cala pozostala reszta beznadziejna. Film dla politycznych onanistow, lub urzednikow niskiego i sredniego szczebla jako instruktarz na czas kryzysu, w jaki sposob i kogo gora bedzie wypierdzielac... beznadziejny, bez zadnego tempa, nudny, zagmatwany, zal kazdej wydanej zlotowki na bilet i minuty straconej na seans.
btw: film ten wg filmweb to orgazm :)) co to za orgazm z urzednikiem niskiego szczebla? :)) to chyba juz dewiacja, albo co najmniej fetyszyzm :))
Drogi Jesusie, realizm nie zawsze jest atrakcyjny. Czy wyobrazasz sobie np Skazani na Shawshank gdyby fabula krecila sie tylko wylacznie wokol doradztwa podatkowego, a przez caly film Andy rozliczal by wszystkim dookola pity, vaty i sporzadzal bilanse?? :) nuuuda... Szpieg, zgodze sie, jest realistyczny, to dosc szczegolowy almanach wiedzy i technik operacyjnych "szpiegow". Jednak o ile moze to byc pewna wartoscia tego filmu jak np w Sneakers z Redfordem rola informacji i wplyw technik informatycznych na losy swiata, tak zabraklo tu czegos co by dodawalo temu filmowi skrzydel, czyli atrakcyjniejszej fabuly, czytelniejszych dialogow i przede wszystkim tempa i akcji. W obecnej chwili ten film nie jest adresowany do szerszego grona odbiorcow, w tym mnie. Jest mniej wiecej tym czym tygodnik wedkarski dla wedkarzy. grupe docelowa zdefiniowalem wyzej.
Smieszy mnie wysoka ocena tego filmu, bo tlumacze ja na dwa sposoby: albo w tym kraju mamy tylu samo specjalistow od szpiegostwa co i od pilki noznej, albo i od wszystkeigo innego co jest na czasie, albo tylu przeintelektualizowanych nudziarzy.. bo film jest NIEMILOSIERNIE NUDNY.
Albo po prostu doceniających dobre kino. Ocena za wysoka nie jest, zasługuje na dużo więcej.
Kompletnie się nie zgadzam, "Służące" to wspaniały film w przeciwieństwie do bardzo słabego "Szpiega". Nie rozumiem buntu przeciwko akademii jeżeli chodzi o nominacje (a raczej ich brak) dla "Szpiega". Myślę, że niominacja dla Oldmana i tak jest już wystarczająco naciągana. Pozdrawiam
Służące to film robiony pod tezę, a akademia takie lubi. Radzę porównać z lepszym i nie tak cukierkowym "Kolorem Purpury".
mnie się raczej krzywy uśmiech pojawia na gębie, kiedy widzę jaki pierwyj sort został nominowany, bo na pusty śmiech to zwyczjanie nie zasługuje. Ale takie kino jakie potrzeby :)
Wskazujesz dokładnie na te zalety, które reżyser zupełnie świadomie usunął ze scenariusza. Przecież to jest oczywiste! Sama scena ujęcia kreta jest tak dramatycznie wypruta z jakiejkolwiek szarpaniny, że nie ma tu wątpliwości - reżyser nie robił filmu dla Twoich oczekiwań. A ty postępujesz jak Chowder w bajce na Cartoon Network: czy w tej historii są piraci? Nie! To mnie nie interesuje.
Otóż w niektórych filmach z założenia nie ma piratów. Jeśli ocenia się je w ten sposób, stosuje się krytykę normatywną: jeśli piratów nie ma, to film niedobry.
Inna sprawa, że Ciebie film nie wciągnął, ale zamiast uznać, że jeden lubi wódkę, a drugi koniak (ble!), uznajesz każdego kto myśli inaczej niż ty za przeintelektualizowanego nudziarza (albo amatora szpiegostwa). Co mam powiedzieć? Mnie Szpieg wciągnął, widocznie wciągają mnie inne rzeczy niż Ciebie. Mam przepraszać?
