Z niepewnością postanowiłem obejrzeć Tokunbo. Kino zupełnie mi obce. I zupełnie inne niż europejski czy hollywoodzki obraz naszpikowany komputerowymi efektami tworzący światy inne od wszystkich. W Tokumbo zobaczycie prawdziwą Nigerię, przerysowany świat luksusu, naiwną, ale wciągającą fabułę ze - mimo wszystko zaskakującymi - zwrotami akcji. I choć scenariusz czasem się rwie, i choć gra aktorska, poza tytułowym bohaterem - jest wręcz komiksowa, to całość zasługuje na 7/10.
To zastanawiające, że produkcje o niskim budżecie (mój domysł w przypadku Tokunbo) potrafią przywiązać do ekranu. Może chodzi o to, że aktorzy potrafią w emocje? Tego właśnie w wielu innych "wypasionych" filmach mi brakuje.