Wczoraj tak się złożyło, że oglądałem "W Stronę morza". Hiszpański film z nośnym bardzo tematem. Czego się spodziewałem? Sam nie wiem...kiedy pomyslałem jak ja bym opowiedziałbym tą historię... po obejrzeniu tego filmu wiedziałem że mój pomysł był pretensjonalny i śmieszny. Reżyser się nie nadymał i opowiedział wszystko najnormalniej na świecie. A dzień poźniej mam przyjemnośc zobaczyc znów coś ciekawego... "Sztuczki" są filmem nie na siłę, spokojnym i ciekawym. Nie, arcydzieło to nie jest ale film ma rewelacyjne momenty i cały czas trzyma poziom o jaki w naszym kinie trudno. Czytałem opinie forumowiczów i jedna mnie rozbawiła. Niejaki Batman pisze co jak i dlaczego...każdy ma prawo do własnego zdania tego nie podważam ale dobrze jest kiedy używa się argumentów a nie posługuje wyświechtanymi frazesami. Ale nic to. Sztuczki to film spojrzenie. Patrzą bohaterowie, patrzy Wałbrzych na swoich bohaterów, patrzy i reżyser i ja chyba znów popatrzę