Bardzo udany film. Akcja filmu cały czas trzyma w napięciu i nawet ostatnie minuty filmu są nieprzewidywalne. Jest tu zatem wszystko co powinno być dobrym gangsterskim filmie. Obsada niczego sobie: Spacey , Crowe, DeVito no i Kim Basinger... ona w każdym filmie wypada wspaniale. Gorąco polecam.
Obsada to według mnie strzał w dziesiątkę. Aktorzy świetnie wpasowali się w charakter swoich postaci i w klimat lat 50-tych.
Jedyny zarzut jaki można mieć do filmu to sposób w jaki zdecydowano się zakończyć całą historię. Bud White mimo, że został podziurawiony jak sito jakimś cudem przeżywa i wyjeżdża do Arizony, żeby tam zacząć nowe życie u boku Lynn. Zakończenie jego wątku w ten sposób było zbyt "cukierkowe" i psuło gęsty klimat opowieści. Bud to taki typ faceta, który marzy o spokojnym życiu i białym domku na wsi, ale coś każe mu walczyć o sprawiedliwość wałęsając się po najciemniejszych zakamarkach miejskiej dżungli. Nie chce mi się wierzyć w to, że White tak po prostu odpuścił i uciekł z Los Angeles.
Tak było w książce ;) Miej na uwadze to że white był ciężko ranny,i już pod koniec akcji przestawał być tym samym policjantem którym był wcześniej.Już przed strzelaniną myślał o przeprowadzce do arizony (to on tęsknił za arizoną,nie lynn.ale to tylko w książce). Wypalał się i tracił zapał do pracy w policji.Zresztą jest to też powiedziane w filmie.Konkretnego zdanie nie przytoczę ale w rozmowie z lynn było ;)