O tym filmie można dużo mówić i nie powiedzieć nic. Tego, co dzieje się na ekranie nie sposób bowiem ująć w żadne słowa. "Tańcząc w ciemnościach" jest filmem, którym się oddycha, a nie jest to lekki oddech... Obraz ten zachwyca i przeraża jednocześnie, przez co emocje widza pozostają w ciągłym napięciu. To swoisty sprawdzian jego wrażliwości, bodziec dla analizowania własnych poglądów, dla weryfikacji systemu wartości, moralności...To przypomnienie ludziom, kim są, przypomnienie, że w życiu można być "tylko" człowiekiem, lub "aż" człowiekiem. Film staje się zatem przeżyciem intymnym do tego stopnia, że bardzo trudno jest o nim rozmawiać, bo umysł jeszcze długo potem pozostaje we władaniu myśli... Genialna gra aktorska, cudowna muzyka (co nie jest żadnym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, kto jest jej kompozytorem!), docieranie, przez wstrząs, do najwyższych odczuć człowieka- oto ewidentne atuty tego niezapomnianego arcydzieła kina światowego!