Zagubione wątki, brak pogłębienia postaci, ZERO Budynia rodzinnego (Budyń to tylko ZESPOŁY), brak dzieciństwa, domu, dorastania, zero ważnych wątków uczuciowych (w filmie, nawet w formie pobocznej, właściwie brak kobiet, oprócz dwóch, które sugerują Budyniowi dwubiegunówkę), brak inspiracji (jest tylko Stachura i Smashing Pumpkins), brak kontekstu miejsca, czasu i twórców (czyli Szczecina, Zachodniopomorskiego). Po seansie nie wiemy, nawet czy Budyń odniósł jakiś sukces, kim on właściwie jest, że ktoś chce o nim robić film? Największy jednak problem jest, że reżyser ruszył temat i go właściwie pogrzebał w nicości. Kolejny film o Budyniu prawdopodobnie już nie powstanie. ps. Jeżeli lubiliście i znacie twórczość Szymkiewicza (to warunek konieczny!), film daje ładne kadry i kawał dobrej muzyki. Innym, potencjalnym, serwowany może być tu jedynie jazgot. pps. Jedna gwiazda mniej, za nierozpakowanie listu do Janerki