PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10011868}

Suzume

Suzume no Tojimari
2022
7,6 7,4 tys. ocen
7,6 10 1 7412
7,0 17 krytyków
Suzume
powrót do forum filmu Suzume

Przed chwilą wróciłem z kina i jestem świeżo po seansie Suzume.

I szczerze mówiąc nie wiem jak ocenić to anime. Z jednej strony jestem pod przeogromnym wrażeniem wizualnej, artystycznej strony filmu. Po prostu niezaprzeczalne mistrzostwo i uczta da oczu. Jednak fabularnie jestem zdania, że zarówno główna myśl filmu (animowana geneza japońskiej przypadłości trzęsień ziemi), jak i pomniejsze fabularne wątki akcji nie są tak dobrze dopracowane, żeby nazwać całość wybitnym dziełem.
Od samego początku miałem nieodparte wrażenie, że coś mi nie pasuje w tym wszystkim. Jako dorosły nie kupuję tej logiki filmu. I nie do końca akceptuje też romantyczną stronę opowieści. Dużo przedstawionych spraw nie trzyma się przysłowiowej kupy i nie współgra ze sobą jak należy.
Makoto Shinkai jest moim ulubionym grafikiem. Ale muszę przyznać, że dla mnie arcydzieła to dwa pierwsze jego filmy (Ziemia obiecana, oraz 5 cm). Kolejne - moim zdaniem - już nigdy nie osiągnęły tych wyżyn (mimo niezaprzeczalnej popularności Kimi no Na Wa). I chociaż każdy jego nowszy film to następny kamień milowy w animacji, to jednak brakuje mi adekwatnej równorzędności pod względem opowiadanych historii. I to nawet nie chodzi tu o aspekt ich realności (ewentualnie ich fantasy), co o aspekt określonej akceptowalności.
Na dłuższą metę trudno będzie Suzume traktować w kategorii wyjątkowego dzieła. Boje się też,,że Shinkai jest genialnym rzemieślnikiem, ale zabraknie mu tej bożej iskry, potrzebnej do unieśmiertelnienia i tworzenia dzieł na miarę Miyazakiego (do którego często bywa porównywany).
Ostatecznie wystawiam naciągane 8, Za przepiękną grafikę, za śmieszne momenty (też jestem zdania, że gadające krzesło to świetny ubaw), i za przyzwoitą ścieżkę dźwiękową, choć to nadal nie to samo co Tenmnon.

ocenił(a) film na 7
srick.pl

Chciałem edytować mój komentarz i ocenę. Jednak nie da się już tego zrobić, wiec po prostu dopiszę kilka zdań do powyższej wypowiedzi.
Cały czas zastanawiam się nad własnymi odczuciami względem efektu "co mi tu nie pasuje". I doszedłem do wniosku, że w opinii na temat Suzume nie da się przemilczeć faktu niedopracowanego scenariusza, przeskoków akcji, i częstego braku spójności.
Choć doskonale zdaje sobie sprawę, iż w w odróżnieniu od klasycznych filmów, gatunek anime rządzi się zupełnie innymi prawami - odnośnie stylu przedstawianej fabuły (więcej elementów nadprzyrodzonych, fantasy, więcej przypadku. To jednak zakładam, że każda dobra opowieść, żeby była interesująca, powinna również zawierać swego rodzaju poprawność (nazwijmy to logikę przyczynowo-skutkową). Bez dziur, bez natłoku przypadkowych, oderwanych sytuacji. Z klarownymi zdarzeniami, wystarczająco jasno wynikającymi z poprzednich scen. Tutaj, mam wrażenie, że jest kilka niedopracowanych elementów (niewyjaśnione skąd Suzume posiada moc widzenia dżdżownicy, skąd nagle pojawia się Minister, dlaczego Sota "podlega zamrożeniu", jaki tak naprawdę związek z dzieciństwem dziewczyny ma Tsunami (2011 r.), czy chociażby najważniejsze pytanie: dlaczego portale do Wszechświata umiejscowione są w takich miejscach?).
Drugi poważny zarzut jaki mógłbym postawić filmowi, to nieumiejętne żonglowanie emocjami. Są momenty dramatyczne, są też komediowe. Jednak całość rozmywa się, nie dając jasnego odczucia, w którą stronę to wszystko zmierza. Trudno mi osobiście przyznać się jakie elementy przeważają. Wolałbym, żeby był to jednak dramat, z jasno wyartykułowanym problemem (tzw. rozrachunek Japończyków z traumą po ostatnim wielkim trzęsieniu ziemi i tsunami). Tymczasem częściej do głosu dochodzi "romans nastolatki", skupiający się na fakcie, iż w imię miłości jesteśmy gotowi wszystko poświęcić.
Do tego cała ta ideologia sił nadprzyrodzonych nie wytwarza wystarczająco dużo skupienia i powagi, meandrując bardziej po nierealnym świecie fantasy, który chyba można było jednak nieco lepiej poprowadzić. Ta strona fabuły, moim zdaniem, cierpi na wyjątkowe niedopracowanie.
Pod argument nietrafionych emocji podpinam również problem z niedopracowaną i towarzyszącą temu ścieżką dźwiękowa. Przez większość czasu muzyka stara się budować napięcie - jednak albo jest zbyt przytłaczająco-sztampowa, albo zbyt błaha. Złapałem się nawet na myśli, że utwory popowe (podróż kabrioletem na wschód!) lepiej mi pasowały do aury przedstawianej scenki i wzbudziły całościowo większe zainteresowanie, niż orkiestrowe aranżacje. De facto utwór z końcowych napisów najlepiej broni się w mojej ocenie - choć to wciąż nie jest poziom maestrii Tenmona.
Podsumowując. Widzę, że większość opinii jest bardzo pochlebnych. Zwłaszcza pod względem oceny graficznej strony filmu. Ja sam jestem przekonany, że gdyby tylko patrzeć na film pod tym aspektem - byłoby to arcydzieło. Niestety sama kreska nie decyduje o wszystkim. Biorąc również pod uwagę porównanie Suzume do innych filmów Makoto Shinkai - najczęściej forumowicze porównują do Kimi no Na wa - widać lekki niedosyt. I to jest dla mnie też całkowicie zrozumiałe. Tym bardziej jestem więc zdania, że współcześnie Shinkai zatracił równowagę między piękną kreską, a dobrą historią będącą podstawą całości.
Ostatecznie film ostempluje na 7 gwiazdek. Z małym plusem :)

