http://www.cntraveler.com/story/what-the-sully-movie-gets-wrong
To smutne, że tak znakomity reżyser jak Eeastwood tak bardzo momentami konfabuluje, pomimo opowiadania prawdziwej historii.
Coś w stylu dziewczyny-kopistki siedzącej u głuchego Beethovena w 'Kopii mistrza' Holland, zdaje się. 'Producent wymógł, że ma być wątek miłosny...' No cóż, nie jest to dokument, tylko fabularny.