Porównanie ze "Skazanymi na..." tyleż nietrafione, że jest to film typowo amerykański, pogodny i tryskający optymizmem życia, poza jedną sceną samobójstwa i jedną anala. Plus american superhero i zły zły zły człowiek - nadzorca. A reklamowano to atrakcyjne, ale ciepłe kino jako film niesamowicie drastyczny i porażający prawdą.
A "Szpieg" jest nie tylko o służbach. Jest o mechanizmach historii, o służbie państwu, na której zawsze się traci, o wojnie i ofiarach bez fanfar i trumien ze sztandarami. Wolisz Spielberga? Twoja sprawa. Ja wolę umieć się cieszyć i tym, i tym.
dzieki ravq za poswiecony mi swoj czas, jako jedyny, oprocz mnie oczywiscie ;), w tym watku rozumiesz na czym polega recenzowanie/opiniowanie filmu, po krotce odpowiem na Twoje uwagi:
"Wskazujesz dokładnie na te zalety, które reżyser zupełnie świadomie usunął ze scenariusza. (...) Sama scena ujęcia kreta jest tak dramatycznie wypruta z jakiejkolwiek szarpaniny" .
Zgadzam sie, nuuuuda jako brak jakiejkolwiek emanacji wrazen, czy jak wolisz szarpaniny w tym filmie jest srodkiem i celem rezysera. Pytanie brzmi, w czym kiepski rezyser robiacy naturalnie nuudne filmy jest gorszy od rezysera Szpiega, ktory moze i jest zdolny ale wybral nuude jako wyraz artystyczny, by uwiarygodnic swoje "dzielo"? jeden i drugi jest nuudziarzem, z ta tylko roznica, ze jeden ma to we krwi, drugi ma chce byc nuudny i jest w tym dobry...
"Otóż w niektórych filmach z założenia nie ma piratów. Jeśli ocenia się je w ten sposób, stosuje się krytykę normatywną: jeśli piratów nie ma, to film niedobry."
Lubie dobre filmy. Ostatnio bylem na Rzezi Polanskiego, pomimo ze piratow tam nie ma, a caly film rozgrywany jest w jednym pomieszczeniu, uwazam go za film genialny w przedmiocie ktorego sie podejmuje. I nie yl nuudny, przykul moja uwage od pierwszej do ostatniej minuty, choc na poczatku bylem pewny ze w tej historii nie moze byc nic ciekawego, bo co moze byc ciekawego w kilkudziesieciominutowej klotni o dzieci dwoch rodzin... czyli nie obecnosc piratow decyduje o tym czy film jest czy nie jest nudny...
"Inna sprawa, że Ciebie film nie wciągnął, ale zamiast uznać, że jeden lubi wódkę, a drugi koniak (ble!)... (i dalej)" za ten akapit dziekuje najbardziej :) oczywiscie nie musisz mnie przepraszac, bo wiem o co chodzi w zamilowaniu do czegokoliwek, kazdy lubi cos innego... Najwiekszy zal mam do FILMWEB, ze nie wystarczajaco zrecenzowal i ocenil film, ktory wyobrazilem sobie wlasnie jako solidne kino sensacyjne rozgrywane w srodowisku "szpiegow". Podejrzewam, ze FIlmweb moze mial patronat medialny nad Szpiegiem, albo inny interes by napedzic ludzi do kin. Nie che mi sie tego sprawdzac, ale kompletnie nie rozumiem zachwytow nad ta produkcja, zreszta czytajac forum nie ja jeden...
Druga sprawa, ze Oldmanowi zrobi sie niedzwiedzia przysluge dajac Oscara za te role, jest kilka innych za ktora powinine dostac, a swiat zapamieta go jako oscarowego nudziarza w przyduzych okularach... co nie jest jego naturalnym filmowym wizerunkiem..