srick.pl

Podzielam opinię, zwłaszcza ogólnie zwrócenie uwagi na scenariusz, jak sam napisałeś "niedopracowanego scenariusza, przeskoków akcji, i częstego braku spójności". Wizualnie to kolejny majstersztyk Shinkaia ale fabularnie uważam, że jest najsłabszym filmem w dorobku reżysera (i tak, z tego co widzę po internetach ludzie mają zgrzyt z Tenki i który to film wypada słabiej). Dla mnie film Suzume jednak pod tym względem jest słabszym dziełem gdyż po seansie Tenki nie miałem tyle zgrzytów z fabularną stroną historii - tutaj wiele rzeczy wydaje się lub po prostu jest niedopracowanych, stąd też i moja opinia, że scenariusz tego filmu jest słaby (nie, że wszystko, też jak sam napisałeś ma swoje plusy, ale ilość niedopowiedzeń, błędów, przeskoków, w zasadzie uników jest na tyle duża, że jest odczuwalna na tle innych produkcji Shinkaia).

matiiii

"Hoshi o Ou Kodomo" jest jeszcze słabszy, bo dolega mu to samo, co "Suzume", tylko w większym stopniu.

srick.pl

Mam podobne odczucia.


Co do pytań, to:
- Suzume posiada moc widzenia dżdżownicy, bo jakaś jej część błąka się po Elizjum, ma sny stamtąd na samym początku filmu i potem;
- skąd nagle pojawia się Minister nie wiem, dziura w scenariuszu bo wyjaśnienie że przyszedł po mniejszą pieczęć słabe;
- Sota "podlega zamrożeniu", bo zamienia się w pieczęć;
- matka Suzume zmarła w wyniku katastrofy w Fukishimie (bo to się zdarzyło po tsunami, masz w filmie tablice informacyjne o wjeździe na skażony teren);
- portale do wieczności są w miejscach, które są opuszczone, a kiedyś tętniły życiem, to cmentarzyska przeszłości.

ocenił(a) film na 8
Lokepine

Ogólnie to ten Minister sprawia wrażenie dopisanego na szybko i bez przemyślenia.
Odnośnie widzenia dżdżownicy, bo Zamykający też ją widzą - jednak poza nimi, tylko Suzume ma taką umiejętność, a zwykli ludzie nie.
W ogóle co decyduje o tym, czyja część błąka się po Elizjum, a czyja nie?
Suzume śni o tym, jednak czy ludzie, którzy mają podobne przeżycia, np. stracili bliskich w trzęsieniu ziemi (a takich na pewno jest w Japonii masa), nie powinni widzieć tego samego co ona?
Nie jest też wyjaśnione, co decyduje o byciu lub niebyciu Zamykającym - czy tutaj trzeba mieć jakieś wrodzone nadprzyrodzone zdolności, czy można takie umiejętności nabyć, a jeśli tak, to jak i gdzie itd. Ogólnie, ten wątek został potraktowany po macoszemu. Przy pierwszej scenie z Sotą jako Zamykającym przyszło mi na myśl, że może on należy do jakiejś organizacji magów, której kiedyś został adeptem, czy coś w tym rodzaju - jednak to też nie zostaje wyjaśnione.

W sumie, film świetny, choć pod kątem fabularnym już niekoniecznie.

Trojden

Rzeczywiście, fakt, inni ludzie też mieli traumatyczne przeżycia. Może dlatego, że była malutkim dzieckiem? Tak czy inaczej, to nie jest dobrze wyjaśnione. Poza tym gdyby rzeczywiście spotkała matkę, a nie siebie z przyszłości, to byłoby bardziej spójne, tak się robi z tego newageowa koncepcja w typie nolanowskich rozkmin z "Tenet" i "Interstellara".


Film wizualnie fantastyczny, ale nie pozostanie w mojej pamięci tak jak "Twoje imię" czy dajmy na to "Summer Wars". historia jest niekonsekwentna i niepełna, mimo że przyjemnie się ją oglądąło.