Rzadko piszę na FW. Jednak ten film wywołał potrzebę podzielenia się wrażeniami.
Film przede wszystkim dotyka problemu relacji Artysta - Odbiorca. Jest to jasno zasygnalizowane w scenie ze studentem, który nie chciał grać Bacha. W tej scenie Lidia opowiada się za oddzieleniem życia prywatnego artysty od jego twórczości - inaczej należałoby scancelować Bacha. Następnie film pokazuje współczesnego Bacha czyli Lidię Tar live.
Ostatnio tego typu dyskusja toczyła się przy okazji rewelacji co do Neila Gaimana. I znów są pytania - zachwycać się Sandmanem czy odrzucić? Lidia odpowiedziałaby jednoznacznie - zachwycać. A co mówi film? Wyraźnie pokazuje, że nie da się oddzielić twórcy od dzieła. Twórca i odbiorcy są kohabitują ze sobą, są wzajemnie zależni. Trudność polega na tym, że twórca jest jeden, a odbiorca jest mnogi - jest to ogół społeczeństwa.
Tą konstatację znów widać w scenie na auli. Lidia przechodzi w agresywne zachowanie wobec studenta. Jednak scena jest tak skonstruowana, że nie widać reakcji innych uczestników zajęć. Dopiero później dowiadujemy się, że była nagrywana, że nagrania wzbudziły powszechny niesmak. Jednak z perspektywy sceny, gdzie jest to perspektywa Lidii - nic się nie stało. Na marginesie - o tym też jest film: opowiadany jak gdyby z POV Lidii. Jej odbiór świata, traktowanie ludzi są dla niej naturalne, normalne, niemal należy jej się dyspensa na nieetyczne i toksyczne zachowania. Kontrastuje to z odbiorem przez społeczeństwo.
Jednak wracając do relacji twórca - odbiorca: Można zestawić ze sobą Bacha i Tar. Ale nie można zestawić ze sobą grupowego odbiorcy Bacha i grupowego odbiorcy Tar. Społeczeństwo współczesne Bachowi nawet nie zadawało sobie pytań etycznych, nie było czegoś takiego jak cancel culture. Zatem Odbiorca Bacha był odbiorcą o wysokiej tolerancji na przywary Twórcy. A dzisiejszy zbiorowy odbiorca nie dość, że jest wyczulony, to dzięki narzędziom (internet, media społecznościowe) jest być może przeczulony. I to pokazuje film "Tar".
Twórca jest zależny od poziomu tolerancji zbiorowego odbiorcy. I musi zawsze o tym pamiętać. A to, czy pojedyńczy odbiorca ma wyrzec się dzieła nieetycznego Twórcy, zależy od poziomu etyki pojedyńczego odbiorcy. Ktoś, kogo bałamucenie niańki przez Gaimana nie razi, nie będzie miał problemu z czytaniem Sandmana. Bo wg niego to jeszcze mieści się w granicach akceptowalnej normy. Gdyby jednak Gaiman odpowiadał za czyjeś samobójstwo, przekroczyły granice akceptowalnej normy na tyle, że niewiele osób miałoby wątpliwości, czy odrzucić Sandmana. I właśnie takie granice przekroczyłą Lidia Tar. Za te wnioski dziełu, jakim jest film "Tar" dziękuję.
Oczywiście poza powyższym film opowiada o osobowości narcystycznej, wypieraniu. Ale to już widzieliśmy w Whiplash.