kolejny, a z cyklu: styku, ty mnie nie maluj na klęczniku..
założyłem się o stówę, że słowo "grace" po raz pierwszy padnie nie dalej niż w piętnastej minucie filmu - przegrałem, padło w szesnastej.
jak na konwencie kołczingu amiszów normalnie.
i jeszcze ten robin williams nieszczęśliwy, co miałby niby żyć, gdyby..
dobrodusznie, wielkodusznie, no dobrze.
jakkolwiek pomiędzy faktyczną ilością bioneurologicznych pobudzeń w naszej świadomości a skokowymi poruszeniami taśmy transimsyjnej na krzyżu cnót rycerskich musi istnieć harmonia liczbowa jak powiadają poeci.
pacjent opisuje to jako empatyczne zrozumienie siebie i innych.
nie przez łzy, do stanu chwilowej a intelektualnej bądź emocjonalnej pewności, lecz do stanu permanentnej pustki, która jest wspólna wszystkim. ponad zmysłowym podnieceniem, wgłąb, z powrotem na ziemię.
takiego sposobu myślenia w ogóle tu nie znajduję.
słowem, szacun i podziw dla ubermenscha, ale na chłodno i bez emocji dla direktora - dokument o szlachetnych aspektach chodzenia i niechodzenia godnych pozazdroszczenia kręcony z pozycji kolan.
ostatnio to dlatego, że przedawkowałem muzaki DEVO, a wczoraj dodawkowałem filmem chrisa smitha o DEVO! zarezenowałem i to srogo.
protestuję, DEVO to nie taki tam sobie zwykły muzak, DEVO to trojański muzak! przysłany w intencjonalnie przystępnym, lekkim, łatwym i przyjemnym do zaakceptowania na pierwszy rzut ucha darze dla ziemian z najdalszych rubieży zubenel genubi. wykręcony, groteskowy, przedrzeźniarski. DEVO to foniczny ładunek wybuchowy, który sieje dywersje na terytorium wroga. zabawny, mądry, odważny, twórczy. taki to jest muzak..
Posłuchałem, takie tam rypcium pypcium. Cover Satisfaction to masakra. Styl cos a la Talking Heads czy wczesne B52s, taka nowofalowa nuda ew nudny Kraftwerk. Talking czy B52s czasem słucham ale bez zachwytu. Jesli mam się posmiać to raczej Weird Al Yankovich, szczególnie cover cienkiej Nirvany pt Smells Like Nirvana. Devo z czegos tam się smieją. Szkoda mi na to czasu.
to ja oczywiście znowu zaprotestuję, jako iż uważam ten cover za sto razy lepszy niż to co zrobiły z tą piosenką dżagersi. ta piosenka właśnie musi być wkurzająca, musi piec, musi swędzieć, wwiercać się, a z definicji. drążyć ciała, owoce i mózgi. przy tej piosence nie można sobie tańczyć.
adekwatny podchwyt, taki z ducha, bardziej z brzucha, najbardziej najlepszy, dali REZYDENCI.
https://youtu.be/PpQU68U92wU?si=EsgiT9WTcZA935cc
devianie plasują się gdzieś pomiędzy.
są tacy którzy na siłe wydziwiają nazywając to awangardą. Ty lubisz Niemena i jednoczesnie cos takiego?!
no raczej, nie inaczej, The Third Reich n' Roll mam za genialne!
natomiast z rozmowy, którą prowadzimy gdzie indziej właśnie się wywiedziałem, że potrafisz przekreślić cały gatunek, bo punk to dla ciebie "upadek kultury" a raperzy to "fajansiarze bez talentu, pseudomuzyka stworzona przez beztalencia siedzące z kapturem na głowie pod blokiem obok trzepaka".
albo to techno.. tak o techno jak ty o techno to może powiedzieś tylko ten, kto zna techno z wiejskich dyskotek..
i ty to wszystko na serio?
proszę, niech ktoś mi powie, że padam właśnie ofiarą performansu..
wybacz, ale wartościowanie całych gatunków mam za: po pierwsze - głupie, po drugie pierwsze - smutne, po trzecie pierwsze - niebezpieczne.
wartościowanie całych gatunków pachnie mi fanatyzmem, fundamentalizmem, paranoją.
nie wartościuje się gatunków czy nawet podgatunków, wartościuje się konkretne albumy lub utwory.
(mi jest aż wstyd, że w dwudziestym czwartym roku trzeciego tysiąclecia zmuszony jestem wypisywać takie oczywistości)
niech zgadnę: poznawałeś tę wielką, piękną, wspaniałą, ponadczasową muzykę przez duże GENESIS i jeszcze większe YES z audycji piotra kaczkowskiego albo tomasza beksińskiego w radiowej trójce?
nie dziwi, że nie podoba ci się DEVO - ponieważ devianie trzymają cię na muszce.
