Szczerze mówiąc ten film mnie nie przekonał.
Film o trójce kolesi którzy się pałętają od domu do domu zdenerwowani. I gdyby nie
działanie Spacy'ego film byłby nieznośnie nudny. Niezbyt ciekawa intryga.
Wyczuwam o czym miał być film. Ale raczej tu to nie wyszło. Bo czy miał być to obraz
współczesnego człowieka zamkniętego w korporacji? (wiem co zaraz ludzie napiszą "ale
to komedia a nie dramat psychologiczny"). To było tylko lekko zaznaczone. wszystko w
tym filmie było tylko lekko zaznaczone (i kryzys i psychiczne dręczenie pracowników
bzdurami).
Mała rola Farrella, mała rola Spacey'ego, mała rola Aniston, żadna z tych postaci nie
wychodzi poza plastkowy szablon. Tak jakby scenarzyści mieli do napisania scenariusz
w tydzień i za bardzo nie wiedzieli co jeszcze może być zabawne, jakie wątki jeszcze
dodać.
Ah i ostatni standard: najlepsze sceny są w trailerze.
Plus jest taki, że dzięki temu filmowi przypomniał mi się inny: Office Space (pl: Życie
Biurowe), też z Aniston. I jest on wg. mnie o wiele bardziej zabawny i trafny niż Szefowie.
Bo w nim rozumiem czemu ta trójka jest zła na swoich szefów, a w Horrible Bosses nie.