Właściwie jedynym mankamentem tego filmu jest jego zakończenie. Człowiek aż oczekuje, że tym razem sprawiedliwości stanie się zadość i wszyscy "dobrzy" bohaterowie zostaną nagrodzeni - w tym wypadku Bud White i Ed Exley. Tymczasem Bud zostaje praktycznie wykluczony! Dlaczego tak się dzieje? To trochę nie daje mi spokoju.
Dobrze byłoby widzieć triumfującą sprawiedliwość, tymczasem w tym filmie - ani triumfu, ani sprawiedliwości nie uświadczymy (przynajmniej w oficjalnej części) ;-)
MOŻLIWE SPOJLERY PONIŻEJ!
Zakończenie jest właśnie dobre, bo ten film starał się być w miarę realistyczny, to nie bajka, żeby dobro na końcu triumfowało. Wygrywają układy i dbanie o wizerunek (policji), główny bohater który przez cały czas był kryształowo uczciwy, na końcu spuszcza z uczciwego tonu, ale ze świadomością, że i tak dopiął swego. Dla mnie mankamentem zakończenia było to, że Bud przeżył, co jest trochę naciągane, zważywszy ile kulek zarobił.
To nie tak, że jestem jakąś wielką fanką szczęśliwych zakończeń - po prostu w tym filmie podświadomie bardzo mocno liczyłam, że jednak "dobro" zatriumfuje. Niegodziwość policji zbyt mocno zaszła mi za skórę ;-)
I zgadzam się co do faktu, że Bud nie powinien przeżyć, jednak prawdopodobnie właśnie w ten sposób twórcy chcieli pokazać chociaż minimalny 'happy end'.
Rozumiem Cię, wydaje mi się, że większość przeciętnych ludzi podświadomie kibicuje tym dobrym i życzy źle tym złym (chyba, że bohaterzy nie są czarno-biali) :) i zgadzam się, że przeżycie Buda to takie puszczenie oka do widza.
Jeszcze co do zakończenia, to sytuacja z końca była lekko bez wyjścia. Gdyby Dudley przeżył, to jego słowo liczyłoby się bardziej, niż dwójki bohaterów, a ich problemem w tym śledztwie było to, że nie mieli żadnych dowodów. Ani na Dudleya, ani na to, że prokurator był szantażowany. Gdyby chociaż przechwycili zdjęcia prokuratora, to mogliby jego zaszantażować, żeby rozpoczął śledztwo przeciwko Dudleyowi :)