Opowieść o "prawdziwym" obliczu szpiegowania zapada w pamięć - ten film jest takim anty-bondem, jakim anty-westernem było "Bez przebaczenia". Bohaterami filmu są powierzchownie brzydcy, szarzy ludzie, z rozwiniętymi zdolnościami analitycznymi i językowymi, "szczególarze" cytując za klasyką. W swoim nienagannych, nudnych brytyjskich sweterkach pracują na co dzień w najgorszym biznesie tego świata - handlują zdradą, obłudą, morderstwem, strachem ,torturami itd. Nie są przystojni, wyszczekani, nie epatują majątkiem, nie sypiają z pięknymi kobietami (poza jednym wyjątkiem). Są inteligentni, ale przeraźliwie przeciętni, nawet w swoich prywatnych, drobnych tajemnicach i grzeszkach. Byli by zupełnie nieinteresujący, gdyby pod tymi sweterkami nie byli tak bezwzględni i paranoiczni. Taki jest też ten cały film. Bywa przeraźliwie nudny i przeciętny, scen wartych zapamiętania jest zaledwie kilka. Ale pod płaszczykiem tej przeciętności nudy ukrywa się bardzo ciekawa, wielowątkowa opowieść, przyprawiająca miejscami o ciarki, motywy działania postaci są wieloznaczne, kilka wątków pozostaje nierozstrzygniętych nawet po finale. Zbieranie danych i prowadzenie poprawnego wnioskowania doprowadza zarówno bohaterów, jak i widzów do poznania satysfakcjonującej nagrody - kawałka prawdy o otaczającym świecie opartej o doświadczenie nieszczęścia innych ludzi. Znaczy się, katharsis jest, ale chyba łatwiej o nie w zaciszu własnego domu, niż w kinie.