Filmy o Bondzie, to opcja na wieczór po wyczerpującym dniu, kiedy można w między czasie
robić milion innych rzeczy a i tak fabuła nam nie umknie. Szpieg to coś zupełnie innego, to film
który oglądamy chcąc wysilić swoje szare komórki, gdzie każda scena ma znaczenie, i która ma
kilka interpretacji, a dopiero pod wpływem późniejszych wydarzeń zaczynamy rozumieć jakie
naprawdę miała znaczenie. Poza tym oglądając film nie oczekujemy odpowiedzi tylko na jedno
pytanie- któż jest tym złym i tyle - ale doszukujemy się motywów działania każdej z postaci.
A tak na marginesie - najbardziej w filmie podobała mi się scena jak Gary Oldman rozmawia
sam ze sobą..jednym ciągiem, jedno ujęcie (kiedy opowiada o czym Karla i on rozmawiali..)