Już widzę, jak mnie zaraz wszyscy napadną za to co tutaj napiszę. Powiedzą, że się nie znam, że się nie wczułem, że nie zrozumiałem wspaniałego zamysłu reżysera, że jedynymi filmami jakie oglądam i jakie jestem w stanie zrozumieć to obrazy takie jak „Mortal Kombat” czy tego typu nawalanki. Co mam jednak zrobić skoro ten film mi się po prostu przeogromnie nie podobał? „Kocham” filmy, w których nie wiadomo co się dzieje, po co, na co i dlaczego? A niestety "Sztuczki" są właśnie takim obrazem.
Jedyne zauważalne plusy filmu Jakimowskiego to bardzo ładne, jasne zdjęcia Adama Bajerskiego, przyjemna muzyka Tomasza Gąssowskiego oraz niesamowicie sympatyczny Damian Ul w roli Stefka - w Polskich filmach utalentowane dziecko to niestety nadal rzadkość. I to byłoby niestety na tyle. Film jest zlepkiem krótkich scen, z których nic wielkiego nie wynika - dzieciak biega po ulicach, ustawia wszędzie żołnierzyki, rozsypuje pieniądze po torach i od czasu do czasu stara się wypuścić gołębie w klatki na dachu. Faceci gadają o samochodach, siostra chłopczyka - Elka ciągle spóźnia się na rozmowę kwalifikacyjną, ojciec Elki i Stefka tuła się po mieście po tym jak uciekł mu pociąg i udaje, że nie zna własnych dzieci. Ot, życie... Pokazane do tego w tak beznamiętny, nudny i denerwujący sposób, że trudno wytrzymać te 90 minut przed ekranem telewizora.
Podczas seansu miałem wrażenie, że sceny improwizowane wyszłyby lepiej niż te odgrywane ze scenariusza. Jakimowski udaje, że to co widzimy na ekranie jest prawdziwe i jednocześnie wyjątkowe, że w tych drobnych czynnościach kryje się jakaś magia, niestety obrazy, które nam przedstawia nie mają jej za grosz. Dlatego to co miało być w założeniu nieziemskie stało się nudne jak flaki z olejem. No niestety, ale uduchowianie tych zwykłych czynności jest jedną z najtrudniejszych rzeczy w filmach i nie wystarczy jedynie chcieć, by osiągną taki rezultat. Jestem tylko ciekawy kto był taki mądry i wysłał ten film na Oscary (już widzę nominację). Jeśli jego zamiarem było dalsze utwierdzanie zagranicy w przekonaniu, że wizerunek polaka nieroba, pijaka i ciamajdy jest prawdziwy, to gratuluje, bo udało mu się to rewelacyjnie...
3/10
zgadzam sie calkowicie z milczacym. film moglby byc tym przelomowym w
polskim kinie ostatnich lat gdyby tylko opowiadal o czyms! slowem -
technicznie dopracowany, ale duszy mu zabraklo...
Trudno się nie zgodzic z wami. Czuję się dosyc zawiedziona tym filmem, 1,5 godziny o niczym.
A gdzie ta chęć poczucia się inteligentnym oglądając kino dla zaawansowanych. płytkie komedie krytykujecie, film, który nie jest taki prosty też zły bo trzeba myśleć, zeby go zrozumeic, moim zdaniem ten film jest swietny ze względu na tematykę i scenerię...przynajmniej jest realistyczna
"A gdzie ta chęć poczucia się inteligentnym oglądając kino dla zaawansowanych"?? Ja filmy ambitne oglądam by się wzruszyć, by spojrzeć na swoje zwykłe życie z innej perspektywy, by się może czegoś nauczyć, poznać życie w trochę innej formie niż tą co znam na codzień, a nie po to by poczuć się inteligentnym...
Nie krytykuję płytkich komedii, jeśli są zabawne...
A filmy, na których trzeba pomyśleć także nie są złe, jeśli zmuszają mnie do jakichkolwiek, nawet najmniejszych przemyśleń. "Sztuczki" niestetety tego nie spowodowały.
Pozdrawiam.
Mnie osobiscie ten film zmusił do myslenia- po obejrzeniu zastanawialam sie o co w tym tak naprawde chodzilo. Niestety nie wymyslilam. Chyba chcieli zrobic na sile "ambitny" film bez scenariusza bo jak napisal autor-film jest o niczym. Ale musze przyznac ze zdjecia mi sie podobaly.
