nawet "OJCIEC CHRZESTNY 2" i "CHINATOWN" ustępują wirtuozerii PAKULI
drapieżności realizacji,
mistrzowskiej formie zdjęć GORDONA WILLISA
zatrważającemu scenariuszowi,
wielkiej kreacji WARRENA BEATTY
Nie wolno mi nic napisać, bo nie chcę nic zdradzać, ale jest to jeden z najbardziej druzgocących obrazów w historii kina USA.
W swej ocenie Ameryki stawiać go należy w jednym rzędzie obok
"DWUNASTU GNIEWNYCH LUDZI" SIDNEYA LUMETA
"CZYŻ NIOE DOBIJA SIĘ KONI" SYDNEYA POLLACKA
Katartyczne doświadczenie. Niezwykle oczyszczające i przerażające zarazem!
AH TEN PAKULA! WIELKI DRAPIEŻNIK REŻYSERII!
Rządy, spiski, wrobienia, zamachy, bla bla bla. Nie przepadam za teoriami spiskowymi, które w większości są żenujące, nudne, sztuczne. "Syndykat zbrodni" ogląda się dobrze, głównie za sprawą bardzo dobrej reżyserii i nagłych wolt w duchu Hitchcocka. Przesłanie pozostaje mocne: prawda jest bezcenna.
Pakula miał łeb do reżyserowania. Oj tak, widać to w tym filmie. Sposób realizacji i suspens - pierwsza klasa! Zdjęcia Willisa wysmakowane, kadry dopieszczone, a ujęcie pod koniec na te drzwi do których Beatty ma tak blisko i jednocześnie tak daleko - kapitalne!
W którym momencie Beatty jest wielki? Gdy rozwala pół baru podczas bójki na pięści? (btw extra scena)
Nie wspomniałem o niezwykłej scenie prania mózgu: Matka, Ojciec, Rodzina... Prawda w obrazach. Przerażająco bolesna sekwencja.
10 nie dam, ale film b. b. dobry. Podpisuję się pod wszystkim napisanym wcześniej. Nieprzewidywalne zakończenie..., dające wiele do myślenia. Pozdrawiam i szczerze polecam
Z trylogii: „Syndykatem zbrodni", "Wszyscy ludzie prezydenta", "Klute" - nie widziałem tylko tego ostatniego. Z dwóch mam średnią 8,5.... Polecam
To kino, które zyskało przydawkę : hipermakiawelicznego i coś na rzeczy jest. Poziom zbiegów okoliczności, teorii spiskowych, podstępnych działań, osiąga granice wiarygodności, niestety. Inscenizacyjnie rzeczywiście bez zarzutu( finał, prolog, sekwencja przy tamie) ale już aktorstwo tylko takie sobie. Pod tym względem ,,Klute" wygrywa w cuglach.Ja jestem wobec filmu zdystansowany, za dużo w nim nieprawdopodobnych wydarzeń. Dawno nie widziałem wspominanych tu
,, Wszystkich ludzi prezydenta" ale to ten tytuł wskazałbym jako ,,taniec derwisza" Pakuli.
Good night, and good luck,esforty
5/10
tjaa, prawdy objawione...Jak się czyta twoje posty, ma się wrażenie, że wszechświat przemawia.
"Jak się czyta twoje posty, ma się wrażenie, że wszechświat przemawia."
Lepiej nie dało się tego ująć :)
"Syndykat..." nie dorasta do pięt "Chinatown" i "Ojcu...2", to jest pewne i zatwierdzone.
Statystyki nigdy nie były dobrym miernikiem dzieła sztuki.
To że lud mówi, że ma rację, nie oznacza że ją ma.
w tym przypadku lud ma rację, a ty jako wyjątek - nie. Rozumiem że bardziej ci się podoba "Syndykat..." i przy tym zostańmy.
