Mnie ten film urzekl fantastyczna, elektroniczna-progresywna (przynajmniej czasami) muzyka, doskonalymi zdjeciami (momentami kojarzy mi sie z "Czasem apokalipsy" a momentami - zwlaszcza w trakcie wstawek archiwalnych - z "Koyaanisqatsi". Niestety, nigdy nie udalo mi sie go obejrzec w calosci - przegapilem poczatki obu czesci w TVP... Ale to co widzialem utwierdzilo mnie w przekonaniu ze Konczalowski wielkim rezyserem jest i nas wzrusza.