Film naprawdę niezły, ale po seansie dużo traci jak się go przemyśli.
Jako horror szło w bardzo dobrym kierunku - nie ma hektolitrów krwi ale napięcie można kroić nożem. Ale w pewnym momencie nawet to się nie sprawdziło.

Reżyser poszedł najprostszą drogą, realizując podręcznik "jak zrobić horror". Mamy więc niepokojącą scenę, a potem 10 minut akcji bez większego znaczenia. Mamy Diabła czy innego demona, który mając wszechpotężną moc ogranicza się do włączania świata w nocy, dzwonienia dzwoneczkami stukaniu w okno. Absolutnie wszystko jest w kolorze brązowym, no bo jak inaczej. Żeby nie było ciemno to ludzie włączają światło, ale oczywiście dom rozświetla żarówka góra 10W, a w oborze to są aż dwie 15W. Jak akcja siądzie to jump-scare jest zawsze dobrym wyjściem. Demoniczne muszą być dzieci, demoniczny musi być ksiądz a wszystko niech się dzieje niewiadomodlaczego.

Jako horror niezły, ale wymęczył mnie.