Będąc chyba przyzwyczajonym do thrillerów szpiegowskich typu Bourne'a (który sam w sobie jest bardzo fajnym filmem), nie zdawałem sobie sprawy z istnienia takich obrazów, jak właśnie 'Szpieg'.
To, co oglądałem absolutnie mnie zachwyciło: musiałem na początku pohamować żądzę 'atrakcji' i wpatrzyć się, wsłuchać i przyjąć tempo filmu. Ale potem odkryłem, że w tym pozornym morzu spokoju toczy się walka na śmierć i życie, że skrywane emocje pulsują pod maskami jak szalone, że napięcie ciągle rośnie.
I te pojedynki, które kończą się nie wybuchami i strzelaninami, ale tylko załamującym się głosem, jakąś pojedynczą łzą lub ponurą rezygnacją, malującą się na twarzy. A jednocześnie widz ma świadomość dużo większej wagi i powagi całości. W innych filmach wszystkie 'masakry' ogląda się z przymrużeniem oka, tutaj - wszystko wydaje się takie prawdziwe, że momentalnie mina rzednie. Tam eksplozja połowy miasta nikogo nie wzrusza, tutaj nagle zdajesz sobie sprawę, że ktoś właśnie ma niesamowicie przechlapane. Tak ciężko i serio.
Niesamowita gra aktorska - niemalże wszyscy dali popis. No, może Firth nie błyszczał specjalnie, ale reszta - super w każdym calu.
Zdjęcia i muzyka to absolutny majstersztyk. Wszystko utrzymane w znakomitym klimacie, a akcja została przeprowadzona mistrzowsko od początku do końca.
Moim zdaniem - film mistrzowski, polecam szczerze. Jak kogoś odrzuca na początku, niech jednak spróbuje 'wytrzymać': szybko opadną Hollywoodzkie 'łuski z oczu' i będzie można rozkoszować się genialnym kinem.
Gorąco, gorąco polecam:)