film ok, podoba mi sie zakonczenie.... nie wiesz tak naprawde co sie stalo... ogladalam koncówke kilka razy... polecam :)
No i co się stało na końcu.?Ja setem pewna że panienka przeżyła, moi znajomi że umarła - bo dyrektor obgadywał ją praktycznie przy niej..... A Twoim zdaniem jaki był koniec przeżyła, umarła.? ;^
Ja się powtórzę - gdyby nie żyła widziałaby swojego brata i Maud. Inaczej jaki byłby sens odebrania jej życia. Przecież to był cel gosposi - zabić ją aby byli razem na zawsze. Nie byli razem więc żyła!
Moim zdaniem umarła - widziały ją dwie osoby: rudy chłopiec, który już miał wprawę w widzeniu duchów i Robert, z którym była emocjonalnie związana. Kiedy zaś mija, w drodze do parku, trzy osoby, odpowiada jej tylko jedna, chłopiec który "widzi" będąc samotnym. Przypomnę jeszcze dialog:
- wiem, że tutaj jesteś
- to wiesz wiecej, niż dyrektor.
Dyrektor, który, przypomnę, mówił o niej, gdy przy nim stała. No i nieszczęsne wymioty - teoretycznie zwróciłą truciznę, jednak gdy Robert przybiegł, podłoga wokół niej była czysta. A jak skutecznie owa trucizna działa, widzieliśmy na przykładzie niani, która zeszła dość nieodwołalnie. :)
przeżyła:
-po pierwsze dlatego ze dyrektor szkoly gadal tylko o smierci jednej kobiety a nie dwoch mowiac ze to sluzaca po prostu 'nie dala rady'
-po drugie dlatego ze widzial ja jej facet
-po trzecie dlatego ze specjalnie rezyser dla niedowiarkow, zrobil scene gdzie ona odchodzi droga, i dzien dobry mowi jej jeszcze jedno dziecko (oprócz rudego), jak już prawie wychodzi poza kadr.
- dyrektor mówił o śmierci jednej kobiety, bowiem akurat o służącej rozmawiali. O biednej pani Maud, której wszystkim tak bardzo brakuje;
- który? Robert? Jeśli tak, to widział ją na takiej samej zasadzie, na jakiej Toma widziała jego matka i rudy. I, nawiązując do Twojego trzeciego argumentu, na tej samej zasadzie widziało Florence to dziecko, o którym wspominasz. W internacie dla chłopców było wszak wiele osób, które czuły się samotne, przemożnie pragnąc czyjejś bliskości, a zyskując jedynie wyszydzanie. Maud, pokazując mokry materac mówiła wszak, że takich dzieci jest wiele. Osoby te, czy to zmarły chłopiec, czy rudy, widziały duchy podobnie, jak widziała je Maud czy, pod koniec filmu, Robert. Ci ostatni tak bardzo związani byli ze swoimi bliskimi, których stracili, że nawet po ich śmierci odczuwali w ten sposób ich obecność. Stąd też, moim zdaniem, na Twoje dwa ostatnie argumenty można odpowiedzieć właśnie tezą o tym, że w internacie było dużo więcej osób, które widziały to, co niedostrzegalne jest dla nieobciążonych traumą czy stratą.
Prawdę mówiąc, dla mnie "podejrzana" jest również postać Maud...zaczęłam się zastanawiać czy i ona nie była duchem. Pod koniec filmu Robert jej nie widzi (kiedy Florence siedzi na schodach, potem kiedy pije truciznę), a w dodatku pielęgniarka zwracała się głównie do Florence, Toma i Victora (chłopca, który w swej samotności widział duchy; widać to zwłaszcza kiedy chłopcy śpią w jadalni). Z drugiej strony, w takim wypadku fabuła zaczyna się chwiać, bo to Robert przedstawił jej Florence, pod koniec mowa o jej śmierci przez osoby trzecie itp.
