PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=575916}

Szpieg

Tinker Tailor Soldier Spy
2011
7,1 75 tys. ocen
7,1 10 1 74838
7,4 55 krytyków
Szpieg
powrót do forum filmu Szpieg

1. Zamordowanie agentów w Istambule – o ile brytyjskiego można jeszcze zrozumieć (jako pomyłkę – bo „może” zbyt dużo wiedział ten właściwy i ktoś w Moskowie wpadł w panikę) to zabicie radzieckiego jest bezsensowne :
- nie likwiduje się własnych ludzi bez przesłuchania tym bardziej gdy można ich ściągnąć spokojnie do kraju lub ambasady.
- nie likwiduje się na terenie obcego państwa jeśli nie ma bezwzględnie takiej konieczności – bo jest to zwykły mord ścigany przez wymiar sprawiedliwości danego kraju i zaczyna się robić masę syfu.
Nie przez przypadek ściągnięto z powrotem do ZSRR „Karla” i innych którzy zniknęli bez śladu (przecież wg filmu można było ich zdjąć wcześniej).

2. Zadanie kontrwywiadowcze spełnia agencja zewnętrzna – emeryt danej służby co najwyżej może w tym pomagać z racji znajomości środowiska - w dodatku widzimy ze główny bohater jest na liście podejrzanych i we własnej niejako sprawie prowadzi śledztwo – bzdura granicząca z kretynizmem.

3. Podział działań agencji służb specjalnych na „wewnętrzna” i „zewnętrzna” – ta sama agencja nie może prowadzić operacji wewnątrz i na zewnątrz państwa:
KGB – wewnętrzna (i wśród mniejszości ex radzieckiej poza Rosja)
GRU - zewnętrzna
Analogicznie :
FBI –CIA
ABW –WSI
MI5-MI6
ShineBet-Mossad
To co zostało ukazane w firmie pod tym względem to bzdura.

4. Spotkanie w Budapeszcie i „odkryty agent” – innymi słowy : jeśli cos się stanie to nikt o tym się nie dowie – inni nie uciekną, a tobie nikt nie pomoże. W filmie mamy jakiegoś samobójcę, a centrala wywiadu w Londynie dowiaduje się o zdarzeniu od ambasady bo poinformowali ja o tym Węgrzy… hahaha jacy dobrzy… złapali nielegała i zaraz o tym powiedzieli angolom – tak by nikt nigdy się nie dowiedział co się stało.

5. Homoseksualizm – pracownicy służb w każdym kraju są pod tym względem weryfikowani aby nie zaistniała możliwość szantażu lub nieracjonalnej decyzji (np. odzyskanie agenta za wszelka cenę). W filmie jest jeden pewny i jeden sugerowany watek tego typu co całkowicie odbiera wiarygodności zaistniałej sytuacji i motywom działań bohaterów.


6. Zniszczenie rejestru …jest dowodem na istnienie kreta – czego Kret najbardziej się boi bo wie ze konsekwencja będzie rozpoczęcie poszukiwań – brak logiki. Przypadkowe zniszczenie takie jak pożar, rozlana kawa może by nie zwróciło uwagi podczas zwykłego audytu(dokonywanego bez wiedzy zainteresowanych) – ale wyrwane strony… to proszenie się o wszczęcie śledztwa. Wystarczy skojarzyć jakiego dnia i zdarzenia dotyczyły.

Zarzutów może być więcej ale wystarczy podać te najbardziej rozwalające realia filmu

Co do pana Johna le Carre…. Hmmm… no jeśli u kogoś na wipedi pisze ze PRACOWAŁ!!! w MI5 i MI6 w terenie… w dodatku był OFICEREM!!!(ale nie skończył żadnej akademii wojskowej, ani nie służył w armii - tylko z nią współpracował jako question lector) to cóż można powiedzieć….. drugi Ian Fleming… pracownik cywilny przy biurku, który parzył kawę, chlał wódę, zarywał dupy i słuchał opowieści o bajkowej treści… a potem je opisał. Podpisał klauzule tajności na dożywocie i może mówić co chce bo nikt ze służb mu nie zaprzeczy ani nie potwierdzi dopóki pisze nieistotne bzdury. Do dziś Brytyjczycy ani Francuzi nie podali nazwisk agentów z okresu I WŚ, a tutaj na wipedi dowiadujemy się o pracy pana Johna le Carre w służbach, a jako źródła wskazuje się na opublikowane wywiady z nim….… żenada.

