... czując się, jak gdybym zjadł LSD i przez przypadek wylądował na zajęciach w konserwatorium. Wiele mogę zrozumieć - przyjętą konwencję, trudną tematykę, bla, bla, bla, ale jeśli film ma być filmem dla przeciętnego śmiertelnika, to ten nie wyczerpuje znamion takiej produkcji. Początek zabija nudą i natłokiem informacji mocno tematycznych i nawet jeśli dalej jest dziełem sztuki, w co wątpię, to jest tak nadęty i męczący, że odbiłem się od niego po wsze czasy.
Przerost formy nad treścią i taka masturbacja tematyką, że to nie jest już kino, tylko taplanie się w niby górnolotnych klimatach i kreowanie świata p.t. "Kto się przypieprza, ten plebs".
Rzekłem :)