Tak, jak najbardziej na serio a Ty nie lubisz zdecydowanych poglądów tylko takie pierdy ze z jednej strony ale z drugiej strony a z trzeciej jeszcze inaczej by można,co nie prowadzi absolutnie donikąd tylko na bezdroża. No które to te wybitne kawałki techno czy rapu? ;))))) Własnie o to chodzi że każdy wytwór tych gatunków który dotarł kiedykolwiek do moich uszu to syf. Devian to ja trzymam, z daleka od moich uszu i oczu. Tak owszem słuchałem Kaczkowskiego i Beksińskiego, nie było wówczas internetu a płyty cd i zachodnie winyle były drogie. To były czasy gdy płyte "Final Cut" Pink Floyd okrojono w radiu bo w jednym utworze było ze Brezniew wziąl Afganistan a w drugim wykpiwającym polityków że z partią przyszedł na przyjęcie. Faktem jest iż nie podzielałem wszystkich ich fascynacji muzycznych, jakies Sisters Of Mercy czy Red Box były słabe. Ale generalnie prezentowali ciekawą muzykę.
co to w ogóle znaczy zdecydowany pogląd? zdecydowane poglądy mieli i budda i stalin, i sokrates i hitler.
twój zdecydowany pogląd mam za ignorancję, a fakt, że prezentujesz go na forum publicznym, mam za arogancję.
nie wartościuje się gatunku, tylko egzemplarze. czy skreślisz cały gatunek ludzki, bo ten wyrzygał z siebie na przykład ołdżeja simpsona?
nie znam się za bardzo na muzyce, ale wiem, że sposób w jaki mówił o muzyce kaczkowski był bardzo nieszczęśliwy. przymiotnikowa egzaltacja wrażeniowa ze śladową ilością kontekstów, treści. ten sposób mówienia przejął po nim beksiński. ale horyznoty wrażeniowe beksińskiego były z kolei bardzo ograniczone. konserwatywne, trochę jak twoje - nie dające szansy nowemu, nieznanemu, innemu innemu niż inne, które mieści się w granicach jego czaru. beksiński praktycznie nic nie wiedział o czarnej muzyce. albo o techno, o punku, o muzyce industrialnej, o tym co się aktualnie działo. o polskiej muzyce niezależnej, o muzyce elektronicznej, o muzyce konkretnej, o awangardzie, o minimalizmie, o ambient. o synthopopie, o housie, o dubie. o hip-hopie. o funku. o polskim rege. co robił beksiński, kiedy ARMIA wypuściła Legendę? puszczał ludziom CROSTELKELER? dość na tym. beksiński był jak krytyk filmowy zafixowany na jednym gatunku filmowym, na przykład na komedii romantycznej. super, ale tylko dla oglądających wyłącznie komedie romantyczne.
uprawianie przez lata takiego dziennikarstwa muzycznego nie mogło się obyć bez ofiar w ludziach i zakorkowanego ucha. wiem, albowiem jestem jedną z takich właśnie ofiar.
na techno nawracałbym berlińskim synthopopem z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych, jak również dźwiękami z industrialnego miasta detroit drugiej połowy lat osiemdziesiątych. na brytyjskiego punka nawracałbym robotniczym anarchopunkiem z hrabstwa essex, czyli CRASSEM. na amerykańskiego punka nawracałbym RAMONESEM. na polskiego punka nawracałbym czarną SIEKIERĄ, jeszcze z budzym na wokalu. dobrą płytą punkową jest też Legenda ARMII. mega czadowy wyyeb na nawiedzonej duchem świętym adrenalinie. upadła, słaba, zła muzyka nie muzyka, prawda?
Uuuuuu, z tego wszystkiego toleruję jedynie ALPHAVILLE i to tylko debiutancki album Forever Young. CRASS to punk jak każdy, już chyba Rotten spiewał ciekawiej bo tak smiesznie zawodził, RAMONESI przynudzali, SIEKIERECKA cóż, nazwa mega adekwatna do tresci, tutaj próbka geniuszu>
Gdy po schodach płynie sobie
Ciepła ludzka krew
Karzeł ciągnie zwłoki kobiet
Lubi damską płeć
Matko moja, spójrz przez okno
Wszędzie śmierć i krew
Idzie wojna, idzie wojna
Idzie krwawa rzeź
Tam na polu leży głowa
Gnije szczurza pierś
Robot gwałci krokodyla
Małpę gryzie pies
Już się skrada, już zabija
Polny wampir gdzieś
Będzie wojna, będzie wojna
Będzie krwawa rzeź
no przecież wprost genialne to jest, a nawet wzdłuż i wszerz.
tam winno być "matko boska, spójrz przez okno, wszędzie śmierć i krew", czyli radykalnie bliżej mocniej teraz jeszcze a w duchu apokaliptycznego kresu ludzkości wyniesione na poziom sytuacyjnej ekstremy, tylko budzy nie zgodził się na pomieszczenie "matki boskiej" w tekście piosenki. duch święty nie pozwolił.
nawerdales - nawet z "matką moją" wprost genialne to jest.
no dobry jezu a nasz panie, co tu się właśnie i co jeszcze się? wleziesz mi do chaty i powyrzucasz przez okno wszystkie pentagramy?
