Wiele wskazywało na to, że „Cooties” – film twórców „Piły” i… „Glee” – podzieli los „Zombeavers” Jordana Rubina. Przypomnijmy: ubiegłoroczny horror komediowy stał się przebojem internetu, gdy tylko udostępniono jego trailer, który koniec końców zainteresowanym zrobił z mózgów wodę. Projekt nie był choć w połowie tak udany, jak zwiastun. Pierwsze zapowiedzi „Cooties” – filmu podobnego pod wieloma względami do „Zombeavers” – sugerowały, że końcowy efekt pracy również okaże się zawodem: wypełniała je przejaskrawiona groteska i brak umiaru. Każdy, komu bliska jest twórczość pary scenarzystów „Cooties”, wiedział jednak, że o wątpliwym poziomie filmu nie powinno być mowy. Leigh Whannell wpoił w projekt odpowiednią dawkę makabry, dyskomfortu i lęku, a łaknące krwi, mutujące w zombie dzieciaki uczynił postaciami przyprawiającymi o gęsią skórkę. Ian Brennan ostudził nastrojone przez kolegę emocje, równoważąc grozę z czarnym humorem: zarażonej wirusem dziewczynce włożył w dłoń skakankę z jelita, usta starszych bohaterów uczynił skarbnicą szyderczego dowcipu, jakiego nie powstydziłaby się Sue Sylvester z „Glee”.
hisnameisdeath . wordpress . com/2015/12/28/filmowe-podsumowanie-2015-roku-25-najlepszych -horrorow-cz-2 (spacje!)