Film jest denny, fabuła również.

ocenił(a) film na 8

1. Miałem na myśli, że zdradzając i bijąc żonę niejako sam dał jej motyw zemsty, czyli ułatwił robotę Brytyjczykom.

A Anglik nie chciał ją zwerbować, tylko wyciągnąć informację i ocalić. No i w filmie widać, że miejsca spotkań miejscami publicznymi są. W tym przejażdżka w nierzucającym się przecież w oczy w Turcji w latach '70 kabriolecie. ;)
2. Ok, nie moja działka, nie będę się spierać. Tak czy tak, komicznie dość wyszło wtedy.
3. Tak, teoria którą przedstawiłem ma ten słaby punkt, że zakłada istnienie tylko jednego kreta. Ale to oparłem na danych z filmu, w którym jest takie samo założenie.
5. Chciałbym, ale jakoś ciężko mi w to uwierzyć. Nie znam metod weryfikacji, Ty też nic o nich nie piszesz, więc trochę ciężko ruszyć temat dalej.
6. Wyrwanej kartki nie da się ukryć długo, ale jak jest z zawartą na niej treścią?
Powiem tak: wcześniej co najmniej podejrzewano obecność kreta (niechęć Amerykanów co do współpracy choćby), a skoro podjął konkretne działania w tym zakresie (śledztwo), to można to już nazwać przekonaniem/wiedzą. Utwierdzenie kogoś w takim przekonaniu, że ma rację co do podejrzeń, w zamian za ukrycie szczegółowych informacji nie wydaje mi się wysoką ceną (akurat w filmie "ułożenie gwiazd raz na milion lat" sprawiło, że zaginiony brytyjski agent przeżył i dotarł do kogoś kto mu uwierzył).

Skąd masz taką wiedzę o tej tematyce, jeżeli można spytać?

użytkownik usunięty
Alternative

Z filmów oczywiście.

ocenił(a) film na 8

Poleciłabyś kilka ciekawszych?

użytkownik usunięty
Alternative

Z filmami jak z muzyką - nie ma co sugerować się gustem innych.

Tinngo, w wolnej chwili prześledzę uważniej tę ciekawą dyskusję, ale już teraz, z marszu chciałabym w pewnych aspektach przyznać Ci rację. Tzn.:
~ gdzie dwoje ludzi, tam gusta trzy;
~ film momentami jest przegadany; brakuje wyrazistych zwrotów akcji i domówienia pewnych kwestii, które wydawałyby się kluczowe dla fabuły, a w toku wydarzeń gdzieś giną;
~ miałam pewien niedosyt wychodząc z kina, wciąż kołatały mi w głowie pytania w stylu: "no ale jak...?" "gdzie...?" "dlaczego...?" czy w końcu "kto był tym, którego miał grać...?".
Tak jakby twórcy, zachłyśnięci własną radosną twórczością w dziedzinie Teorie Spiskowe Dziejów po drodze do sukcesu wytracili całą logikę. Typowe zapętlenie w obliczu wielowątkowej fabuły.

Strasznie podobała mi się dyskusja między Tobą a ZemstąFreda. Miszczostwo (xD). Aż się prosi o skopiowanie celem samokształcenia w zakresie bezpieczeństwa międzynarodowego i erystyki (!!!).
Muszę, cholera, obejrzeć ten film jeszcze raz, bo nie mogę rozszyfrować kilku nazwisk, które tutaj padały, a chciałabym, bo czuję, że to ułatwi mi zrozumienie filmu i osiągnięcie pełnej satysfakcji z odbioru.