Zdecydowany pogląd to np odrzucanie badziewnych gatunków muzycznych czy chały filmowej czy wychwalanie każdego dzieła jakiejs tam ikony typu Romus Polański nieważne dobre czy słabe, miast przymilać się wszystkim że takim wielce toRerancyjny i łotwarty i podziwiać nowe szaty cesarza gdy ten paraduje nago. Kaczkowski i jego kojący głos to poezja, Beksiński był inny, niestety dotknięty poważną chorobą o której wtedy nic nie wiedziałem. Imponował mi przekładami tekstów bo mało kto wówczas to potrafił. Ja pokochałem np YES nie dlatego że Kaczkowski mówił że są swietni tylko kopara mi opadła przy Close To The Edge, a jeszcze niżej przy koncertowym Yessongs, bo okazało się że oni to WSZYSTKO grali i spiewali na żywo, ach ten przecudny wstęp do Yours Is No Disgrace niczym jamowa rozgrzewka, cudo! albo wielogłosy w Seen All Good People czy Siberian Khatru. Z rodzimego punka kojarzę pozytywnie kapele SMIERĆ KLINICZNA , która miała dobrego wokalistę i perkusiste, takie dwa nihilistyczne songi Jestem ziarnkiem piasku i Nienormalny swiat.
po co piszesz, że kojący głos kaczkowskiego to poezja, skoro ja napisałem o merytorycznej wartości tego co mówi, a nie tego jak mówi. rozmawiasz czy wyszukujesz w wypowiedzi swojego dyskutanta słów w rodzaju "kaczkowski" lub "beksiński", po czym pleciesz po prostu co ci się z tymi słowami kojarzy?
zapokumaj, że mnie w ogóle nie interesuje barwa głosu kaczkowskiego tudzież pogubienie chorobowe beksińskiego. oni mnie interesują wyłącznie jako dziennikarze muzyczni. nie jak mówili - tylko co mówili; nie co puszczali - tylko czego nie puszczali.
z wypowiedzi na temat muzyki obu panów przygotowałem dla ciebie wierszyk, mniej więcej taki:
to właśnie nazywam uskrzydloną muzyką..
przebudzenie naprawdę wspaniałej muzyki..
godzina wielkich muzycznych wrażeń..
a teraz przez siedem minut będziemy przeżywać coś wielkiego..
dedykowane tym, którzy mają jeszcze wielką wyobraźnię..
muzyka przez duże em..
dla amatorów muzyki przez wielkie em..
wielka uczta rockowa..
muzyka w pełnym tego słowa znaczeniu..
płyta dla wszystkich, którzy słuchają jeszcze muzyki..
muzyka ponadczasowa..
płyta tak niebiańska, że wzlecieć wyżej się już nie da..
obcowanie z prawdziwym nagim pięknem..
czeka państwa prawdziwa uczta duchowa..
zawiera piękno i dynamikę tego YES przez duże igrek..
muzyka dla ludzi wrażliwych..
muzyka dla ludzi myślących..
ponadczasowy czar..
duża uczta muzyczna..
stop.
kończę, bo gdzieś trzeba.
podoba ci się taki sposób racjonalizacji przeżycia?
Tak, bardzo mi się podoba taki sposób!!! Napracowałeś się tym wklejaniem ;))) Głos Kaczkowskiego to był bardzo pozytywny dodatek bo nie znoszę terkoczących jak karabiny maszynowe radiowych szczekaczy i szczekaczek. Nie lubię też zblazowanych narcystycznych krytykantów , którzy uważają że im mocniej skrytykują tym lepiej. Ciebie interesuje czego NIE puszczali? Hahaha ha ha, nie musieli puszczać Siekierecek. Starczy że puszczali ponury i nihilistyczny Joy Division. A Ty kiedy i od kogo oberwałes obuchem siekiery że pokochałeś te turpistyczne koszmarki? Dziennikarze muzyczni nie musz zajmować się kadym rodzajem muzyki. Jeden zajmuje się country, drugi jazzem, trzeci muzyka klasyczną bo na nich akurat sie znają. Nie odpowiada Ci Beksiński, słuchaj innego miast się czepiać. Oraz muzyka to emocje. A mowić o muzyce to jak tańczyć o architekturze jak to rzekł Zappa.
słowo boże zappy od dawna jest martwe bądź tylko tak pachnie, a obuhem pacnął mnie wojciech czern.
