Uważam, że serial "Ciało w ogniu" przedstawił Rose i całą sytuację, zupełnie inaczej niż przedstawił ją dokument. Jedno z drugim zupełnie do siebie nie pasują. Patrząc z boku, serial wygląda na mocno stronniczy - ona zaplanowała itd... W dokumencie gdzie już nikt nie narzuca nam na siłe niczego - jestem skłonny bardziej uwierzyć w opowieść tej kobiety i w jej prawdomówność niż to co pokazano w serialu. Wszystko co pokazano w dokumencie to poszlaki i domniemania... Dopowiadanie pewnych teorii w sądzie w mojej opini, to duże nadużycie...

Na rozprawie o morderstwo wracają do rozprawy z przed lat - nie rozumie celowości tego "zabiegu"....

Fakt, dokument i serial to dwa inne światy, zresztą ciężko, żeby były sobie bliskie. Ale w dokumencie przedstawione są liczne dowody, które wskazują na to, że Rosa to niezłe ziółko. Przykładem jest trzymanie telefonu ofiary, wysyłanie wiadomości, później liczne telefony i spotkania towarzyskie z drugim oskarżonym. Nie jestem w stanie po żadnym z tych materiałów opowiedzieć się za Rosą. Winna jak nic. A kwestia samego procesu to już inna bajka, na pewno dało się to przeprowadzić bardziej logicznie i merytorycznie.