Dawno nie widziałem tak męczącej roli kobiecej w kinie, choć znając jej trudny los, nie mogłem z nią jakoś empatyzować. Jakoś końcówka nadrobiła, jest git. 7.5.
Postać tak zj.e.b.a.na jak mój ryj. Choć największa w tym wina scenariusza, ale zdecydowanie te przepychanki w środku filmu są tragiczne, można by z pół godziny to wszystko skrócić i będzie spoko. Okazuje się, że tu konfliktu ani żadnego problemu nie ma, bo ona ma dwójkę materialnie stabilnych i kochających ją rodziców. Chłopaka też ma kochającego, teoretycznie ma gdzie mieszkać. Problemy i konflikt w tym filmie są dość wydumane, wynikają z jakiegoś absurdalnego nieporozumienia, które jak się okazuje można w jedną chwilę rozwiązać. No to jest po prostu kiepski film.