PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=191945}
plakat filmu Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street

Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street

Sweeney Todd: The Demon Barber of Fleet Street
7,5 211 691
ocen
7,5 10 1 211691
5,6 20
ocen krytyków
Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street
powrót do forum filmu Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street
  • Zawsze bawią mnie sytuacje, kiedy widzowie musicalu - uprzednio wiedząc, że oglądają musical- narzekają, że to musical ("w musicalu nie powinno być aż TYLE śpiewania"; "lepiej by było, gdyby nie śpiewali" - zgubieni ci, którzy się biorą za "Les Miserables")! Dobrze, że przynajmniej nikt nie narzeka na ilość seksu w porno. Ma się w końcu ten gust, huh?
    Na litość boską! Ludziki, stwarzacie sobie problem, a potem obwiniacie twórców? Niezbyt dojrzale.

    Ja uwielbiam musicale z mniejszą ilością piosenek, a także te, gdzie liczba dialogów jest mikra.
    Co jednak irytuje mnie w tym musicalu?
    Że piosenki były słabe.
    Oczywiście pięknie zaśpiewane (tutaj się przyczepię do tych, którzy czyste i długie frazy nazywają wyciem (Jamie Bower w "Johanna"), a barwę głosu interpretują jako nieumiejętność śpiewania (Alan Rickman) - ludziki, czy wy w ogóle wiecie/rozumiecie co to znaczy "nie umieć śpiewać"? Bo większość populacji rzuca tym oskarżeniem i ciągle chybi), ale nie miały w sobie... czegoś.

    Edward Sanders z tym swoim dziecięcym vibrato potrafił w jakiś sposób przekazywać emocje, ale jego twarz... było pozbawiona jakiegokolwiek wyrazu, a spojrzenia były puste.

    Johnny Depp złym aktorem nie jest, ale irytuje mnie fakt, że w prawie każdym filmie jest taki sam. Wiecznie ta sama maniera, mimika, reakcje, spojrzenia... Jego postacie głównie wyglądają jakby były w różnych stadiach szaleństwa.
    I choć odgrywa te charaktery dobrze, to jest to lekko nużące. Stworzył sobie jeden schemat tego typu bohaterów i gra według niego. Przez to dostaje takie propozycje. Ale przez to też nie ma Oscara.

    Bardzo zawiodło mnie zakończenie.
    A raczej jego brak.
    Czekałem jeszcze po napisach końcowych, ale nie...
    Nie idzie mi o rozwinięcie wątku Johanny i... Jace'a z "Miasta kości" (pardon), ale o Tobiasa. Co postanowił zrobić ze swoim życiem?
    Podejrzewam, że skoro wszyscy tam byli p0pierd0leni, to przejął piekarnię i sam zaczął sprzedawać "paszteciki z księdza".
    Miło by było gdyby Timothy to jakoś wyjaśnił.

  • uter7 ocenił(a) ten film na: 7

    mormonau Dla mnie ten film jest przeciwieństwem wszystkich musicali które widziałem - gdzie zazwyczaj fabuła jest miałka i jest jedynie pretekstem do wykonania piosenek których słucha sie świetnie - tutaj fabuła jest super a film ogląda sie z zaciekawieniem (już o dramatycznej końcówce nie wspominam), piosenki natomiast zawodzą. Niby technicznie nic nie można im zarzucić ale jakoś nie wpadają w ucho, gdy przypomnę sobie piosenki z "Gnijacej panny młodej" to te ze Sweeney Todda wypadaja bardzo słabo.

  • mormonau A mi się te piosenki podobały w większości.
    Szczególnie "I feel you Johanna" nie mogę wyrzucić z głowy.

  • JuliannaFig Misie to są w zoo...

  • Bernierdh ocenił(a) ten film na: 9

    mormonau Tobias pojawia się w wiktoriańskim opowiadaniu z którego musical co nieco czerpie:
    https://en.m.wikipedia.org/wiki/The_String_of_Pearls
    Tam trafia ostatecznie do psychiatryka.

  • mormonau Uważam, że stosunek muzyki do fabuły był odpowiedni. Utwory pośrednio budowały klimat filmu. Piosenka: "I feel you Johanna" - magiczna!

  • Paulina777_ ocenił(a) ten film na: 10

    mormonau Trzeba wziąć pod uwagę, że to jest filmowa wersja musicalu Broadway'owskiego - skoro tam tego nie rozwinęli, źle by było , gdyby znalazło się to w filmie. W filmie nie pojawiła się ostatnia piosenka, co jest zrozumiałe, bo to podsumowanie historii śpiewane przez wszystkie umarłe i żywe postacie. ;)