Tego jednego nie rozumiem - przecież sam był na pokładzie tego samolotu i ratował również własne życie - nie poświęcił samego siebie dla ratowania pasażerów. Pełen szacun za znakomite umiejętności - perfekcyjne opanowanie sztuki pilotażu, wyczucie maszyny i przede wszystkim żelazne nerwy i opanowanie. Bohaterstwo, to jednak nie jest właściwe słowo - jechał/leciał na tym samym wózku/samolocie...
P.S. filmik świetny - Clint Eastwood nie zawodzi, zaś życie pisze najlepsze, czasami nieprawdopodobne scenariusze
yyy.... bo dzięki umiejętnością uratował 154 osoby?? Bo był jako pilot za nie odpowiedzialny?? Właśnie został bohaterem, bo przekalkulował, że nie jest w stanie wrócić na lotnisko, bo wylądował na wodzie?? Sam byś mu sie rzucił mu w ramiona, jakby twoje 4 litery były tam na pokładzie ocalone. Obyś nie znalazł się w takiej sytuacji.
yyy, bo dobrze wykonał pracę, do której był przeszkolony, bo spełnił swój obowiązek ? To każdy chirurg to bohater, bo sprawnie zoperuje pacjenta i uratuje mu życie ? Mogę go nazwać geniuszem przestworzy, profesjonalistą w każdym calu, człowiekiem o stalowych nerwach i opanowaniu - ale nie bohaterem - sam był na pokładzie i gdyby podjął błędną, z perspektywy czasu, decyzję sam by zginął...
BOHATER to był we Wzgórzu ocalonych - sam z własnej woli, z narażeniem własnego życia wracał po kolejnych rannych na pobojowisko - NIKT GO DO TEGO NIE ZMUSZAŁ - to był jego wybór i poświęcenie
To jakieś dziwnie rozumowanie masz co do pojęcia bohater. Bohater (Wikipedia) - osoba, która odznaczyła się niezwykłymi czynami, męstwem, pomocą i ofiarnością wobec innych ludzi. Czyli wg ciebie Sully pod tę definicję nie pasuje?? Nie jest bohaterem bo nie znalazł się w sytuacji w której musiał spokojnie wybierać i że do tego wyboru nikt go nie zmuszał?? Zauważ, że w przeciwieństwie do Przełęczy ocalonych NIE MIAŁ WYJŚCIA. W zasadzie miał, wrócić, ale jak czas pokazał by sie rozbili.
....ale jak czas pokazał by sie rozbili... - no i właśnie - on sam też by zginął - każdy ma odruch bezwarunkowy by ratować WŁASNE życie, a że przy okazji uratował życie pasażerów...w całej sytuacji zapominamy o jeszcze jednym - poza niewątpliwymi umiejętnościami, doświadczeniem, opanowaniem etc. facet miał po prostu KUPĘ SZCZĘŚCIA...Czy myślisz że wykształcenie innych pilotów latających liniami lotniczymi dzieli przepaść w porównaniu akurat z jednym o ksywie Sully ??? Jeśli tak to przestaję latać samolotami.
P.S. jeśli już było coś bohaterskiego w jego postawie to opieka nad pasażerami po wodowaniu samolotu...ale to tak naprawdę należy do obowiązków pilota/kapitana - zwyczajowo ostatni opuszcza pokład
Zostal nazwany bohaterem, gdyz dzieki swoim umiejetnoscia,doświadczeniem, opanowaniem ocalil zycie 155 osoba (wliczajac swoje wlasne). Zapewnie nie kazdy pilot dokonal by podobnego wyczynu w przedstawionych okolicznosciach, zreszta jak symulacje wykazaly. Moze wlasnie czystosc umyslu, zlamanie protokolu i podjecie ryzyka (nie wazne czy po to zeby ocalic siebie czy innych) rowniez swiadczy o bohaterstwie. Pozdrawiam
Wiem że to bezsensowne "bicie piany", ale oki - jestem z zawodu lekarzem, moja żona zresztą też - ona pracuje jako neonatolog na intensywnej terapii wcześniaka, ja jako nefrolog w stacji dializ - jesteśmy już dość starzy - oboje dobijamy powoli do pięćdziesiątki - w ciągu ponad 20 letniego stażu pracy każde z nas uratowało co najmniej kilkaset ludzkich istnień, podobnie jak kardiochirurdzy, anestezjolodzy, kardiolodzy inwazyjni, hematolodzy etc. czy wreszcie ratownicy WOPR, TOPR, strażacy też ratują ludzkie życia - nie nazywamy tych jednak tych ludzi bohaterami a ZAWODOWCAMI/PROFESJONALISTAMI, którzy są dobrzy w swoim fachu - AMEN...
A dla mnie wyzej wymienieni zawodowcy/profecjonalisci oraz zarowno Pan jak i Panska zona sa bohaterami. Zapewne nie tylko wedlug mnie, ale w odczuciu wielu innych znanych mi osob - widocznie Panska skromnosc nie pozwala tak o sobie myslec. Pozdrawiam!
Również pozdrawiam - ale nie są - po prostu robią swoją robotę - bo po to się uczyli - zawód jak każdy inny - podobnie jak Sully-ego...dobry elektryk(słupołaz, który się naraża łażąc po słupach wysokiego napięcia na silnym wietrze - ten to dopiero może być nazwany bohaterem) też jest herosem dnia codziennego, czy policjant, który musi tłuc menela i też może dostać kosę pod żebra - ot tak z dnia na co dzień za marne grosze