Barania stolcowa. Właściwie cała ta produkcja to wielka amatorszczyzna. Kiepski scenariusz, denne aktorstwo, scenografia, muzyka. Zrozumiałe są natomiast dialogi i tu można by upatrywać jakiejś szansy na znalezienie w produkcji (celowo słowa "film" unikam) czegoś pozytywnego. Niestety wynika to z wypowiadania kwestii przez odtwórców ról (bo nie aktorów) tak drętwego, jak recytacje dzieciaków z przedszkola. Komu i po co to było?