Dobry film i będę go bronić :P Przede wszystkim za grę Sarah Michelle Gellar - wykreowała świetną postać, damned biatch ;) "Szkoła uwodzenia" (pomijając, że jest remake'm) to coś więcej niż 'młodzieżowy filmik'.
Dla mnie ten film jest niczym innym jak właśnie "młodzieżowym filmikiem", w porównaniu do "Valmonta" brak mu klasy, subtelności i uroku. Oglądając odnosiłam wrażenie, że ten film jest o tym, że wszyscy chcą się nawzajem "przelecieć", a film, który o czymś takim opowaida, nie jest najwyższych lotów...
Trudno mi odparowac Twoje zarzuty, gdyz widzialam film dosc dawno temu, ale zapamietalam go jako zaskakujacy, a podeszlam do niego ze zdaniem podobnym do Twojego. Szczegolnie, jak wspomnialam, swietna gra Sarah Michelle Gellar broni tego filmu. A to, ze "wszyscy chca sie przeleciec nawzajem" wcale nie ejst takie plytkie, jak to ujelas, ja raczej wyczuwalam miedzy bohaterami nieustanne napiecie seksualne, erotyczne, jakkolwiek to nazwac, wiec nie trywializujmy tego jako "przelatywanie sie". Aha, no i traktujmy "Szkole uwodzenia" wedle zalozenia - jako remake a nie jako probe walki z "Valmontem". Pozdro :]
Teraz z kolei ja nie wiem, jak polemizować z Tobą. Ja niestety cały czas odbieram ten film jako amerykańską szmirę, w którą - żeby więcej młodzieży się zachwycało - wpakowano masę tekstów o seksie. Dla mnie temat seksu może nie jest tabu, ale ujęty w taki sposób w filmie jest po prostu niesmaczny...
rzecz gustu dla jednych niesmaczne a drugich przyciąga... cóz zrobić ;) dla mnie film na wieeeelki plus