Co do głównej bohaterki, to jestem zdania, ze nie żyje, ale interpretacja jest jak najbardziej otwarta.
Ah, i może wiecie o co chodziło w sytuacji, kiedy Robert udał się do swojego pokoju, zamknął drzwi i powiedział do kogoś "ona jest na dole"? Zwracał się do duchów swojej przeszłości?
Poza tym to rude dziecko to nie to samo, które wcześniej widziało ducha tylko jakiś inny chłopiec. Wg mnie przeżyła. Po pierwsze scena, w której powiedziała Tomowi, że nie może iśc z nim i zapytała czy potrafi latac, chłopiec ją zrozumiał i po chwili przyniósł jej lekarstwo. Po drugie mały powiedział, że zostanie przy niej nawet jeśli nie będzie go widziała. Ja zrozumiałam to tak, że nie będzie po prostu już samotna (Robert) i nie będzie widziała duchów. A te scena kiedy stoi przy oknie, a następnie mija dyrektora i jest lekceważona to wg mnie taki zabieg reżysera, aby widz się zastanowił czy ona faktycznie przeżyła. Ewentualnie obwiniali ja o śmierc Maud i dali jej to do zrozumienia ignorując ją i mówiąc w jej towarzystwie o niej samej niezbyt pozytywnie. Później gdy wychodzi na zewnątrz wyraźnie widac, że żyje. Rozmowa z Robertem, papierosy których duch raczej nie pali, witanie sie z innymi. Poza tym wyjeżdżała do domu, chciała się tylko przejśc po ogrodzie po raz ostatni, wiec poprosiła by czekał gdzieś dalej. Na koniec sami wyraźnie powiedzieli: do soboty, więc na pewno Robert miał przyjechac do niej, bo ona nie chciała zostac w tym domu.
Moim zdaniem nie przeżyła - nikt nie zwracał na nią najmniejszej uwagi, nawet kiedy bardzo blisko go mijała. Dyrektor szkoły chyba nawet rozmawiał z kimś o niej kiedy przechodziła. Widział ją tylko Robert i ten rudy chłopiec, który zauważał też Toma.
myśle dokladnie tak samo, nikt jej nie widzial.... nikt sie z nia nie wital.... widzial ja rudy chlopiec...
Myślę, że kiedy powiedziała Robertowi, że dyrektor nie ma wyczucia, bo obgaduje ją praktycznie przy niej oraz, że napisze kolejną książkę - brzmi to całkiem jakby żyła. Plus "to, że ich nie widzimy, nie znaczy, że zapomnieliśmy".
Moim zdaniem ona nie żyje..sugeruję się tym jak pod koniec filmu(nie pamiętam kto) ktoś powiedział, że coraz więcej dzieci widzi tego ducha chłopca, że jest coraz więcej samotnych chłopców w internacie, którzy potrzebują przyjaciela. Zresztą zakończenie jest dwuznaczne i chyba o to reżyserowi chodziło...o prywatne "śledztwo" widzów.
To w sumie nie było dla mnie tak nurtujące jak coś innego. Ja rozumiem, że duchy fajne są i przez ściany/podłogi/inne rzeczy przedostać się mogą bez problemu. Ale, dajmy na to ta buteleczka z lekiem dla Florence, jakim cudem przewędrowała przez podłogi?
Czy czasami to nie była buteleczka z trucizną. Przecież była scena jak Florence pogodziła się ze śmiercią i położyła obok Tom'a. Wg. mnie to ona umarła co jeszcze świadczy o zachowaniu Roberta gdy wparował do tego pomieszczenia z środkiem wymiotnym i zatrzymał się w progu, bo widział, że już nie żyje.
To nie było sednem moich rozważań :) Ja pytam jak to możliwe, że przenosi materialne przedmioty przez ściany.
