że widziałem ten film.
Tu z nikim się nie sympatyzuje, ani nikogo nie potępia. Choć właściwie, to główny bohater jest tu najsympatyczniejszy, a jego przeciwnik, rzekomo pokrzywdzony pracownik wzbudza najgorsze emocje.
Czy o to chodziło twórcom?
Główny bohater, to kawał skur.. z uśmiechem na twarzy, który to na zewnątrz chce być odbierany jako ojciec chrzestny wszystkich pracowników, który interesuje się ich życiem prywatnym i problemami.
My chyba jakieś inne filmy widzieliśmy - przecież ten Szef to największy skur%^ jaki istnieje. Przyklejony do ryjka sztuczny uśmiech, grzebanie w życiu innych ludzi, żonę zdradza ze stażystkami, nie ma problemu żeby na tego protestującego gościa nasłac typów którzy mieli go pobić - a jak jeden ginie, to robi z tego szopkę i wychodzi na bohatera. Ten facet nie ma absolutnie żadnych ograniczeń moralnych... jedyne co go obchodzi to zdobywanie nagród i to jak wygląda w oczach innych - bo ma być idealny. Ale nie jest...
Ten film jest przedstawiony w bardzo ciekawy sposób- ci co coś zdobyli na końcu filmu lub w trakcie są przykładami typowych socjopatów, czyli Szef, ten arab, stazystka i w sumie żona Miralesa też była. A ci w sumie dobrzy najbardziej pokrzywdzeni- Mirales z depresją bez prawdziwego wsparcia i fałszywie oskarżony, Były pracownik czy stary dziadek albo żona szefa wiecznie okłamywana.