimia (patrząc po domu w którym mieszka, pochodzi z raczej majętnej rodziny), przedstawione w opozycji do Hossów i pozostałych Niemców. Dlaczego w noktowizji? Może dlatego, że wszelka pomoc Żydom była tropiona i karana, więc dziewczyna została przedstawiona jakby była tropiona?
- Scena, kiedy do gabinetu Hossa wchodzi kobieta, z która zdradza żonę. Kim jest? Na pewno nie Żydówką, na pewno nie dobrowolną kochanką. Może jedna z polskich służących? Od razu skojarzyły mi się historie z książki „Przemilczane” o przymusowej pracy seksualnej w czasie II wś.
- Upór Hedwig, żeby za wszelką cenę pozostać w Auschwitz. Miejsce, które dla milionów było piekłem na ziemi, dla niej było rajem, upragnionym awansem społecznym, dostatkiem, sielskim życiem. Jest gotowa na rozłąkę z mężem, byle tylko móc tu pozostać.
- Pewna obojętność i dominacja Hedwig w relacji z mężem. Mając do wyboru pozostanie w pięknym domu, a opuszczenie go by rodzina mogła być razem, wybiera to pierwsze, dobra materialne. Kiedy Rudolf dzwoni do niej w nocy, pierwsza kończy rozmowę z pretensjami, że powinna spać, a on do niej dzwoni. Scena, w której Rudolf decyduje się powiedzieć jej, że zostanie przeniesiony (dopiero po tygodniu, bo nie mógł znaleźć odpowiedniego momentu) i jej irytacja i złość wymierzona w niego, kiedy siedzą w ogrodzie, a później rozmawiają na mostku na rzece. Wydaje się, że to ona jest dominująca w tym związku. Bycie dominującym w związku z kimś takim jak Rudolf Hosse, pokazuje z jakim typem człowieka mamy do czynienia w przypadku Hedwig.
- Raut nazistów i to, że Rudolf Hosse stojąc na balkonie zastanawia się jak trudno by było zagazować tych wszystkich ludzi. Metodyczność, podejście zadaniowe. Pokazanie co bycie komendantem obozu zrobiło z jego psychiką.
- Zestawienie scen Hossa schodzącego klatką schodową po raucie z współczesnymi scenami sprzątania muzeum w Auschwitz. Jego zniknięcie w ciemności. Dla mnie ma to dość prosty wydźwięk: zbrodniarz w pewnym sensie odchodzi w niepamięć, kilkadziesiąt lat później ludzkość będzie pielęgnować o pamięć o więźniach, nie o oprawcach którym wydawało się, że realizują ważny plan. Z drugiej strony banalność sceny sprzątania muzeum – podobna do banalności życia Hossów obok obozu zagłady. Zastanawiają mnie odruchy wymiotne Hossa. Na klatce schodowej nie widać śladów wymiocin. Czy to efekt zbyt dużej ilości alkoholu na raucie (raczej nie), jakiś dolegliwości chorobowych (z jakiegoś powodu był badany przez lekarza)?
*Rudolf Hoss, nie da się już edytować literówki (filmweb to masakra pod tym względem, serio)
Film jest przejmujący, bo nie dosłowny, najstraszniejsze sceny, to te wymienione przez Ciebie. Kwestia dziewczynki nie daje mi spokoju, ja myślałam że to córka Hoessow, Hedwig wspominała, że 'snuje się po domu', ojciec dwa razy zgarniał ją do łóżka spod spiżarni.
Chodzi o Aleksandrę Bystroń - Kołodziejczyk, która była łączniczką w AK i przenosiła do Oświęcimia m.in. owoce. Film jest zadedykowany jej pamięci.
Moim zdaniem sceny w noktowizji miały symbolicznie ukazywać to, jak wygląda świat obozu w oczach osoby postronnej, która nie jest spaczona tak jak naziści i rodzina Hossów - świat w odwróconych kolorach, bo odwrócony moralnie. Przesiąknięty złem tak wielkim i niepojetym, że aż wydaje się wywleczony na drugą stronę. Albo przypominający jeden wielki, ciężki do zaakceptowania koszmar.
To nie są żadne noktowizje, tylko negatyw obrazu. Ten zabieg ma na celu pokazać, że dziewczynka i jej rodzina to rewers, kompletne przeciwieństwo rodziny Rudolfa Hößa. Natomiast co do kochanki, to domniemywa się, że Höß miał romans z więźniarką, austriacką żydówką - Eleonore Mattaliano-Hodys, która z tego względu była lepiej traktowana, aczkowiek, czy to faktycznie ona, to nie mam pewności.
Jestem niemal pewna, że kochanka jest Żydówką - nie tylko z powodu tego, że przychodzi do Hoessa praktycznie jak niewolnica, ale też dlatego, że Hoess jest potem pokazany, jak myje przyrodzenie (i tylko to, nie całe ciało), zupełnie jakby czuł się zbrukany kontaktem z tą kobietą.