żyje zobaczcie jeszcze raz i przysłuchajcie się ostatnim sceną y niech bedzięod tej sceny w której Robert biegł do góry po lekarstwo najwięcej w tej kwestii wyjaśnia Tom
ja też uważam, że przeżyła - mówią na końcu o tragedii jednej kobiety i dzieciak oprócz rudego do niej mówi dzień dobry... żyje, żyje. Sam Tom jej mówi, że nawet jak nie będzie go widziała, to będzie przy niej - on wiedział, że ona przeżyje jednak
To ja ci odpowiem zagadką. Przychodzi baba do lekarza i znika na środku gabinetu. Co się stało? .....Na pewno nie zgadniesz, bo ja sam nie wiem. Wymyślone historie z niejasnym zakończeniem to nie jest zagadka do rozwiązania. Zamysłem twórcy filmu było tak namieszać. Każda wersja jest równie prawdziwa (czyli nieprawdziwa:))
Ja na koncu sie tez zgubilem ale moja osoba towarzyszaca mi w kinie stwierdzila ze ta kobieta zginela i tez tak sadze Chlopiec na pewno byl duchem to wiemy ,pani Maud czyli matka chlopca po mojemu zyla to poki nie otrula siebie ich glownej bohaterki a ten facet tez widzial duchy i chyba tez widzial swoich zmarly kolegow z wojny .Ja tez bralem pod uwage ze oni wszyscy nie zyja a glowna bohaterka nawet nie wiedzala ze nie zyla ale moja znajoma wybila mnie z tego pomyslu i tez z nia godzilem potem .Ale cos nie daje mi spokoju bo jezeli Maud zginela wtedy jak sie otrula jej syn byl duchem czyli ten chlopczyk Maud go widziala tez przeciez powiedziala jej ze sama kazala mu zeby straszyl ja by sobie przypomiala ze tu mieszkala kiedys ze ten chlopak jest jej bratem .Muad chciala ze by jej syn nie byl samotny sprowadzila ta kobiete .Ja tak zrozumialem ten film nie wiem czy mam racje ale wydaje mi sie kobieta nie przezyla .Film dobrze trzymajacy w napieciu pare razy podskoczylem kino tajemicze ,zagadkowe z klimatem .Nie jest to krawe kino ani brutalne to kino zagadkowe byly momenty kiedy flm mnie nudzil .Koncówka daje do myslenia i jak widac kazdy inaczej ja widzi i ktos znas ma chyba racje moja wersja jest taka jaką wczesniej napisalem czy jestem jej pewny sądze ze tak i polecam ten film.7/10
Preczytalem twa wypowiedz ze kazda wersja jest rownie prawdziwa czyli nie prawdziwa bo ja nawet po swym wpisie mam watpliwosci czy ta kobieta zginela czy w koncu nie i mozna to brac tak i tak moze wszystko bylo nie prawda moze chodzllo o zabawe ty przyjmiesz taka prawde ja taka i kazdy mysli ze ma racje Ja sądze ze slowa melychor sa najblizsze prawdy po jego przeczytaniu .A kuzwa czy to wazne ja na tym filmie sie bawilem dobrze i tak tu bedzie prowadzona rozmowa kazdy bedzie mial swe zdanie kazdy sie bedzie mąndzyl i kazdy bedzie myslal ze to bylo tak wiec bawcie sie Czemu nie .
ja uwazam, ze przezyla. Po 1 nie widzi Maud, po 2 pali papierosa, po 3 kaze czekac kierowcy na koncu podjazdu, po 4 mowi "do zobaczenia w sobote".
a co ze scena w lesie kiedy Robert pobiegł zobaczyć czy Judd zyje. Florence wspomniała żeby Tom o niczym się nie dowiedział wtedy Robert oznajmił jej że są tylko w trójkę i nie ma żadnych dzieci.