natomiast twoje albo-albo powoli zaczynają mnie niepokoić. mam je za ograniczone łamanie proporcji, małostkowe fałszowanie skali. przez duże o i przez duże em. naprawdę myślisz, że istnieją albo patetyczne egzaltacje kaczkowskiego albo zblazowani krytykanci rogowieckiego i nie ma nic poza tym? typowy argument - wolę to, niż.. po czym rozmówca forsuje swoje zdanie w opozycji do innego, jeszcze bardziej debilnego, tak jakby tylko te dwie opcje istniały na świecie. tak, ja też wolę solenne farmazony beksińskiego od solennych farmazonów iksińskiego, tylko co z tego? co takiego słowa beksińskiego mówią ci o tej muzyce, która jest wielka i przez duże em? że jest wielka i przez duże em?
chodzi o rozważne rozdzielenie kompetencji. wolę dziennikarza, który zaprezentuje mi sto płyt - po dziesięć z każdego gatunku, niż takiego, który będzie mnie katował stoma płytami z jednego. pierwszy przypadek rozwija wyobraźnię, drugi prowadzi do jej upośledzenia.
zapokumaj po prostu bardzo prostą rzecz - jeżeli czegoś nie znalazłeś, to nie znaczy, że tego nie ma.
(kolejna oczywista prawda raczej) (wstyd pisać nawet)
między rzeczywistą oceną stanu faktycznego a małostkowym zwierzeniem jest bardzo duża różnica; różnica, której zdajesz się nie dostrzegać. nie jesteś w tym odosobniony - pełno jest tego na tych forach.
należy rozpoznać wirusa, a rozpoznaje się zwykle na zasadzie odwrotności. podam przykład. kiedy czytam słowa pana tomasza raczka, że almodovar się pogubił, bo ostatni film almodovara mu się nie podobał, to na dziewięćdziesiąt procent wiem, kto się tu pogubił a kto nie. istnieje bardzo duża różnica między słowami "ostatni film almodovara mi się nie podobał" a słowami "almodovar się pogubił", prawda?
absolutyzujesz swój gust niedorzecznie zakładając, że wszystko co ci się nie podoba, jest bez wartości. robisz dokładnie to samo, co raczek czy beksiński. to naprawdę jest bardzo miłe, że zaczepiasz mnie tu czy tam, ale ta postawa sprawia, że coraz mniej chce mi się z tobą rozmawiać.
Chłopie muzyka przez duże Em po prostu taka jest. I nie uważam tak bo jakoś redaktor tak powiedział. Btw nieżyjący już redaktor zajmujący się muzyka klasyczna Jan Weber powiedział że jest tylko muzyka dobra i zła. I nie muszę słuchać Martyniukow czy doom metali abys Ty pochwalił mnie za obiektywizm. Nie wiem ile masz lat skoro pamiętasz Kaczkowskiego itp z żywych audycji nie z internetu to chyba należymy do pokolenia zbliżonego w czasie. Slucham różnych rodzajów muzyki a prog rock uwielbiam za maestrie wykonawcza , złożoność formy, rozmach. Naprawdę wierzysz że Kaczkowski z Beksińskim ukształtowali mój gust? ;)))) Bo w owych czasach był też Tomasz Szachowski któren się jazzem pasjonował a ja tej muzyki nie czułem i mógł on sobie dużo gadać i zachwalać. Do jazzu doszedłem pózniej samodzielnie. Masz plus za kulturę wypowiedzi, bo niestety niejednego chama tu spotkałem. Alec tak chcesz być lepiejwiedzacym i to mi wadzi. Teraz w ogóle czasy narcyzów i besserwiserow którym albo przytakujesz albo zostajesz wrogiem. Ja wybieram to co do mnie przemawia a z wiekiem coraz mniej przemawia do mnie agresja. Wszelkiego rodzaju łomoty czy prymitywne rytmy do których nie potrzeba wielkiego kunsztu. Podoba nie podoba, muzyka to uczucia więc zawsze jakies jej gatunki będziemy kochać innych nie, i nic w tym złego. Sam gram na kilku instrumentach i spiewam amatorsko, więc odrózniam muzyczne Byle Co od rzeczy wartosciowych, może mnie nudzić Coltrane ale to jest muzyka przez duże Em. Beethoven napisał proste Dla Elizy ale to jest cudo a nie badziewko. I po tysiąckroć wolę aby dziennikarz zaprezentował kolejną pozycję z gatunku przeze mnie lubianego i takiego na którym sam się zna a nie wciskał wszystko jak leci. Jesli lubię jazz to szukam dziennikarzy ktorzy się na tym znają i ich słucham. Na muzyczne fastfoody szkoda mi czasu i energii. Nie zrobisz z punku muzyki wybitnej. A wywody Twoje mógłbys też uczynić mniej kwieciscie zawiłymi, bo to nie poematy abym się musiał domyslać co też autor chciał nam przekazać.