"A "Szpieg" jest nie tylko o służbach. Jest o mechanizmach historii, o służbie państwu, na której zawsze się traci, o wojnie i ofiarach bez fanfar i trumien ze sztandarami. Wolisz Spielberga?"
Lubie i Spillberga, Smarzewskiego, i Smitha i Zanussiego, i Cameroona i Zwigancewa i wielu innych :) film musi byc w moim odczuciu dobry , Szpieg jest slabiutki, a moja opinia miala na celu odradzic pojscie na niego do kina takim jak ja... szkoda czasu i pieniedzy.
"Twoja sprawa. Ja wolę umieć się cieszyć i tym, i tym."
To tak jak jak, z tym ze szpiegiem niestety nie potrafie :(
pozdrowienia :)
Dzięki! Najbardziej przekonują mnie Twoje zarzuty do promocji filmu - tu niewątpliwie był jakiś błąd, są filmy które reklamuje się w inny sposób. Kiedyś na lokalnej telewizji usłyszałem zapowiedź: seks, zdrada, intryga i zbrodnia w najwyższych sferach! Dziś "Hamlet" Williama Szekspira! (autentyczne). Tak tworzy się zniechęconych widzów.
Głównie zarzucasz filmowi nudę, a to jest bardzo subiektywne odczucie. Nudzić potrafi nas wiele rzeczy, które innych cieszą, mnie np. nudzi każdy mecz piłkarski. Co gorsza, niektóre te same rzeczy raz nudzą, raz cieszą i odwrotnie. Nie można decydować o "słabości" filmu który kogoś znudził. To już zależy od indywidualnych filtrów.
Mogę się zgodzić, że Szpieg jest filmem nudnym (dla niektórych). Nie mogę się zgodzić, że jest słabiutki. Podobnie mogę uznać, że niektórych nudzą np. Opowieści niesamowite Poego, a mnie nudzi Pan Tadeusz. Jednak nie mogę się zgodzić, że są to rzeczy słabiutkie. Są to bardzo przemyślane konstrukcje literackie, które jednego zafascynują, a drugiego znudzą i przymulą.
I tyle. Każdy ma prawo do prywatnych ocen, jesteśmy konsumentami kultury. Natomiast jest naprawdę sporo osób, których jak ja film przekonał. Myślę, że warto przedstawić im oba punkty widzenia. Swoją drogą, jeszcze nie trafiłem na film, który by dla kogoś nie był nużący. Dzieła ważne zazwyczaj zachwycają lub... wkurzają.
A propos, mnie także podobała się Rzeź. I też już słyszałem opinie, że co to za Polański, nawet jednego trupa nie było (bo jednak chomik przeżył).
Pozdrawiam!
dla mnie, ten film był jak powrót do świata bez trolli. bez zasmarkanych. i tyle
Jako rzeczesz. Do świata bez internetowych "ekspertów" z wielo...godzinnym doświadczeniem, za to bardzo wyszczekanych.
to fakt, chociaż na wejściu powinni pytać, czy ludzie wiedzą co to za zawód druciarz. Wystarczyło by za sprawdzanie dowodów :) odpowiedzi poprawne lub zwyczajne - nie wiem (bo trza mieć kilka latek by się umieć przyznać) były by premiowane wejściem na salę
Nic to nie da. Młodzi zawsze będą przemądrzali i pozbawieni pokory oraz świadomości jak mało jeszcze wiedzą. Taka choroba tego wieku. Inna sprawa, że kiedyś można była ich trzymać z boku, aż osiągną pewien poziom wtedy ktokolwiek zaczynał ich słuchać. Internet daje tubę każdemu, co jest i wadą i zaletą. Szczerze nie mam pomysłu jak dobrze temu problemowi zaradzić.
no to sie towarzystwo nudziarzy poklepalo po plecach :) jade ad personam bo jeden nudziarz tu z trollami wyjezdza... swietny przyklad na jakosc "eksperctwa" nudziarza... argumenty sie skonczyly to do uzycia wchodza epitety :)
KarolZet, kolejny zakompleksiony 'ekspert" od kina nie rozumiejacy ze opinia o filmie to kwestia gustu, a nie wieku... tego typu nudziarstwa nie podobaja mi sie teraz jak i nie beda podobac za lat 20... doceniam warsztat, ale film ten to jedynie usprawiedliwienie dla Oscara dla Oldmana... i tyle...
