najbardziej żałuje że nie gra w tej części Vin Diesel bo dla mnie gość
jest naprawde niesamowitym aktorem i nadaje do takich filmów.. prawdziwy
twrdziel.. z jego rolą pewnie ocena filmu byłaby wyższa..
Po pierwsze ten film ma tyle w wspólnego z poprzednimi częściami co nic, poza końcówką, której Sean ( Lucas Black) ściga się Dominikiem Torreto ( Vin Diesel). Mówiąc wprost ten film po prostu powinien nazywać się Tokyo Drift i nie być uważany za kolejną część..
Natomiast inna sprawa ma się jeśli chodzi o fabułę, bo naprawdę miło się zaskoczyłem. Film jest dobry, bo ma fajną akcję i jest więcej wyścigów niż w poprzednich częściach. Dla fanów takiego kina jest to pozycja obowiązkowa i nie powinno się zwracać uwagi na brak, któregokolwiek z aktorów z poprzednich części.. Naprawdę warto obejrzeć:)
calkowicie sie z Toba zgadzam, tyle ze pewnie "szybcy i wsciekli" w tytule przyciagneli wiecej osob do kin...
Po obejrzeniu Szybko i Wściekle, który tak na dobrą sprawę dzieje przed wydarzeniami z Tokyo Drift, to w dalszym ciągu uważam, że Tokyo Drift ma nie wiele wspólnego tak naprawdę z dwiema poprzednimi i ostatnią częścią. Wyjątek tu stanowi postać Dominica w Tokyo Drift, ktory pojawił się na końcu i Hana, który pojawił się także w Szybko i Wściekle na początku..