minimaksy nagrywałem we wczesnym dzieciństwie na kasety, ale nie było to nic odkrywczego czy poszukującego. jakiś elton john, jakaś tori amos, jakiś clapton, jakiś elvis. TOOL był spoko. większe wrażenie robiły na mnie trzy kwadranse dżezu podniesione do potęgi na dwie godziny nocnego muzykowania w trójce zaprasza jak zwykle jan ptaszyn wróblewski. audycji beksińskiego słuchałem już w latach dwutysięcznych, z plików cyfrowych. raczej nie należymy do tego samego pokolenia.
nie jesteś pierwszą osobą wychowaną na audycjach beksińskiego i kaczkowskiego z którą rozmawiam. zauważam w was pewien wzorzec - wszyscy mówicie to samo, zamknięci w gettcie muzyki przez duże em, negatywnie nastawieni do innych form, już to bardziej poszukujących, kopniętych, wykręconych, eksperymentalnych. tak jakbyście nie potrafili zapokapować jednej prostej rzeczy - że muzyka łączy, a nie dzieli zamykając ludzi w klatkach; wrogich, antagonistycznych względem siebie bańkach.
był w latach dziewięćdziesiątych w polskiej telewizji taki program, Muzyka Łączy Pokolenia, niejako w reakcji na ten podział. wprost genialny to był program, przez duże pe do er do o, gie, er, a i em. MOLESTA występowała obok KOMBI, BRODKA obo ŁOBASZEWSKIEJ, a COOL KIDS OF DEATH obok PANA DANCE. niemenowi i hołdysowi opadała koparka z przemieszczeniem na widok młodego O.S.T.R.-a jadącego w studio na wolno, a był to jego stosunkowo średni fristajl, dalekie echa tego, co absolutnie bezkonkurencyjny na on czas adam demonstrował potem w bataliach.. szło to wszystko w intencji muzyki ponad podziałami tak jak zawsze powinno być.
teraz zobacz, mija dwadzieścia pięć lat, pokazuje ci prowokacyjny, kontestujący, przedrzeźniający, szyderczo odwracający akcenty kabaret THE RESIDENTS, a twoja pierwsza reakcja to: naprawdę możesz słuchać i tego i niemena? tak jakby niemen był tutaj jakimś wzorcem metra.. tak, wyobraź sobie, że można słuchać Czerwonego Albumu NIEMENA naprzemiennie z The Third Rise n' Roll i odczuwać z tego radość. ty nie potrafisz - spoko, nie musisz. ale to co robisz dalej, pisząc protekcjonalnie o ludziach, którzy nazywają to awangardą, mam już za typową mentalną spuściznę po radiowym programie beksińskiego bardziej niż po telewizyjnym programie ciszewskiego..
pozwól, że coś ci opowiem.. taki przykład, jest rok 1998, beksiński siedzi z leśniewiskim w jego sklepie w megadisku. do sklepu wchodzi dziesięcioletni chłopiec i pyta: przepraszam, czy macie coś z rapu? beksiński odpowiada: dziecko, nie mamy rapu, bo to jest sklep muzyczny! chłopiec wychodzi, a podstarzali panowie stojący na straży muzyki przez duże em w kraju przez duże ka parskają śmiechem. a potem beksiński po raz kolejny zaprasza pana właściciela megadisku do swojej audycji przez duże a, ponownie opowiadają sobie tę historię przez duże ha, i ponownie zaczynają się śmiać w międzyczasie spuszczając się nad dziewiętnastym bootlegiem grupy CAMEL.
fajne? podoba ci się taki sposób potraktowania młodego zajawkowicza? nawet jeżeli powiesz, że nie, to twoje "zdecydowane poglądy" zaświadczają o czymś wprost przeciwnym: bo techno to "syf", punk to "upadek kultury" a raperzy to "fajansiarze bez talentu, pseudomuzyka stworzona przez beztalencia siedzące z kapturem na głowie pod blokiem obok trzepaka".
ilekroć przytaczam tę historię lubię sobie wyobrażać, że tym dziesięcioletnim na on czas zajawkowiczem, który odwiedził winylowe królestwo karmazynowego króla, był niejaki przemysław jankowiak, który: zrazu jako ETAM ETAMSKI dla wytwórni Qulturap, Pinkpunk i Artbazaar (wprost genialne to były wytwórnie przez małe wu, żadna już nie istnieje, ale wydały owoce), potem jako 1988, teraz zaś jako 2K88 dźwiękami swojego upalonego multiwersum wywraca rozmelodramatyzowaną wyobraźnię panów redaktorów na lewą stronę.
źle się dzieje, panie dziejku, kiedy u podstaw muzycznego dziennikarstwa leżą antagonizm, frustracja, agresja i pogarda. możesz teraz pisać, że z wiekiem się tego wystrzegasz, ale twoje słowa świadczą o czymś przeciwnym. beztalencia spod trzepaka, ok. jakoś niemen z hołdysem poznali się na tym beztalenciu, a ty nie. to co teraz - niemena też nazwiesz beztalenciem?
