Przede wszystkim podobało mi się to , że pojawiło sie "poważne" zło ,a nie jak w większości
przełomowym momentem jest , nie wiem , kłótnia o chłopaka ? Wkurzają mnie takie
"momenty zwrotne" (jeśli tak to można nazwać) niebotycznie . Poza tym były jeszcze takie
fajne rzeczy z tych czarów , nie rzadne rozniecanie płomyczków albo ruszanie zasłonami . Do
tego widze że poruszyli w nim kilka problemów , takich jak brak akceptacji , nastoletnia
miłość ble ble ble , które z pozoru wydają się nieważne , ale to one ogółem są przyczyną
nieszczęscia .
Ogółem to chyba miał być dreszczowiec , i choć dla mnie jakoś sie w tej roli nie sprawdził , i
tak oglądało się z przyjemnością , wciągło gdzieś tak od 1/3 filmu , świetna gra Fairuzy Balk
(ta chora Nancy była całkiem realistyczna , a tym bardziej ta opętana) , no i później szkoda
mi było Chrisa , Nancy ani trochę itd czyli utożsamiłam się z bohaterami co jest podstawą
dobrego filmu .
Razem , 8/10
pozytywne zaskoczenie bo mimo że miał to być taki (jak tu ktoś już napisał) raczej teen horror to jednak wybił się na poziom wyższy niż tylko głupiutki i lekki filmik o nastoletnich czarownicach z elementami grozy - zwłaszcza jeśli chodzi o ukazanie zabaw w okultyzm, wywoływanie duchów, opętanie itp., niestety obok tego nadal było sporo taniej szmiry z moralizatorstwem o magicznych siłach natury dlatego tylko 6/10
To mi na odwrót, było żal Nancy ( bieda, patologiczna rodzina, ojczym pijak stosujący przemoc w domu i dobierający się do niej, Chris który się z nią przespał i rzucił, w dodatku naopowiadał, że to najobrzydliwsza dziewczyna z którą był, w całej szkole, a potem to samo zrobił Sarze- nie wiem, mnie to ruszyło, na jej miejscu tj. Nancy też bym była zła), a za to Chrisa nie było mi żal- wykorzystywał dziewczyny i rzucał, opowiadał o nich w szkole; jak Sara mu odmówila to też gadał, że z nią spał i była wstrętna- bo "musiał dbać o reputację", taki próżny lowelas i niedoszły gwałciciel- na parkingu prawie zgwałcił Sarę, ale mu uciekła, po czym spokojnie poszedł na imprezę- we mnie absolutnie nie budził współczucia ani sympatii.