wkurzała rola jaką odegrał ten Japończyk? Film filmem, podtrzymali klimat Wściekłych - efekty, fabuła niczego sobie, nadal zaskakujące zwroty akcji i zero przewidywalne...ale ten japoniec zagrał tak bezpłciowo i tak drętwo, w ogóle bez porównania z innymi bohaterami filmu których postacie były barwne i naprawdę nic nie utraciły tego co wnosiły w poprzednich częściach...a ten cały fircyk ? nic tylko pomruczał pod nosem pół filmu, do tego stopnia mnie irytował że za 3 razem oglądając ten film po prostu przewijałem sceny w których występował...kompletna porażka, mieliście podobne odczucie ?