Spośród 7 rozdziałów książki sfilmowano 2 ostatnie i dodano dramatyczne zakończenie, tak odmienne od HPL, że na szczęście aż dobre. Dla czytelnika powieści nie zabrakło zaskoczenia. Cieszy niedosłowne potraktowanie słów HPL, bowiem wielostronicowej wymiany korespondencji w istocie sprawdza się na kartach papieru, lecz nie w filmie.
Ostatni kwadrans filmu ma charakter tak kiczowaty i groteskowy, że przypomina najśmieszniejsze absurdy, którymi Lovecraft częstował czytelnika choćby w "Widmie nad Innsmouth" (wyjście z pokoju - istna droga krzyżowa) lub "Reanimatorze" (pochód umarłych - cyrk). Taki jest urok międzywojennych horrorów.
A wszystko dopełnia znakomita czerń i biel. Plugawe arcydzieło.