W 2004 roku wyszedł potworek o tytule "Torque: Jazda na krawędzi", który miał być pseudo odpowiednikiem szybkich i wściekłych na motocyklach. Sceny pościgów na motorach były tak absurdalne i nierealistyczne , że ze śmiechu bolał mnie brzuch.
Po obejrzeniu Fast X (przewijając co chwilę do przodu, bo inaczej się tego oglądać nie da), podniosłem ocenę Torque z 1 do 2 gwiazdek.
Kto wymyślił, żeby temat nielegalnych wyścigów sprowadzić do typa grającego wielką bombą w Rocekt League po ulicach Rzymu, walkę samochodem z helikopterami, a na koniec zjazd po pionowej ścianie wybuchającej tamy. Wisienką na torcie jest scena kiedy Toretto zjężdża swoim nieśmiertelnym Chargerem po pionowej ścianie wybuchającej tamy.
Najlepszym elementem filmu jest Momoa w różowym szlafroczku. Dante to postać tak absurdalnie przerysowana, że idealnie wpasowuje się w klimat filmu