Mimo, że stosunkowo ociężale przedstawiono pasywność systemu, gdzie sąd rodzinny nie bada DNA dziecka, nie sprawdza wersji ojca, mimo, iż determinacja popycha go do działań, które społecznie nie są akceptowalne; prawniczka, widząc portrety niemowlęcia w mieszkaniu Lorenzo, nie zaskoczyła, iż przywiózł do nich innego malucha. A nawet jeśli się już prawie domyśliła, lub jej mąż, bo miny mieli nieciekawe, nic z tym nie zrobiła, jakby cały system był oporny. Policja, która nie pyta o nic, rozbija człowiekowi twarz, w jego własnym domu, pediatra, który nie wysyła do tej rodziny pracownika socjalnego, nie zgłasza swoich wątpliwości... film zasługuje na wyższą ocenę. Wiem, iż coraz mniej osób wie o Argentynie.