Moim zdaniem nie przeżyła. W trakcie filmu powiedziała, że widzimy to co chcemy widzieć. Samotny chłopiec widział ducha Toma, ponieważ potrzebował przyjaciela. Tak Robert widział ją, dyrektorowi nie była do niczego potrzebna, tak rudy chłopiec widział ją, bo nadal był samotny, a ona go po części rozumiała.
Poza tym Robert mówił o tym, że za to wszystko płaci ona wysoką cenę - i zapłaciła życiem. Cena bardzo wysoka czyż nie? Aczkolwiek jak wspomniał ktoś wyżej, ta zagadka może mieć wiele rozwiązań i wiele zakończeń - do naszej wyobraźni. ;)
Mi się wydaje, że przeżyła:
- kiedy Robert wbiegł do kuchni zatrzymał się, bo był zdziwiony tym, że koło Florence leży buteleczka z odtrutką (przynajmniej mi się tak wydaje)
- nie było już przy niej Toma i Maud, a celem Maud było ich pośmiertne połączenie
- idzie do samochodu jakąś okrężną drogą i prosi Roberta, by poinformował o tym kierowcę (po co duchowi kierowca?)
- żegnając się z Robertem mówi "do zobaczenia w sobotę",
a potem rzuca, że "to, że nie widzimy zmarłych, nie znaczy, że o nich zapominamy", tak jakby chciała mu ułatwić pożegnanie "swoich duchów" (gdyby była duchem, dotyczyłoby to również jej, więc nie zobaczyliby się w sobotę)
- nawiązanie do powyższego - można to rozumieć tak, że ona sama pożegnała swoje duchy (nie widzi Maud i Toma), ale wciąż o nich pamięta, i radzi to samo Robertowi (nie mogłaby przestać widzieć duchów stając się jednym z nich)
- dyrektor mówi, że Maud przeżyła śmierć Waltera bardziej niż myśleli, a obecność tej całej Florence jej na pewno nie pomogła (wydaje mi się, że nie wypada tak mówić o zmarłych)
- mówiła o nowej książce
- dzieci pewnie ją brały za dziwną, mogły się bać z nią rozmawiać, a ten rudy już z nią wcześniej rozmawiał, więc się nie bał.
Nie wiem czy powyższe "dowody" mają jakiś sens, ja jednak nie mam wątpliwości co do tego, że przeżyła :)
Możliwe, że twórcy chcieli, żeby każdy "dopisał" swoje zakończenie.
To, że nikt nie zwracał na nią większej uwagi mogło być wynikiem tego, że np rodzice chłopców jej nie znali. Dyrektor jej nie zauważył. Natomiast oprócz Rudego chłopca przywitał się jeszcze inny. Przeżyła. Główny dowód na to ? Czekający na nią kierowca. Jesli jednak nie żyje, to końcówka jest 100% kretyńska.
Całkiem okazała teza, ale śmiem ją obalić tym, że w męskiej szkole raczej zna się każdą posiadaczkę cycków. (zresztą, ta lalunia była celebrytką ówczesnych czasów, więc odpada) Sam już nie wiem, w sumie ten finał to kwestia indywidualnego dopowiedzenia. Całokształt filmu oceniam średnio, nie przepadam za filmami w których nie można sugerować zakończenia - heeej, skąd potencjalny widz miał prawo wiedzieć o tej patologii w rodzinie tych idiotów? Błahy motyw z zadymą wykonaną przez ojca.
Była znana, ale nie była gwiazdą filmową - co za tym idzie ? Wszyscy znają niektóre nazwiska reżyserów, lecz sporo osób nie wie jak wyglądają i ...widząc ich nie zwróciłoby na nich uwagi. Także nadal sądzę, że brak zainteresowania ze strony rodziców, mógł być spowodowany właśnie tym (mogła być uznana za czyjąś matkę). Specjalne natężenie dla spotęgowania odczucia że może nie żyje... Jednak jeśli chcemy złożyć to w logiczną całość ( w miarę logiczną....) jedynym możliwym rozwiązaniem jest właśnie wersja z przeżyciem.