Niestety zawiodłem się na tym filmie. Jakkolwiek odtwórcy głównych ról raczej mi nigdy nie pasowali, tematyka i fabuła mogły przeważyć. Niestety nawet jak na amerykańską komedię szkielet fabularny i dialogi - dno. Trochę mało Farrella, który mógł to poratować, Aniston bez wyrazy, super Kevin Spacey (a czego się innego można było spodziewać?), bardzo fajny (jedyny ciekawy?) wątek z Jamie Foxxem i tyle. Naprawdę szkoda, bo podejrzewam, że gdyby ten film robili Brytyjczycy byłoby wartościowe kino rozrywkowe na 8/10.