Juz po słowach "zapokumaj" czy "zapokapować" czulem że jesteś z pokolenia które Beksinskiego słuchało "z neta" a to jednak nie to samo. Nie pamiętam żeby kiedykolwiek on czy Kaczkowski wyrażał się negatywnie o jakimś gatunku muzycznym. Były wówczas (lata 80te) audycje metalowe punkowe chyba też (Wiernik). Nagrywalem płyty z radia na radiomagnetofonie Kasprzak potem na wieży Unitra Dierżoniów aż z czasem dorobiłem się zestawu wielokanałowego i bardzo lubię słychać płyt w miksie 5.1 zwłaszcza produkowanych przez Stevena Wilsona. Jest bardzo wiele płyt prog rockowych i innych zrealizowanych w tym formacie i muzyka ta dodatkowo zyskuje. Uważam za niedorzeczne twierdzenie izby Kaczkowski z Beksnskim ukształtowali mój gust. Nie będę poważnie traktował gościa o nicku Etam Etamski, Puff Daddy (później P. Diddy gdzie P to chyba żeński narząd płciowy?) Czy Snoop Doggy Dog. Muzyka adekwatna do tych nicków. Owszem cenie Living Colour choc raczej 2 pierwsze płyty. Ale to jest Muzyka. Śmieszy mnie też obrona disco polo przez muzyków uprawiających inne gatunki - chyba chcą się w ten sposób pokazać jako wielce otwarci i tolerancyjni. W muzyce jest w czym wybierać a nikt nie musi słuchać wszystkiego ani zachwycać wszystkim jak leci. Ja cenie muzyków którzy potrafią grać i spiewac a nie dobierać formę do marnych umiejętności.
czyli co teraz, ponieważ słuchałem audycji beksińskiego z neta, to moja ocena nie będzie miarodajna? ponieważ ty czegoś nie pamiętasz, to to się nie wydarzyło? niemena z hołdysem bijących pokłony nad wschodzącym talentem OSTREGO też sobie może wymyśliłem?
przytoczyłem ci jak było i mało mnie obchodzi, że ty tego nie pamiętasz - po prostu się do tego odnieś albo się nie odnoś. wybrałeś się nie odnosić z wiadomych powodów - ponieważ takie zachowania są również twoimi. zademonstrowałeś to nie raz na tym forum i dalej robisz. gdybym wiedział, że zaczniesz potępiać tego czy tamtego nie za dokonania, tylko za dobór pseudonimu, z miejsca zaproponowałbym ci CIPEDRAPSQAD - ułatwiając dojście do celu.
dobrze, niechby nawet kaczkowskie z beksińskim nie ukształtowały twoich słusznych poglądów na wszystko i rzecz wszelką - raczej niewiele to zmienia. zapoczaj, że ja nie piszę o tym co ukształtowało twój gust muzyczny przez duże gie a co nie. piszę o zawartej w twoich słowach pogardzie przez duże pe i polityce potępiania przez duże popie, o ignorancji i mentalnej sukcesji, które swoim małostkowym wylewem uskuteczniasz. ponosisz dalej pochodnię - świadomie bądź nie.
rażą cię słowa typu zapokumaj tudzież brak wielkich liter, ale nie razi cię agresywność i kategoryczność swoich sądów? człowieniu, próbujesz zdyskredytować gatunek muzyczny na podstawie tekstu piosenki, co jest absurdalnie wręcz komiczne - tym bardziej, że za przykład bierzesz kapelę, która ryczała najlepsze teksty w kraju, nie mające swojego odpowiednika w niczym co powstawało w tej estetyce nawet w świecie. ale nawet gdyby tak nie było, już sam ten fakt - próba kompromitacji punka na podstawie tekstu piosenki - dowodzi twojej totalnej akumatyzacji w tej kwestii.
Nie mam ochoty ani zamiaru prowadzić sledztwa jak to było w Twoimi gustami muzycznymi, może po prostu od zawsze kochałes punka czy rap a Niemen czy jazz gdzies tam się przy okazji czegos zaplątał i oczywiscie fajnie że został. Właczyłem sobie tego Twojego OSTR no i niestety, melorecytacje w dobrze znanym nudnym jak flaki z olejem stylu. Jakby było wszystko jedno to by było gówno miód. Ryczeli najlepsze teksty w kraju a może i na swiecie, ha ha ha, no własnie ryczeli, wierzę na słowo a skoro te ich teksty to mistrzostwo to nie słucham dalej, bo szkoda mi czasu. Własnie pusciłem sobie na TIDALu Chicago Live at 55. To jest MUZYKA. Dosyc lubię Green Day ale to prosty rock nic więcej. To jak robienie geniuszy z Beatlesów, a gdzie i kiedy oni byli genialni, w dodatku gdy zaczęli robić nieco bardziej złożoną muzykę schowali sie w studiu otoczeni tabunem dodatkowych muzyków. Itd.