Cóż, skłaniam się ku przekonaniu, że dziewczyna była więźniarką, natomiast moją wątpliwość budzi jedynie fakt, czy była to faktycznie Eleonore, z tego względu, że dziewczyna w filmie wydawała się bardzo młoda, a sama Eleonore podczas swojego pobytu w Auschwitz była bliska 40. Z kolei źródła historyczne wspominają tylko o niej, jako domniemanej kochance Hößa, ale musimy pamiętać, że to tylko film, który nie musi być całkowicie zgodny z prawdą historyczną.
"Dlaczego w noktowizji?" W rzeczywistości ówczesna dziewczyna dzisiaj wciąż żyjąca starsza już kobieta, Polka, tak podkładała żywność dla obozowych więźniów. Odbywało się to w środku nocy, stąd zamysł reżysera żeby to tak pokazać. Reżyser odbierając oscara mówi o tym że to najjaśniejsza postać tego filmu. Piękność jej czynów która pod rygorem śmierci przez zastrzelenie wchodziła na teren pracy przymusowej i podkładała jedzenie tam gdzie tylko mogła. Scena odnalezienia kartki z nutami mogło być nie jako podziękowaniem od kogoś z ludzi którym pomogła.
Ta pani JUŻ nie żyje. To mówili polscy członkowie ekipy Nie zdążyła obejrzeć filmu. Opowiedziała tę historię i zmarła. Jej córka ich poinformowała. Jakby na nich specjalnie czekała, potem zmarła...
Nie, akurat tak się składa, że w tym samym czasie oglądały go osoby z mojej rodziny. Konto miałam, tylko dane się zweryfikowały w między czasie.
Jeszcze mnie poruszyła scena, jak dzieci "łapały" w ręce i bawiły się pyłem, który de facto był szczątkami ludzkimi z krematorium :(
No i scena jak starszy syn zamknął młodszego w szklarni i imitował dźwięk wypuszczanego do środka gazu
Myślę, że fil również nawiązuje do śmierci Hossa. Scena z brudną wodą to nawiazaniendo tego, że jego prochy zostały rozsypane w rzece. A finałowa scena gdy się krztusi to nawiązanie do jego powieszenia.
Może tak. Jednak mam wrażenie, że chodziło o pokazanie, że organiczne człowiek nie jest w stanie znieść takiego okrucieństwa i przykryć go iluzją. Ta rzeczywistość i spuścizna jaką po sobie zostawił dopadły go, stąd te odruchy wymiotne
Dobre podsumowanie. Jeszcze dorzuciłabym do tego sceny z psem, który jako jedyny reaguje na to co się dzieje za murem. Jeśli chodzi o sceny w negatywie, wydaje mi się, że może chodziło o podkreślenie reakcji na tą sytuację odwrotną do wszystkich innych? Ale pewności nie mam. Zastanawia mnie też użycie tej samej muzyki która była przy scenach w negatywie / termowizji w momencie gdy hoss patrzy przez okno, nie umiem odszyfrować gdzie tu analogia.
Świetny wpis. Wyłapałaś wszystko to samo co ja. Dodałbym jeszcze sceną gdy Hedwig w szklarni zapala papierosa i wstrzymuje robotnika/więźnia podając mu paczke papierosów (czym pokazuje że ma u niej względy) ten zapala, a ona pali i patrzy na niego lubieżnie. Domniemywać należy, że ma z nim relację intymną.
Jeszcze z scena z córką, która patrzy z 2 piętra na obóz w nocy i Hössowi na pytanie co robi mówi, że rozdaje cukier. I jeszcze sceną rodzącej się przemocy u najstarszego syna Hossa, gdy zamyka tego młodszego w szklarni i wydaje taki dźwięk syczenia jak gdyby gaz się ulatniał.
W ogóle mnóstwo subtelności ma ten film. Świetnie napisany scenariusz, nie jest wyłożony jak kawa na ławę lecz pozwala widzowie domyślać się, dedukować. I to w filmach lubię najbardziej
Do całego wątku dodać można jeszcze te sprzątające panie - robią swoją robotę. Czy ktoś z nas chciałby to robić? Nie. Po prostu to robią, bo że to im płacą. Tak samo jak komendanci w obozie, po prostu wykonywali rozkazy.
Mnie najbardziej poruszyła scena sielanki w ogrodzie, zabaw w basenie, śmiechu dzieci kąpiących się, biegających wokół relaksujących się na leżakach Hossów, gdy w tym samym momencie nad murem na ostatnim planie ledwo widać dym parowozu wjeżdżającego z nowym "ładunkiem" do obozu.