Wcale nie uważam, że powyższa produkcja przeznaczona była WYŁĄCZNIE dla ludzi INTELIGENTNYCH. To, w dzisiejszych czasach, relatywne pojęcie w zasadzie niczego nie oznacza. Do kina poszłam dla pana Oldmana, na punkcie którego - po "Draculi" [Bram'a Stoker'a] - oszalałam. ;-P [Jak z winem doprawdy: im starszy, tym lepszy.]
Ktokolwiek stwierdził, że film wybitnie wymaga wiedzy czy "orientacji w czaso-przestrzeni", widocznie nie potrafi czerpać czystej przyjemności z oglądania filmów. Jakichkolwiek.

Myślę, że niemal każdy może jednak znaleźć w tym filmie coś dla siebie: zauroczenie/zgubna fascynacja; zdrada; nienawiść; chciwość; podłość; samotność; starość itepeitede...

Na tym, IMO, polega pewien uniwersalizm thrillerów, a tego konkretnego filmu- urok. Uważam, że przekaz idealny nie jest, jednak widać pieczołowitość, z jaką reżyser stara się oddać mglistość epoki szpiegów, zwykłe ludzkie przywary oraz klimat międzynarodowej nerwowości.

Przy takich aspektach realizm faktograficzny schodzi na drugi plan.

użytkownik usunięty
Vorrina

Każdy obraz ma określona technikę przekazu. Jeśli jest to kino sensacji to będzie to szereg zniewalających ujęć, kadrów i zwrotów akcji. Wszystko jest dobrze jeśli w ten sposób oddziałuje odpowiednio mocno na widza, każdy absurd jest wtedy do przyjęcia bo nie chodzi o logikę. Podobnie jak z meczem - nie interesuje nas specjalnie technika lub taktyka gry, liczy się gol, czyli efekt.

W Szpiegu autor postawił jednak na fabułę - a ta jest absurdalna i klimat tego nie uratuje.

Jedyne co wyróżnia ten film to fakt że w morzu filmów szpiegowskich opartych na akcji, ten oparto na koncepcji kryminału z zacięciem dramatu obyczajowego. I to wszystko. Na tle czarnego szary wydaje się białym, ale nadal pozostaje tylko szarym.

Jeśli ktoś lubi ten klimat w filmach to ok - obraz jest dla niego. Jednak jeśli ktoś stwierdza że ten film jest "tylko dla ludzi myślących", "mądry" lub "wybitny" w swoim gatunku to raczej nie wystawia sobie świadectwa osoby "mądrej" i potrafiącej samodzielnie myśleć.

A co do mojej postawy - hasło w awatarze wyjaśnia. Po prostu lubię drażnić pajaców. Inna sprawa to definicja kto nim jest i w jakich okolicznościach.

To jest thriller, adaptacja książki. Nie rozumiem więc zbulwersowania rzekomym totalnym oderwaniem od rzeczywistości. Fikcja literacka ma to do siebie, że dla lepszego końcowego efektu rozgrzesza nietrzymanie się faktów.
Ten film, o ile mnie pamięć nie myli, nigdy nie aspirował do roli dokumentu/obrazu opartego prawdziwych wydarzeniach.

Rozumiem oczywiście Twoje oburzenie sytuacją (jak już wspominałam, po seansie miałam miszmasz w głowie), w której wielu ludzi gloryfikuje ten film bezrefleksyjnie, a sam przekaz wydaje się być tak skonstruowany, jakby odbiorcami były wyłącznie osobniki niemyślące, niewarte tego, by trzymać się realiów działania służb wywiadowczych.
Jednak wracam do swojej początkowej myśli: ten film ma dostarczyć rozrywkę, nie edukować. Wmawiania, że powinien przedstawiać wartość dydaktyczną, a twórcy nie stanęli na wysokości zadania nie ogarniam, bo gdybym chciała doedukować się w zakresie bezpieczeństwa narodowego, sięgnęłabym do źródła - literatury naukowej. Nie beletrystyki.

