Z gory dodam ze nie jestem wielbicielem LeCarre, a te ksiazke niestety ale nie udalo mi sie skonczyc. Generalnie przymierzalem sie kiedys do kilku jego powiesci i bodajze skonczylem tylko krawca z Panamy. Niestety, jak dla mnie proza, akcja szpiegowska czasow zimnej wojny LeCarre jest po prostu kiepska. Dalem szanse filmowi i niestety, niemal wyszedlem w trakcie seansu. Intryga wcale nie jest rewelacyjna (jak ktos tam napisal), jest po prostu ciekawa ale bez fajerwerkow. Wlasnie fabula polozyla film. Kapitalna za to obsada, gra, charakteryzacja i muzyka, zwlaszcza ostatnia sekwencja filmu jest genialna. Musze przyznac, ze mialem wielki kryzys gdzies w srodku filmu, przy dialogu Smiley z Rickiem... zaczalem odplywac. Wybacz mi Gary Oldman za to, wiem ze sie starales. Co do Oldmana, uwielbiam go ale w tym filmie po prostu zagral tylko . . . poprawnie. Nie jest to film na wykazanei umiejetnosci aktorskich, bo niewatpiliwie, nawet jesli aktor stara sie, to i tak moze to zostac niezauwazony przez skrecajaca z bolu fabule filmu. Ja osobiscie przeoczylem ten, pewnie wybitny fragment filmu (tak wlasnie, przysnalem na 2-3 minuty!!!!!).
Osobiscie nie polecam do kina. Dlugi, wolny film. No i ta szarosc, zreszta na poczatku to byl plus, (film byl caly szary, ciemny), co wprowadzalo pewnie nastroj intrygi, w moim przypadku dzialalo jako zasypiacz. Aha, w kinie bylo wielu ludzi (reklama dzwignia handlu), mialem mozliwosc ogladania innych widzow (ktorzy zreszta tez rozgladali sie dokola szukajac pewnie spiacych). Pare osob wyszlo, nie wrocilo... to tyle na temat.