Masakra, jak sie obejrzy Niebezpieczne Zwiazki z 1988 - film, ktory byl adaptacja sztuki, a ktorego mysle remakiem miala byc 'szkola (...)', to zwala czlowieka z nog. Szkola Uwodzenia jest dobra na poczatek, ale naprawde polecam obejrzec dzielo z Malkovichem, Close, mlodziutki Reevesem, Uma Thurman... no normalnie rewelka. Szkola Uwodzenia jak dla mnie jest wzglednie niezle uwspolczesniona wersja.
Niezle wyrezyserowane, dobrze zagrane, takie powiedzmy 7/10. No, niech bedzie 8 za muzyke.
kurcze, troche sie zblaznilem - po przeczytaniu recenzji widze, ze adaptacji tej historii bylo wiecej niz dwie, wiec w oczywisty sposob "Szkola" nie byla remakiem filmu a czyms 'obok' bardziej. No, ale i tak goraco polecam Niebezpieczne Zwiaki:)
A ja właśnie obejrzałam "Niebezpieczne związki" (owszem, bardzo dobry film) i uważam, że "Szkoła uwodzenia" nie jest wcale od niego gorsza. Ogladając Malkovicha wydawało mi się, że widzę R.F. ze "Szkoły...". Ryan zagrał nimal identycznie jak John w oryginale powieści. Bardzo mi się jego gra podobała. Wyglądał jak młody Malkovich^^ te same gesty, mimika... Dzięki niemu, a także R.W, S.M.G. "Szkoła uwodzenia" jest również godną obejrzenia adaptacją "Niebezpiecznych związków".
Ja juz w sumie dawno temu widzialem szkole uwodzenia, wiec nie wiem, na ile sie z Toba zgadzam odnosnie gry aktorskiej Ryana P, ale jesli to, co mowisz jest prawda, ze gral podobnie, to raczej nie uwazalbym tego za jego zalete. Odtworzyc role to jedno, a stworzyc postac, to zupelnie co innego i uwazam, ze tym, co robia to drugie nalezy sie znacznie wiekszy szacunek. Jednak - jak juz wspomnialem - wiele wody uplynelo odkad widzialem szkole i juz nie bardzo pamietam, czy rzeczywiscie Ryan Philipe skopiowal Malkovicha czy tez nie. Musze sie do wypozyczalni kopsnac:)
niebezpieczne związki były genialne!!! choć nie mogłam patrzeć na twarz Glenn Close. Michelle była najlepsza. heh...
Cóż...mi jakoś bardziej do gustu przypadła Szkoła Uwodzenia. Lepiej mi się ją oglądało i bardziej mnie wciągnęła. Chociaż uważam, że oba filmy są bardzo dobre. Niebezpieczne Związki...świetna obsada aktorska i klimat tamtych lat. Jednak ani ten film ani ten z 88 roku nie oddaje według mnie stanów emocjonalnych w jakich znajdowała się nasza główna bohaterka w taki sposób jak to było przedstawione w książce. Zdobywanie tej kobiety w książce było czymś według mnie tak męczącym i niepewnym, a te dwa miesiące wydawały się latami. W filmie poszło szybciej i łatwiej.