ryczeli, bo a niby co mieli robić? śpiewać wyższym tenorem? niech ryczy z bólu ranny ktoś, a ten co zdrów niech śpiewa kwiaty polskie. punk to cielesna muzyka, oddolna, odtrzewna. trzeba się utytłać. ryk to najwłaściwsza reakcja na upadek, na przykład kultury. żeby to docenić, trzeba zastosować inne kryteria. rozwój na płaszczyźnie horyzontalnej, to raczej nie tutaj.
twoją (waszą) reakcję porównałbym do reakcji figuratywistów na malarstwo pollocka. krytyka dotyczyła tego, że nie widać tam ksztaltów, postaci, że olewka totalna tak zwanych założeń figuralnych.
tymczasem jest olewka totalna założeń figuralnych, bo takie jest właśnie założenie, żeby je olać. pollock to rzyg czystej energii, tak jak punk. prosta, zwarta konstrukcja, powstała w kontrze do muzyki dziadków kwiatków. czepiać się punka o to, że nie ma tam pięknych, długich, rozbudowanych struktur muzycznych, to jak zakładać kapelusz na nogę i mówić, że nie pasuje.
chyba chwytasz różnicę między rozkwasić a rozkwiecić, prawda?
dobrze to ująłes, rzyg. Oraz punk został wymyslony a Sex Pistols utworzone tak jak boys band, z durniem Viciousem który nawet nie umial grać na basie, za to pasował wygladem i zachowaniem. Cos jak KOD którego na szczęscie już nie ma.
fajnie to wyjąłeś z kontekstu, coś jak miłość - dobrze to ująłeś, ość. a skoro ość, to ryby, a skoro już jesteśmy przy rybach, przed państwem film Szczęki.. brawo!
Mnie się ta cała subkultura punkową najprędzej z rzygam albo pierdami kojarzy. To samo dotyczy gangsta rapu, jakiegoś doom metalu itp. Utwór może być krótki i prosty ot weźmy Marzenie Schumanna czy Preludium e mill Chopina. A z rocka już choćby Weer All Crazie SLADE, piękne jak piękne ale miło się slucha.
Piosenki powstańczej Warszawy. Ewentualnie, choć generalnie razi mnie to, mogę zaśpiewać na melodię Guantanamery " Donald matole, ja twoje rządy pitolę". Przemysl muzyczny jest totalnie zlewaczały i takie też owe walki i zaangażowania gdzie nikt nie nakręcił filmu o koszmarnych zamachach islamskich psychopatów, za to jest o Breiviku.
ło jezu, ło matko, ło boże. przez małe jot, małe em i małe be. tu nawet wezwanie imienia pana boga swego nadaremno nie pomoże. rzeczywiście przenikliwa to diagnoza doraźności jest. przez duże do i przez duże de.
a muszę słuchać owej zaangażowanej i walczącej muzyki? Bo jak nie to co? Mało masz wokół niepokoju, stresów, pandemia która akurat w moim życiu odcisnęła niezatarte piętno, szczegółami dzielił się nie będę, obecnie wojna za granicami Polski itd, żeby się nakręcać wrzaskami i porykiwaniami zaangażowanych? Imiona Boga itp piszemy dużymi literami przez szacunek. Jak rozumiem durny ateista, no cóż.....
nie, nie musisz. byłem po prostu ciekaw jakie kapele podasz. moje ludzkie ja założyło się z moim supermeńskim ja, że SIKSA nie znajdzie się na tej liście. moje ludzkie ja zwyciężyło. nie znalazła się.
teraz, chcesz ze mną pogadać o słowach i szacunku? ok, pogadajmy o słowach i szacunku. najpierw zarysuję kontekst. otóż kilka tygodniu temu rozprawialiśmy o procesie oj tam oj tam simpsona. podczas rozmowy
parokrotnie użyłeś słowa "murzyn". murzyni to, murzynki tamto.. jak zapewne wiesz dwunożne homosapiesiątka nieopierzone z ziemską powłoką cielesną koloru kolorowego mają to słowo za obraźliwe. nie tylko takie homosapiesiątka zresztą. wiesz chyba skąd się bierze pejoratywizacja tego słowa. nie jesteś osobą tak całkowicie niemądrą, aby tego nie kumać, prawda? a jednak, z lubością go używasz.
moje pytanie durnego acz zatroskanego bliźniego twego brzmi: dlaczego wymagasz od innych tego, czego sam nie dajesz?
głuptasku, słowo Murzyn ( z dużej litery) jest obraźliwe jedynie wedle bolszewickich rojeń lewackich ideologów.