Zajrzałam do Ciebie, bo chciałam wiedzieć, z kim mam do czynienia. Muszę przyznać, że wcale mnie nie zdziwiło Twoje "motto". Od jakiegoś czasu przyglądam się komunikacji w wirtualnym świecie. Wciąż uderza mnie sposób, w jaki ludzie dyskutują ze sobą, a właściwie przerzucają się nawzajem słowami. Sama kilkakrotnie dałam się wciągnąć w takie "dyskursy".
Nie ogarniam, jak można segregować intelektualnie ludzi ze względu na gust filmowy czy jakikolwiek inny. Moja 22-letnia sąsiadka lubuje się w disney'owskich bajkach. To ją relaksuje i pozwala zapomnieć, jak czas przemienia nas ze szczerych, ufnych dzieci w zgorzkniałych, fałszywych dorosłych. Czy mam na podstawie jej upodobania do "Króla Lwa" uznać ją za imbecyla?
Naprawdę nie sądzę, aby Twoim jedynym hobby było ślęczenie tutaj, wyłapywanie "pajaców" i ich piętnowanie...

Nie wiem, kto stwierdził, że film jest przeznaczony dla wąskiej grupy inteligentnych odbiorców. Może reszta powinna się obrazić? Może ja też? Gratuluję toku myślenia, chociaż gdzieś w trzewiach czuję, co osoba mogła mieć na uwadze - na "Szpiega" trzeba patrzeć trochę uważniej, bo jest wiele detali, które przesądzają o rozwoju wydarzeń/losie bohaterów, a więc mózg pracować musi, ale ostatecznie jednostka nie obdarzona ponadprzeciętnym IQ może bawić się przy "Szpiegu" równie dobrze lub nawet lepiej niż niejeden "mózgowiec", który upatruje w fabule ukrytego sensu/haczyka. Myślę, że częściowo za ten ynteligencki charakter filmu odpowiadają poprzedzające go reklamy, recenzje. A przecież nie od dziś wiadomo, że nie samo "mędrca szkiełko i oko..." rozkodowuje mechanizmy tego świata. O tym przekonuje się sam Smiley.

użytkownik usunięty
Vorrina

Być może książka jest rewelacyjna, ale co ten fakt ma wspólnego z filmem? Adaptacja Dumy i Uprzedzenia, lub Dr Żywago z Keira Knightley są nie do przejścia(wersje z Omarem Sharifem i BBC z 1995 wg mnie biją ją na głowę), natomiast książki są doskonałe – i odwrotnie - adaptacja ostatniego Mohikanina jest rewelacyjna, natomiast cały pięcioksiąg przygód Sokolego Oka nie da się strawić.

Książka po prosu oddziałuje w inny sposób (lub prościej - na inne „zmysły”), tak samo jak muzyka, czy obraz, perfumy albo danie na talerzu - cos może ładnie pachnieć, ale zupełnie nie smakować. Porównywanie literatury z adaptacją jest nieporozumieniem. Oceniamy tylko film.
Co do segregowania ludzi i oceny ich intelektu podług upodobań – 50% założonych przeze mnie postów(nie wypowiedzi) nie jest merytorycznych. Ich celem nie jest przekonywanie do czegokolwiek tylko prowokowanie. W ogniu pyskówki łatwiej polaryzować swoje poglądy, szlifować umiejętności wypowiedzi, czy nawet erystykę o której wspomniałaś. Zresztą nie spotkałam się jeszcze na necie z sytuacja by ktoś kogoś do czegoś przekonał(no może z wyjątkiem cybersexu - jak to ktoś gdzieś wspomniał). Dlatego nie ma co bulwersować się tego typu wpisami.

Reasumując: Ten film nie dał Mi rozrywki z racji klimatu, fabuły czy gry aktorskiej – on zwyczajnie mnie znudził.

PS
Nie wiem w jaki sposób film fabularny może edukować(chyba że na zasadzie analizy logiki fabuły, lub właśnie dyskusji). Wygląda mi to na slogan, jakich zresztą jest tutaj pełno np. Film ponadczasowy lub cos w tym stylu. Podczas oglądania filmu nie mam za bardzo czasu na jego analizę, na to jest później pora. Natomiast absurdy wyłapuję automatycznie co wpływa zasadniczo na moją satysfakcje podczas oglądania.
Nie mam hobby i nie znoszę „Króla lwa” :).