Ech.
Jak ja nie lubię w ogóle wdawać się w dyskusje na jakiekolwiek tematy. To znaczy, że do czegoś człowiek przywiązuje się za bardzo.
Nie chcę Cię obrażać i uwierz - wcale nie o to mi chodzi - ale pisząc, że chłopak biega i rozsypuje pieniądze przy okazji ustawiając wszędzie bez celu żołnierzyki, udowadniasz, że naprawdę nie zrozumiałeś tego filmu. Nie mam zamiaru mówić, że ten czy inny film byłby dla Ciebie bardziej odpowiedni, bo sam uważam włączanie tych elementów do wszelakich dyskursów jako bezcelowe i nie świadczące lepiej o nikim. Nie uważam też mojej odpowiedzi za jakikolwiek napad, to raczej obrona przed napadem ;)
Tak więc dlaczego ów chłopak biega wykonując "bezsensowne" czynności? Przypomnij sobie sceny filmu z hamburgerem w torbie i sprzedawcą jabłek. Stefek z siostrą zastanawiali się, co zrobić, aby oszukać los(dlaczego nie trafiła papierkiem do kosza? "- Bo los tak chciał.") i dochodzą do wniosku, że można go przekupić. (Zauważ też niewidoczną nić łączącą ludzi wokół poprzez niby nieznaczne wydarzenia. A właściwie WSZYSTKICH ludzi.) Kiedy okazało się, że otóż owszem - można los odmienić, między innymi za pieniądze - postanawia to zrobić, choćby poprzez rozrzucanie tych pieniędzy na tory, po których jeżdżą pociągi, którymi może jechać jego ojciec. Którego najwidoczniej odebrał mu los. Który chce przekupić, uciekając się właśnie do takich "Sztuczek".
Niektóre inne sceny, to po prostu zwyczajne sceny z dzieciństwa - zabawy, wyjazdy, przecież nie bez powodu czas akcji to lato, a domy pomimo starości i brzydoty przedstawione są ładnie, jest tam dużo warcholstwa("Ej boginia, chcesz mieć syna?"), ale jest ono gdzieś na dalszym planie, jest tylko rozmazanym tłem, bo dzieci przecież nie zwracają uwagi na takie rzeczy, nie są ich świadome... A może tylko ja nie byłem? Nie chodzi tu o pokazanie życia, że tak ono wygląda w 100%, jest to przede wszystkim metafora, a Jakimowski ubrał ją w takie, a nie inne szaty, bo pewnie tak było mu i wygodniej i milej - powrócić do dzieciństwa.
Gdybyś nie napisał wcześniej, że w tych filmach wszystko się dzieje bez powodu i w ogóle nie wiadomo dlaczego się dzieje, nie pisałbym tego, bo szanuję osobiste preferencje ludzi - nie każdy musi lubić to, co lubię ja. Ale kiedy nielubienie czegoś wyraźnie wynika z niezrozumienia, to czasem po prostu warto się nad tym głębiej zastanowić.
Wzmianki o wizerunku Polaka za granicą, pozwolisz mi nie skomentować, mam nadzieję. Jest zbyt kuriozalna.
To samo tyczy się poczucia inteligentnym oglądając takie, a nie inne filmy.
Być może faktycznie tego nie zrozumiałem, ale nic na to nie poradzę, że wydarzenia przedstawiane w "Sztuczkach" były dla mnie bezsensowne i nie wiele wnoszące - przypominało mi to takie szukanie magii na siłę, udziwnianie zwykłej historii, by wydała się ciekawsza, bardziej niesamowita, nadzwyczajna i to mi najbardziej nie pasowało w tym filmie. "Sztuczki" chciały być filmem, który będzie unosił się trochę ponad przeciętność, ponad zwyczajne życie, ale w mojej opini Jakimowskiemu ta sztuka się zupełnie nie udała, przez co wyszedł film nieciekawy i nie bardzo mówiący o czymkolwiek. Wg mnie zabrakło pewnej iskry, czegoś co trudno zdefiniować, czegoś dzięki czemu zwykłe czynności, banalne sytuacje stają się na ekranie niezwykłe, nieprzeciętne, zjawiskowe...
Pozdrawiam.