Polecono mi go, bo miał optymistycznie nastrajać do życia. Tego w nim szukałam. Jakże zmarnowany miałam przez to seans...
Film dał mi przeciwieństwo tego, czego szukałam i o to jestem zła. O te durne recenzje.
Film melancholijny, dogłębnie smutny, skłaniający do refleksji.
Nie dla każdego i w nie każdej chwili. Nie zgadzam się z recenzjami, że film to typowy feel good movie. Bez urazy, ale to bullshit totalny.
Włączcie, obejrzyjcie, ale nie szukające tam nic radosnego. Lepszym człowiekiem też się raczej po nim nie poczujecie, pomimo zapewnień niektórych.
Ech, jakże ja żałuję, że przed seansem czytałam recenzje.