Na prawdę próbowałam dopatrzeć się w tym filmie czegoś wyróżniającego, oryginalnego chociaż w miarę ambitnego. Nie udało mi się. Tak ckliwej produkcji dawno nie widziałam. Oglądałam ten film ze znajomymi i żeńska część widowni płakała. Ja siedziałam z niesmakiem. Nie rozumiem fenomenu tego filmu i uważam, że jeśli przeciętny obywatel, nieznający się na filmie, miałby nakręcić wzruszający film, powstałaby właśnie druga "Szkoła Uczuć".
Masz rację, film nie jest ani oryginalny, ani wyjątkowy. Jest uproszczony i wyidealizowany. Jest wzruszający (choć to kwestia wrażliwości), śmierć przecież wywołuje łzy, a jeszcze wielka, piękna miłość ową śmiercią przerwana? Nic, tylko siąść i płakać.
Film miał (chyba) trafiać do młodzieży. I jeżeli-jak już gdzieś pisałam- trafi w odpowiedni sposób, to bardzo dobrze. "Szkoła uczuć" traktuje bowiem o czystej miłości (i dobrze, bo dzisiejszy świat jest przesiąknięty seksem.) Każdej nastolatce marzy się wielka, wyjątkowa i romantyczna miłość, dostaje więc nadzieję na ekranie;]
Utrzymany w jasnych, ciepłych barwach, z ładnymi aktorami i ciekawą ścieżką dźwiękową. Preferuję inne gatunki, ale nie mogę powiedzieć, żeby "szkoła uczuć" wywarła na mnie jakieś bardzo złe wrażenie.
Ot, filmik na nudne popołudnie.
Film bardzo wzruszający, jednak mamy wiele własnych problemów na głowie i sądze, że oglądając jakikolwiek film chcemy sie wyluzować i zapomnieć o nich a nie jeszcze się pogrążać. Faktycznie czasami można obejrzeć coś tego typu, aby na chwile zastanowić się nad własnym życiem i pomyśleć co by było gdybyśmy byli w takiej sytuacji...ale obejrzeć warto;))
Na początku była książka.. (ktora z filmem nie ma nic wspólnego, może oprócz imion głownych bohaterów i kilku innych detali).
Kino - kilka lat później. Pierwszy raz oglądalam ten film w wieku około 12 lat. Nie poruszył mnie ani troszkę, wszystkie kobiety i starsze dziewczyny płakały, a mnie sie chciało smiać... Oglądalam go na siłę i uważalam, że jest niesamowicie nużący.
Po raz drugi "Szkołę uczuc" mialam okazję obejrzec u przyjacióki, było to rok temu. Nie moglam powstrzymać łez, ostatnie pół godziny filmu po prostu wyciaskało je na siłę. Teraz pooglądałam go znowu.. i czar trwa!
Do tego filmu trzeba po prostu być wrażliwym, może Ci tego brakuje?