"Syndykat zbrodni" to ważne kino, jednak uważam, że daleko w tyle za "Ojcem" i "Chinatown". Fabuła filmu Pakuli ma jednak swoje minusy, dość wyraźne. W filmach Francisa i Romka, tego nie ma.
"To że lud mówi, że ma rację, nie oznacza że ją ma."
No tak, ale to ze ty mówisz ze masz racje, oczywoscie oznacza ze niewatlpiwie masz racje... Logika godna mistrza zen.
Ojciec 2 i Chinatown mają wyraźną przewagę nad Syndykatem pod względem
scenariusza, aktorstwa, dialogów, reżyserii.
A na czym ona polega?
Bo Pakula w "Syndykacie" takie oto sceny kręcił:
https://www.youtube.com/watch?v=MNMi8fXi5Os
Znam ten film. Nie potrzebuje linków.
Wszyscy ludzie prezydenta jest moim zdaniem lepszym filmem tego reżysera,
ale w dużej mierze dzięki kreacji Hoffmana i Redforda.
Ojciec 2 i Chinatown bez dwóch zdań są lepszymi filmami.
ja oceniam je tak : Ojciec 2 -10/10, Chinatown - 9/10, Syndykat -7/10
Ojciec chrzestny II 1974 imdb 9,0 (754 tys.głosów) - 6 oskarów na 11 nom.
Chinatown 1974 imdb 8.3 (207 tys. głosów) - 1 oskar na 11 nom.
Syndykat zbrodni 1974 imdb 7,4 (10 tys. glosów)
Widać jak na dłoni, że Syndykat jest mało znany, niedoceniany przez widzów i krytyków w porównaniu do takich gigantów jak Godfather 2 czy Chinatown.
Można powiedzieć, że Godfather 2 zabrał miejsce Chinatown na więcej statuetek.
Jest kilka filmów mało znanych, niedocenianych przez (część) widzów i (część) krytyków, ale nadal b.dobrych lub wybitnych. Oceny ocenami. Czasem gdy widzę jak motłoch "krytyków" ocenia filmy na Rottentomatoes.com, cierpnie mi skóra...
Bez przesady, ale "Chinatown" i "Ojciec Chrzestny II" to filmy, które są wielkimi arcydziełami. "Syndykat zbrodni" to kino ważne, mocne, ale nie ma takiej siły przebicia jak obraz Coppoli i Polańskiego.
Bez obrazy, ale trzeba być totalnym ignorantem żeby stawiać "Syndykat zbrodni" w jednym szeregu z takimi klasykami jak "Ojciec..." i "Chinatown". To absolutnie nie jest ta liga. Większość aktorów grających w "Syndykacie..." z Paulą Prentiss na czele, zasługiwało na złotą malinę. Oprócz dobrych zdjęć i ciekawego scenariusza (choć opartego na mocno już wyeksploatowanym pomyśle - patrz "I jak Ikar" czy trylogia Frankenheimera) niema w tym filmie nic szczególnego.
Mnie się film podobał. W każdym razie zapamiętałem go jako całkiem udany, nastrojowy, trzymający w napięciu. Jedno mnie tylko raziło - punkt wyjścia. Otóż, jeśli mnie pamięć nie myli, mordowano tam świadków zabójstwa polityka (początek filmu). Trochę to naiwne, bo skoro ktoś postanawia dokonać zamachu, chyba musi liczyć się z tym, że będą świadkowie tego czynu (zwłaszcza na przyjęciu). Z tego powodu likwidowanie każdego (nawet, jeśli to tylko dziennikarze), kto był w okolicy, wydaje się nieco...naiwne. Możliwe jednak, że to ja coś pokręciłem - jak piszę, dawno temu widziałem ten film.
Zapada w pamięć scena finałowa, przytłaczająca, klaustrofobiczna.
Nie jest to film idealny, ale wiadomo - w kinie musi być trochę wyolbrzymień, inaczej byłoby nudno.