Scena w rzece - nie chodzi o popiół, ale o kość, którą znalazł.
Bycie komendantem obozu nic nie zrobiło z jego psychiką, on po prostu taki był i dlatego został komendantem obozu. Miał doświadczenie w zarządzaniu obozami, bo zarządzał nimi jeszcze przed wojną. Inne kwestie są wyjaśnione w jego biografii, takie jak życie rodzinne, relacje z żoną, kochanka itp.
I jeszcze scena "Nie wszystkich wrzuci do pieca. Dostaniesz swoich pracowników" - może to Schindler? Zabrali mu jego robotników do Auschwitz i stamtąd ich wyciągnął.
Dopisałabym scenę, w której Hoss z synem jeżdżą konno. W tle słychać krzyki strażników, poganianie, kroki dużej liczby osób, uderzenia i są to główne dźwięki w scenie. Hoss pyta syna: "Słyszysz? To ptak z rodziny czaplowatych. Czapla siwa." Bardzo wymowna scena tymbardziej, że tuż obok nich strażnicy prowadzą ludzi na śmierć.
Bardzo dobry wpis. Dlatego to wszystko czyni ten film na swój sposób przerażającym... Horror, bez jego ukazania.
Napisałeś piękną interpretację filmu - jak na języku polskim, bo mam wrażenie że tym ten film jest.
Dodam jeszcze ,,zamawianie" jak w sklepie dodatkowych, obozowych tubek z pasta do mycia zębów przez niemiecką królową Auschwitz (Żydzi sa sprytni, ukrywają tam brylanty). Wogóle wszystkie sceny kiedy niemieckie panie rozmawiają bardzo swobodnie i normalnie o dobrach obozowych (sukienki, futra), które staja sie ich własnością, dolary i inne waluty na biurku Hoessa świadcza o stricte ekonomicznych pobudkach Niemców. Świadkami tej beznamiętnej, ale zaplanowanej grabieży na więźniach z drugiej strony muru są polskie służące, ogrodnicy i robotnicy. Małżeństwo Hossów cięzko na to wszystko pracowało, dobrze im się tu żyje, awansowali społecznie, nie wyobrażają sobie zmiany życia (sic). Osobiście jest to bardzo interesujący koncept, polegający na nie pokazywaniu tragedii, która jest tylko tłem dla zwyczajnie toczącego się życia rodziny. Mamy dwa światy, które rozdziela wysoki mur, tyle tylko że ten mur nie tepi krzyków, strzałów i smrodu, spalonego ludzkiego ciała...Tragedia ta dociera, ale jest ignorowana, stłumiona, niezauważalna w codziennym, normalnym życiu. Matka Hedwigi długo w tym dobrobycie nie wytrzymała, pewnie z powodu krzyków i charakterystycznego zapachu, jej ucieczka bez pożegnania jest bardzo wymowna. Spotkanie zbrodniarzy hitlerowskich wygląda jak odprawa w korpo, jest plan, który trzeba zrealizować jak najlepiej i jak najefektywniej, stąd wcześniejsze rozmowy o nowym rodzaju pieca, jest też i stres, próba sprostania zadaniu... Gdyby te subtelne akcenty tragedii, które tu wszyscy wypisaliśmy mogły wybrzmieć mocniej, częściej i przede wszystkim głośniej (wiem, wiem Oskar za udźwiękowienie) to film rzeczywiście oceniałbym jako niezwykły. Ujęcia z wojskowej kamery termowizyjnej poświęcone łączniczce AK, która dostarczała potajemnie jedzenie więźniom i odbierała grypsy, przy akompaniamencie kolejnego transportu kolejowego wbija w fotel. Ostatnia scena z perspektywy czasów teraźniejszych, już po drugiej stronie muru, mamy obozowe muzeum- mogiłę, ktoś wykonuje tylko swoje obowiązki, dba o czystość w miejscu pamięci, które było świadkiem krzyków, strzałów, selekcji ubrań i ich grabieży, wreszcie praktycznego wykorzystania pieców... Rudolf udławił sie swoim ,,sukcesem", może poczuł duszącą woń cyklonu kiedy sam po schodach zmierzał w ciemną pustkę.
Chyba jedyny wywiad z córką która zmarła 2023, odeszła jako ostatni świadek sielanki przyobozowej:
https://www.theguardian.com/world/2024/mar/24/brigitte-hoss-auschwitz-zone-of-in terest-rudolf-oscar-winning-thomas-harding
Ale smaczki tam wyniuchałaś i wypatrzyłaś. Wszystko to co wypisałaś było wprost podane na tacy, żeby "pseudointelektualiści" tego nie przegapili. Ten film jest nudny jak film o życiu robotnika stoczniowego i nawet te wszystkie sceny, które tu wypisałaś nie czynią go o jotę ciekawszym.