Powiem szczerze, że musiałem ten film zobaczyć dwa razy. Za pierwszym razem bardzo mi się nie podobał. A to fabuła, która przypominała mi rozsypane przez dziecko klocki, a reżyser nieumiejętnie je składa, a to skoki w czasie. Dwa razy tak się pogubiłem, że straciłem na chwilę wątek. Ale, gdy zobaczyłem go drugi raz, i gdy miałem konfort psychiczny, że nie muszę wystawiać mojej koncetracji i uwagi na 130 % to film mi się spodobał. I do tego Gary.... przyćmił wszystkich. A scena kiedy w napięciu czeka na kreta w samych skarpetkach - miodzio.
Polecam moją prelekcje do tego filmu:
http://wojtanek.bloog.pl/id,330739897,title,Prelekcja-do-filmu-Szpieg-Tomasa-Alf redsona,index.html
troche przysypiajacy film dlatego dalem 7/10, choc to moze pasuje do opowiesci o brytolach, ale co do gry aktorskiej nie mozna sie przyczepic Gary wiadomo, Firth i Hurt tez mi sie podobali, coz co klasa to klasa
Faktycznie. Miejscami akcja filmu ciągnię się z iście angielską flegmą, ale za to występują mocne punkty, które z tego przysypiania wyrywają, śmierć Rosjanina w hotelu, zabicie jego żony podczas przesłuchania. I te momenty przypominały mi, że w grze szpiegów i agetnów chodzi o śmierć ludzi o czym można zapomnieć przez powolnie płynącą akcję. Mi film podobał się i to bardzo. Tylko jak już wspomniałem ... po drugim razie