Spokojnie. Oddychaj głęboko. Nie denerwuj się. A teraz weź swoją wypowiedź, odsiej z niej to co nie treściwe i niemerytoryczne i co zostanie? Chyba "brak tempa i zagmatwany". Dlatego określiłem Cię jak określiłem. Egzaltujesz się własną wypowiedzią i przekonaniem o tym jaki jesteś wygadany, a to jest do dyskusji o filmach, a nie do afirmowania własnego ego. Chcesz być traktowany poważnie to zachowuj się poważnie. Uzasadnij argumenty miast obrażać potencjalnych adwersarzy. Jak zaczynasz językiem z remizowej popijawy to się nie dziw krytyce.
Jako wielki "nudziarz" z całą przyjemnością poklepię Cię KarolZet po plecach i poprę w dyskusji z tgaw. Żal wzbudzają jego wypowiedzi. Wpierw (z nieznanych powodów) obraża grupę urzędników niskiego i średniego szczebla, wykorzystuje ich jako metaforę osób o mniejszych możliwościach intelektualnych niż on sam. W kolejnych zaś postach nazywa innych przeintelektualizowanymi (choć wcześniej samozwańczo ogłosił się mądrzejszym od wyżej wymienionych). Później nasz geniusz zauważa, pomiędzy tysiącami pustych uwag, że dialogi były dla niego nieczytelne. Drogie Koleżanki i Koledzy. Po co zaprzeczać tgaw-owi? Prędzej, czy później sam sobie zaprzeczy ;)
Coraz częściej czuję się przeintelektualizowanym nudziarzem. W księgarni Empiku sprzedawca nie wie, kto to był Pablo Neruda, studenci uważają, że "oportunista" to "stawiający opór, buntownik" (autentyczne z własnych zajęć - 21 osób na 24 uważało jw.), ludzie patrzą na cię jak na wariata, gdy sięgasz po papierową książkę w pociągu. Mam więc z tego nudziarstwa pewną frajdę :)
Ktoś na forum "Szpiega" napisał, że książki nie czytał, bo dla niego książki to strata czasu. Rzeczywiście, dla takiej osoby ten film to bezwartościowy śmieć i nic więcej.
Ale uczciwie widzę, że film wywołał bardzo negatywne opinie u różnych osób, także wymagających. Może coś było źle z dystrybucją? Zdaje się, że wielu widzów spodziewało się czegoś zupełnie innego.
Pokolenie ADHD. Jak ja się cieszę, że dorastałem w spokojniejszych czasach, w których od małego nie tresowano mnie na wzorowego korporacyjnego szczura. I żeby nie było to nie jest złośliwość. Ja się naprawdę martwię jak to będzie wychowywać dziecko w tym świecie pędzącym jak amfetaminista.
A ja akurat przywiozłem syna z mamą z poporodówki. Trzeba będzie zaplanować jakoś edukację. Hmmm.... może w wieku trzech lat zacząć czytać małemu Joyce'a do snu, a potem to już przejść do poważnej literatury ;)
Ale nie jest tak naprawdę tak źle - czyta i ogląda ciekawe rzeczy także wielu licealistów i maturzystów. Poza tym popkultura także mutuje - ekranizacje komiksów takie jak V for vendetta, Watchmen, Hellboy, nawet X-men mają także wartościowe elementy, to już nie jest głupotka a la Superman z Reeve'em.
O tak, szczególnie Watchmeni, gdzie w zasadzie historyjka o herosach jest pretekstem dla wielu ciekawych przemyśleń związanych z historią USA i w ogóle ludzkimi wartościami.
