Ludzie! Czy Wy naprawdę nie rozumiecie, że zdjęcia do tego filmu są realizowane wg Dogmy i właśnie na tym polega cały knif, że są krecone z ręki, a niewyraźne kolory takie właśnie mają być!!! 
Chodzi o to aby ostateczny efekt był jak najprawdziwszy, realny, 
a tym samy bliższy odbiorcy. A nie cukierkowy!
realny? 
Może ty widzisz wszystko z rozmytymi kolorami i rozdygotane, a dźwięk jak z tunelu. Może czas przestać pić. Ale poważnie nie potępiam do końca dogmy ale w tym filmie jest to nie na miejscu, porownaj sceny musicalowe z resztą, to inny film
Może by tak zacząć myśleć! 
Nie na miejscu? Widocznie nie zrozumiałeś do końca artystycznego wyrazu filmu? Sceny z normalnego życia Selmy spełniają założenia Dogmy nie tylko po to, by realistycznie przedstawić otaczającą rzeczywistość, ale również mają na celu ukazać szarość i nijakość tego życia. Czy nie widzicie żadnej analogii pomiędzy rozdygotanym, niewyrażnym obrazem, a wadą wzroku bohaterki? Tymczasem wstawki muzyczne należy traktować jako wizualizację marzeń Selmy. Stąd jaskrawe barwy, bajkowość, radość odnajdywana w tańcu i śpiewie... tylko w świecie wyobrażeń Selma może pozbyć się swoich okularów i wreszcie widzi piękno świata. 
Nie piszę tego jako zagożaly zwolennik filmu, bowiem i mnie zastanawia naiwność scenariusza czy manipulacja uczuciami (chociaż być może na tym polega konwencja musicalu), ale nie lubię czytać komentarzy, które zwyczajnie ujawniają niezrozumienie tematu.