niespieszne tempo, przyprawiajaca o dreszcze muzyka i klimat konfliktu swiatopogladow w idyllicznym nastroju - chyba te elementy tegoz filmu najbardziej mna poruszyly. czyje racje sa silniejsze, racjonalnego fizyka wolacego czytac kartezjusza czy swego rodzaju outsidera, wciaz zastanawiajacego sie nad istota nieskonczonosci? i choc roznice w podejsciu do zycia obydwu przyjaciol sa fundamentalne, zakonczenie filmu sugeruje ze ich przyjazn wcale nie jest wypalona, a wrecz moze przyniesc jeszcze wiele dobrego. piekne, skromne dzielo, o wielkim potencjale intelektualnym, ciagle 'na czasie'. polecam.
"Rozprawa o metodzie" Kartezjusza to była książka Jana, a nie Marka. Marek wziął ja w ręce dopiero będąc gościem u Janka. Kartezjusz to właśnie świat tego outsidera. to, że Marek bierze te książkę znaczy, że tak naprawdę w głębi zazdrości Jankowi jego spokojnego i szczęśliwego życia na wsi.
"sugeruje ze ich przyjazn wcale nie jest wypalona, a wrecz moze przyniesc jeszcze wiele dobrego"
Ja dopowiem do tego stwierdzenia, że w moim odczuciu chodzi tez o pewne "dopełnienie" siebie przez innych. Skrajne podejście do różnych spraw może prowadzić do "konfrontacji" ich (jak w filmie) co w rezultacie daje nam nowe doświadczenia i "dopełnia" naszą osobowość i wiedzę. W zależności od otoczenia itp. nasza wiedza na dany temat oraz nasze poglądy na wiele rzeczy są różne i tylko w drodze dyskusji (jak lubił pisać pan Zygmunt Kałużyński) możemy dojść do prawdy. Czasem dzięki takiemu działaniu odnajdujemy nową drogę lub utwierdzamy się w starej. To proste i ogólne przesłanie, ale jakże dobrze ukazane w tym nie ukrywajmy prostym filmie.