P.S. Pozdrów dzieciaka ; )
Bardzo lubię "Strażników", to bardzo nostalgiczna historia, ilustrowana hiciorami budującymi moją wrażliwość muzyczną. A bardzo dobre jest to, że właściwie film obywa się bez obiektywnego zła - właściwie każdy widz musi sam zdecydować, czy potępia działania Ozymandiasza, czy woli nie robić nic jak Manhattan i Puchacz, czy opowiada się za socjopatycznym, szlachetnym, ale skazanym na klęskę Rorchachem. Naprawdę fajna rzecz.
Igor dziękuje za pozdrowienia!
To prawda. Nie jest całkiem źle. Kultura daje jakieś oparcie i jak się uda dzieciaka zainteresować czymś ambitniejszym to jest szansa, że się sam szybko nauczy filtrować wartościowe rzeczy z tej powodzi chłamu. W końcu oczu otwartych na coś nie da się już z powrotem zamknąć i wrócić do błogiej ignorancji.
yo, te, madafaka, cool bro. no taki już zgred ze mnie, że w stół uderzam a trolle się niepytane odzywają.
drumsand i Karolzet:
EOT z mojej strony, swoje zdanie o filmie powiedzialem, a z nudziarzami nie mam zamiaru bic piany, przekonywac jeden drugiego czy to dobry film czy nie, ani tez klepac sie z wami po plecach, sa ciekawsze rzeczy w zyciu do robienia, pozdro 600
Dziwię sie Twoim wypowiedziom. 10 dałeś filmom, które mi też sie podobaję a temu filmowi dajesz 3?
Brak jakiekolwiek spojnosci. Ocena "oglądaczy" wysoka to trzeba "doj..." filmowi?
Film moze Ci sie nie podobać - kwestia gustu- z wielu przyczyn, ale ocena tak napradę swiadczy o Twojej dojrzałości jako obiektywnego widza- a takim na pewno nie jesteś tak oceniając ten film.
Dla mnie 10/10
zdjęcia+muzyka+aktorzy+rys historyczny oddający rzeczywistosc zimnej wojny (walkę wywiadów)- pewnie najwisko Kim Philby nic Ci nie mówi...
" Ocena "oglądaczy" wysoka to trzeba "doj..." filmowi?"
nie, nie, tak nisko nie dlatego, bo inni go lubia, nic z tych rzeczy. Poprostu nie odnalazlem tych atutow, o ktorych piszesz, lub tez odnalazlem je ale ich w tym filnie nie szukalem... realizm, polityka, intryganctwo, kuchnia inzynierii dyplomatycznej... mam to na codzien, w roznych proporcjach: w pracy, mediach, w sasiedztwie i internecie... doceniam tylko warsztat rezysera, dzwiekowcow, operatorow kamery i niektorych aktorow, glownie Oldmana, bo dla niego poszedlem do kina... ale jestem cholerenie zawiedziony... mozna zrobic polityczne kino w genialny sposob: Zyjac na podsluchu, JFK, Monachium, Badder-Manhoff wiele innych ktore mi w tej chwili nie przychodza do glowy... Szpieg nie niesie mnie niestety...
"Film moze Ci sie nie podobać - kwestia gustu- z wielu przyczyn, ale ocena tak napradę swiadczy o Twojej dojrzałości jako obiektywnego widza- a takim na pewno nie jesteś tak oceniając ten film."
piekny szantazyk rozwinales :) czyli, ze tym ktorym szpieg sie nie podoba sa niedojrzali? Twoje zachowanie jest niedojrzale, jesli juz ;)
"Dla mnie 10/10"
szanuje :)
"zdjęcia+muzyka+aktorzy+rys historyczny oddający rzeczywistosc zimnej wojny (walkę wywiadów)- pewnie najwisko Kim Philby nic Ci nie mówi..." tak, ale prawdy o tamtych czasach nie szukam w poltoragodzinnym filmie, lecz siegam po ksiazke...
pozdrowienia,