Początki Lyncha - zdecydowanie niefilmowe (rzecz jest rodzajem "zarejestrowanej" na taśmie instalacji), ale z pewnością dające już spore pojęcie o tym, z jakiego typu twórcą mamy do czynienia. Ciężko oceniać rzecz tego typu, z założenia afabularną, oddziałującą przede wszystkim gdzieś w obrębie zmysłów i skojarzeń podświadomych. Mimo tego - w jakimś stopniu inspirujące i z pewnością..., hmm, elektryzujące, ze tak to ujmę.
A ja mam wrażenie, że niezależnie co się nakręci zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie doszukiwał się inspiracji, symboliki, znaczeń czy czegoś takiego. Niby masz rację w tym co napisałeś, to sfera zmysłów i skojarzeń. Ale w taki wypadku zastanawiam się, że każdy może mieć świetne ocenione filmy na Filmwebie. Ty i ja.
Dla mie ten...hmmm...film jest bez żadnej wartości.