aha, czy nazywanie płatnym mordercą zawodu potocznie nazywanego myśliwym tudzież obozem koncentracyjnym miejsca potocznie nazywanego fermą to także rojenia lewackich ideologów? a może wzywanie pana boga swego nadaremno z małej litery stanowi obrazę tylko wedle wyjątkowo głupich i małostkowych ludzi? nie udawaj, że nie wiesz o co cię zapytałem.
teraz znowu jesteś po jaśniepańsku protekcjonalny.
rozumiem, że po przylepieniu etykietki zbiegłej z fantastyczno-centrycznej wizji świata, wszechświata i okolic własnej czaszki kończą się argumenty?
owszem, taki sposób myślenia prowadzi do zaniku - zrazu poczucie klasy i taktu, następnie obecności szlachetnego wirusa empatii.
toporne, ale skuteczne.
skuteczne, ale mało rozwojowe.
(mam nadzieję, że nie sprawiłem przykrości. nie takie mam intencje.)
przyjacielu, jeżeli się nudzisz, to co tutaj robisz? przecież to ty od dwóch miesięcy wciąż przyłazisz do mnie, a nie ja do ciebie. dobrowolnie skazując się na męki pańskie nie wystawiasz swojemu kumaniu bazy świadectwa z czerwonym paskiem.
po wtóre, kto czemu ulega? łapiesz bulwers, bo zauważyłeś ducha świętego z małej bukfiefki, ale nie potrafisz dostrzec obozu śmierci w fermie, a zabójcy w myśliwym? ciekawe. po chrześcijańsku ciekawe. twój kościółek winien się tedy dokształcić w temacie teologii zwierząt, po czym powiedzieć ci co masz mówić i co masz myśleć - skoro sam wyznawca nie potrafi wyciągnąć odpowiednich wniosków - wszak imię twojego papieża do czegoś go jednak zobowiązuje.
po drugie wtóre, czy potrafisz przeczytać prosty tekst ze zrozumieniem? jesteś w ogóle w tej rozmowie? mi nie chodzi o to, że używasz jakiegoś tam słowa. używaj go sobie do woli. zwróć uwagę, iż nawet nie zareagowałem, kiedy go użyłeś - zrobiłem to dopiero w ów czas, kiedy zacząłeś ględzić o szacunku i po jaśniepańsku pouczać innych czy wręcz narzucać im swoje widzimisia. nakazywać, zakazywać i dokazywać. ciągniesz w stronę politpoprawności podczas gdy rozmowa jest o czymś zupełnie innym.
gubisz kontekst, a zatem kompromitujesz się nie tylko mentorstwem.
Nie tylko nudzisz ale zrobiłes się też chamski i atakujesz ad personam jak zwykły prostak. Smieszny jestes bo uważasz że Twój pseudointelektualny słowotok przydaje Ci blasku, a to tylko pretensjonalny przejaw narcyzmu. I to Ty masz tak konstruowac wypowiedź aby inni Cię rozumieli. Odpowiadanie równoważnikami zdań czy półsłowkami z jednej strony albo pisanie kwiecistych słowotoków z drugiej swiadczy o złym stylu i braku szacunku dla rozmówcy. A wszystko się popsuło bo nie cenię badziewnej muzyki i smiem o tym publicznie pisać. Smutne to strasznie w jakim kierunku idzie muzyka i sztuka w ogóle, cóż, faktycznie wszystko co dobre już było. Zatem z wielka radoscią udałem się z rodziną na Cosi Fan Tutte Mozarta, które to niestety postanowiono ukazać w scenerii wspólczesnej, akcja zaczyna się w Ikei gdzie dwoje bohaterów ma na sobie firmowe robocze ubranka. No ale Muzyki zepsuć sie nie da. I tysiąckrotnie wolę posłuchać wiekowego zespołu Kansas który jakis czas temu wydał nową bardzo dobrą plytę niż badziewnych bitów, autotunowego robotycznego spiewu a la Kraftwerk oraz hipsropowych deklamacji, co gorsza tak straszliwie podobne to wszystko do siebie.
to fajnie, ale wróćmy jeszcze na chwilę do kwestii chamstwa i ataków at personam.
rozumiem, że dyktatura politpoprawności ci przeszkadza. to zdrowy objaw. każdy sposób działania oparty na pouczaniu innych, mówieniu im jakich słów używać a jakich nie, godny jest potępienia.
a zatem powtarzam pytanie: skoro występujesz przeciw dyktaturze politpoprawności, dlaczego przejąłeś jedną z jej najgorszych cech?
Politpoprawnosc (skąd niby polityczna, toż to idiotyzm!) to żadna poprawnosc a tylko i aż narzędzie w rękach cwaniaków którzy chcą rządzić ludźmi. Sztuczny twór. Od dzis nie mówcie Murzyni bo się Murzyni obrażą itp.
nie musisz mnie edukować czym politpoprawność jest a czym nie. po prostu odpowiedz na moje pytanie.